Był jednym z najgroźniejszych bandytów w Polsce. Teraz chce czynić dobro

2017-08-26 19:00:00(ost. akt: 2017-08-26 19:39:07)
Piotr Stępniak

Piotr Stępniak

Autor zdjęcia: Anna Dawid

Handlował bronią, narkotykami i kobietami. Ściągał haracze, a jego ręce wiele razy ociekały krwią. Bali się go nawet znajomi i rodzina. Jak mówi, jest przykładem na to, że zawsze swoje życie można zmienić.
54-letni Piotr Stępniak za kratami spędził prawie 24 lata. Ciągnie się za nim płacz ludzi, których w swoim życiu oszukał, upodlił i zniszczył. Z handlarza bronią i narkotykami, sutenera, złodzieja i brutalnego bandyty stał się osobą, która pomaga takim, jakim on był przed laty.

Poprzednie życie słynnego w Polsce mafiozy "Geparda" zdradzają pokiereszowana bliznami twarz i sztuczne oko, które stracił podczas pobicia w więzieniu. Spod rękawów koszuli wystają więzienne tatuaże. Dziś Piotr Stępniak chce już czynić tylko dobro. Założył fundację SNAP Stop Narkomanii, Alkoholizmowi i Przemocy, w której jest konsultantem ds. profilaktyki. Jeździ po Polsce i opowiada o swojej przeszłości, pokazuje młodzieży konsekwencje złego trybu życia i niewłaściwych wyborów. Mówi o swojej przemianie, chcąc dać innym nadzieję, na to, że nigdy nie jest za późno na zmiany. W miniony piątek był w Elblągu i na pikniku zorganizowanym przez "Teen Challagne" dawał świadectwo swojego życia. 


— Do ósmego roku życia miałem normalną rodzinę: mamę, tatę, dom. Ale pewnego dnia do tej sielanki wkradł się alkohol. Z początku mama jedynie towarzyszyła ojcu przy kieliszku, szybko jednak sama stała się alkoholiczką. Zwolnili ją z pracy, mnie z rodzeństwem zabrali do domu dziecka. Uciekłem stamtąd, wróciłem do matki, bez względu na to, jaka była. Zacząłem kraść, gdy miałem 10 lat. Tak zaczęła się moja przygoda ze złem — wspomina mężczyzna.


Potem było już tylko gorzej, by na koniec sięgnąć przestępczego dna. Po 1989 roku Piotr Stępniak miał własną grupę przestępczą. Handlował bronią, narkotykami, był sutenerem. Stał się bezwzględnym przestępcą, nie miał sumienia. 
— Biłem, kradłem, strzelałem do ludzi. Nic mnie nie mogło zmienić: żadne kary, prośby, groźby — mówi.


Za zorganizowane grupy przestępcze, za handel bronią, narkotykami i za wiele innych przestępstw został skazany na 24 lata więzienia. 


— I mój świat się zawalił. Widziałem tylko człowieka, który chodził ze mną na spacerniak i strażników. Gdy trafiłem do więzienia chciałem popełnić samobójstwo. Rzuciłem się na szyby, pokiereszowałem sobie twarz. Potem podrzynałem sobie żyły i gardło. Mam za sobą osiem prób samobójczych. Każda zakończyła się niepowodzeniem — mówi Piotr Stępniak.


Ale właśnie w więzieniu przechodzi niezwykłą przemianę. 

— Pewnego dnia na spacerniaku podszedł do mnie inny więzień. Podszedł i powiedział, że Jezus mnie kocha. Oszalałem, wściekłem się. Biłem go bez opamiętania. Ale potem nie mogłem o tym spotkaniu myśleć — mówi Piotr Stępniak. 


Przemiana nie nastąpiła natychmiast. Jakiś czas później Stępniak, pobity przez szantażowanych przez niego strażników, trafił do szpitala. Przez przypadek odkryto u niego nowotwór. Osiem razy próbował popełnić samobójstwo. 

— Leżałem na łóżku i myślałem. Dlaczego nie mogę zabić? Nie rozumiem tego? Wówczas przyszło objawienie. Zacząłem głośno wzywać imię Boga, modlić się i dziękować. Do celi weszli strażnicy. Zacząłem ich ściskać, cytować biblię— mówi Piotr Stępniak.


Jego nowe życie trwa już osiemnaście lat. Swoim przykładem chce przekonać innych, że zawsze można zmienić swoje życie. 


— Można odbić się od dna. Oczywiście, że lepiej zrobić to wcześniej, niż później. To oszczędzi bólu i cierpienia. Daję to świadectwo po ty, by inni uczyli się na cudzych błędach, a nie własnych. W tym nowym życiu trwam już osiemnaście lat. Moje poprzednie życie wiązało się z dużymi pieniędzmi, ale lepiej być biednym, ale szczęśliwym. W tamtym życiu ja i moja rodzina żyliśmy w ciągłym strachu. Ludzie nie zdają sobie sprawy , jak wygląda takie życie. Nasze dzieci muszą chodzić do szkoły w obstawie ochroniarzy, bo boimy się porwania. To koszmar, którego nie da się opisać. To życie na bombie z zapalnikiem, która w każdej chwili może wybuchnąć. I czym głębiej się w to wchodzi, tym trudniej wyjść. Dziś codziennie ludzie zwracają się do mnie o pomoc, piszą, przychodzą i każdemu z nich staram się ją dać — mówi Piotr Stępniak.

daw

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Zaraz zaraz #2314746 | 88.156.*.* 26 sie 2017 19:56

    gość ma 54 lata, spędził 24 lata w więzieniu i od 18 lat "ma nowe życie". To teraz liczymy 24 lata więzienia plus 18 lat "nowego życia" to wychodzi 42 lata. Teraz odejmujemy od lat życia czyli 54 i 42 to wychodzi, że w więzieniu siedział od 12 roku życia... No bo chyba ktoś nie liczy "nowego życia" w pierdlu?

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Ta nawrócił się. Akurat #2314731 | 88.156.*.* 26 sie 2017 19:19

    Pół życia spędził w więzieniu, ma 54 lata, czyli życie się kończy i na gangsterkę sił nie ma. Byle 20 latek wpier...ol mu spuści dziś. Teraz naprawia świat? To tak jak z alkoholikami. "Nawrócił się" się taki w wieku lat 60 i dziwi się że dzieci go nie lubią i nie utrzymują. A przecież on już nie pije... Ale zapomniał woł jak chlał 40 lat. Przepił ze dwa mieszkania, zrujnował życie najbliższym. Ten tu też jest taki. Szuka teraz jakiegoś poklasku. Za co? Q...a się pytam za co?

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)