Dramatyczna starość i śmierć 80-letniej elblążanki
2017-09-02 16:00:00(ost. akt: 2017-09-01 14:14:12)
Chciałabym zwrócić uwagę na to, jak są traktowani schorowani ludzie, którzy samotnie muszą znosić brzemię swojej starości i nie mogą liczyć na pomoc — mówi Łucja Bagnowska z Elbląga.
Pani Łucja przez wiele miesięcy opiekowała się swoją schorowaną przyjaciółką.
— Alina była zawsze osobą skrytą i zamkniętą w swoim świecie. Mieszała z siostrą, z którą była bardzo zżyta. Innej rodziny nie miały. W maju tego roku na Alinę spadł cios - jej siostra odeszła, a moja schorowana, niedowidząca i niepełnosprawna, 80-letnia przyjaciółka została na świecie całkiem sama — opowiada pani Łucja. — Razem z trzema sąsiadkami postanowiłyśmy, że nie możemy jej tak zostawić i musimy się nią zaopiekować. Jednocześnie załatwiłam Alinie pomoc w postaci opiekunki z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Z usług opiekunki pani Alina zaczęła korzystać dokładnie 8 maja tego roku. Początkowo opiekunka przychodziła do schorowanej kobiety w każdy poniedziałek na dwie godziny dziennie i w pozostałe dni robocze na jedną godzinę. Asystowała m.in. przy myciu i kąpieli, robiła zakupy, sprzątała, prała. Do jej obowiązków należało także ewentualna pomoc przy załatwianiu spraw urzędowych czy realizowanie recept w aptece.
— Alina była zawsze osobą skrytą i zamkniętą w swoim świecie. Mieszała z siostrą, z którą była bardzo zżyta. Innej rodziny nie miały. W maju tego roku na Alinę spadł cios - jej siostra odeszła, a moja schorowana, niedowidząca i niepełnosprawna, 80-letnia przyjaciółka została na świecie całkiem sama — opowiada pani Łucja. — Razem z trzema sąsiadkami postanowiłyśmy, że nie możemy jej tak zostawić i musimy się nią zaopiekować. Jednocześnie załatwiłam Alinie pomoc w postaci opiekunki z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Z usług opiekunki pani Alina zaczęła korzystać dokładnie 8 maja tego roku. Początkowo opiekunka przychodziła do schorowanej kobiety w każdy poniedziałek na dwie godziny dziennie i w pozostałe dni robocze na jedną godzinę. Asystowała m.in. przy myciu i kąpieli, robiła zakupy, sprzątała, prała. Do jej obowiązków należało także ewentualna pomoc przy załatwianiu spraw urzędowych czy realizowanie recept w aptece.
Na przełomie czerwca i lipca nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia pani Aliny. Dlatego opiekunka zaczęła bywać u starszej kobiety częściej: w dni robocze przychodziła pomagać na dwie godziny dziennie (oprócz czwartku, kiedy pracowała przez godzinę) i zaczęła się pojawiać także w weekendy na jedną godzinę.
— Do zakresu przyznanych usług dodano wtedy przygotowanie i podanie śniadania oraz ciepłego posiłku. Jednocześnie pracownik tutejszego ośrodka zaproponował pani Alinie złożenie wniosku
o pomoc w formie umieszczenia w domu pomocy społecznej. Na powyższą pomoc ta nie wyraziła jednak zgody oświadczając, iż chce pozostać w domu — wyjaśnia Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Elblągu.
— Alina bała się lekarzy, szpitali, zabiegów, a przede wszystkim obcych. Nie zmienia to jednak faktu, że pomocy potrzebowała. W czerwcu jej stan był już tak poważny, że zaczęłyśmy nalegać, by MOPS przyznał jej całodobową opiekę, szczególnie w nocy. My wszystkie sąsiadki mamy między 75 a 96 lat i nie dałybyśmy sobie z nią same rady. Mimo, że Alina nie wyrażała zgody na umieszczenie jej w DPS-ie, to cisnęłyśmy by MOPS wystąpił do sądu z wnioskiem o jej ubezwłasnowolnienie i umieszczenie w DPS-ie — opowiada pani Łucja. — I na tym się skończyło. Mijały kolejne tygodnie, a Alina była w coraz gorszym stanie.
— Alina bała się lekarzy, szpitali, zabiegów, a przede wszystkim obcych. Nie zmienia to jednak faktu, że pomocy potrzebowała. W czerwcu jej stan był już tak poważny, że zaczęłyśmy nalegać, by MOPS przyznał jej całodobową opiekę, szczególnie w nocy. My wszystkie sąsiadki mamy między 75 a 96 lat i nie dałybyśmy sobie z nią same rady. Mimo, że Alina nie wyrażała zgody na umieszczenie jej w DPS-ie, to cisnęłyśmy by MOPS wystąpił do sądu z wnioskiem o jej ubezwłasnowolnienie i umieszczenie w DPS-ie — opowiada pani Łucja. — I na tym się skończyło. Mijały kolejne tygodnie, a Alina była w coraz gorszym stanie.
Do pierwszej tragedii doszło 3 lipca. Nieprzytomną panią Alinę sąsiadka znalazła rano, kiedy przyszła zrobić jej śniadanie. Pogotowie zabrało kobietę do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, gdzie lekarze stwierdzili u niej udar mózgu. Pani Alina jednak w szpitalu zostać nie chciała i na własne życzenie została wypisana z placówki.
Po tym zdarzeniu MOPS złożył do Sądu Rejonowego w Elblągu wniosek o przymusowe umieszczenie pani Aliny w domu pomocy społecznej. Pracownicy opieki społecznej chcieli także, żeby kobieta została od razu umieszczona w DPS do czasu wydania postanowienia w tej sprawie. Wniosek został złożony 7 lipca. Odpowiedzi nie uzyskali, bo w nocy z 7 na 8 lipca pani Alina przeszła kolejny udar, z którego już się nie podniosła.
— W stanie krytycznym została zabrana do szpitala, gdzie tydzień później zmarła. Rozmawiałam z lekarzem, który się nią zajmował. Powiedział, że jak na osobę w swoim wieku Alina miała bardzo zdrowe serce i to one trzymało ją przy życiu jeszcze przez tydzień od ostatniego wylewu. Gdyby miała pełnowymiarową opiekę, mogłaby żyć — uważa pani Łucja.
Starsza kobieta ma także żal do Zarządu Budynków Komunalnych. W związku z tym, że zmarła kobieta nie miała rodziny i mieszkała samotnie, to po jej śmierci lokal wrócił z powrotem w zasób komunalny miasta.
— W środku został cały dobytek Aliny, jej rzeczy osobiste, łącznie z odłożonymi 4 tysiącami złotych. Kiedy zajmowałam się przygotowaniem pogrzebu Aliny okazało się, że z tzw. pogrzebowego zabraknie ok. 500 zł do pochówku. Poprosiłam więc w ZBK, by odplombowali lokal, poszli ze mną do tego mieszkania i pozwolili mi wziąć brakującą kwotę na pogrzeb i ubrania Aliny. Na miejscu jednak pracownica ZBK nie pozwoliła nam wejść do mieszkania, sugerując, że możemy z niego coś ukraść. Zrobiło mi się przykro. Od miesięcy opiekowaliśmy się Aliną i nigdy nic jej nie zginęło, a teraz robi się z nas złodziei? Miałam obawy, że będę musiała pochować przyjaciółkę w prześcieradle, bo ZBK nie chce wydać jej rzeczy — opowiada pani Łucja.
— W środku został cały dobytek Aliny, jej rzeczy osobiste, łącznie z odłożonymi 4 tysiącami złotych. Kiedy zajmowałam się przygotowaniem pogrzebu Aliny okazało się, że z tzw. pogrzebowego zabraknie ok. 500 zł do pochówku. Poprosiłam więc w ZBK, by odplombowali lokal, poszli ze mną do tego mieszkania i pozwolili mi wziąć brakującą kwotę na pogrzeb i ubrania Aliny. Na miejscu jednak pracownica ZBK nie pozwoliła nam wejść do mieszkania, sugerując, że możemy z niego coś ukraść. Zrobiło mi się przykro. Od miesięcy opiekowaliśmy się Aliną i nigdy nic jej nie zginęło, a teraz robi się z nas złodziei? Miałam obawy, że będę musiała pochować przyjaciółkę w prześcieradle, bo ZBK nie chce wydać jej rzeczy — opowiada pani Łucja.
Następnego dnia pracownikom MOPS-u udało się jednak wyprosić w ZBK wejście do mieszkania pani Aliny.
— Znalezione w lokalu pieniądze zostały komisyjnie przy udziale pracowników MOPS, ZBK i Straży Miejskiej przeliczone. Z gotówki przedstawiciele MOPS wzięli 520 zł celem pokrycia brakującej kwoty do pogrzebu pani Aliny. Reszta gotówki została wpłacona na konto depozytowe, które należy do ZBK — napisał w piśmie do naszej redakcji Artur Adamczuk, dyrektor ZBK w Elblągu.
— Znalezione w lokalu pieniądze zostały komisyjnie przy udziale pracowników MOPS, ZBK i Straży Miejskiej przeliczone. Z gotówki przedstawiciele MOPS wzięli 520 zł celem pokrycia brakującej kwoty do pogrzebu pani Aliny. Reszta gotówki została wpłacona na konto depozytowe, które należy do ZBK — napisał w piśmie do naszej redakcji Artur Adamczuk, dyrektor ZBK w Elblągu.
— Wzięli pieniądze, mieszkanie zamknęli, ale już go nie zaplombowali — opowiada pani Łucja. — Pod koniec lipca mieli już je oglądać przyszli najemcy, jakieś młode małżeństwo. Tam są ciągle rzeczy osobiste Aliny, jej pamiątki. Jeśli to prawda i mieszkanie było już oglądane, to jak można tak niefrasobliwie wpuszczać na oględziny zupełnie obce osoby. Co się stanie z rzeczami Aliny?
Dyrekcja Zarządu Budynków Komunalnych stanowczo zaprzecza, że mieszkanie na Brzeskiej było już oglądane przez przyszłych najemców. Na razie nikomu nie udostępniono klucza. Zapytaliśmy więc, co się dzieje z rzeczami osobistymi w momencie śmieci głównego najemcy lokalu gminnego. Jak się okazuje w przypadku przejęcia lokalu po osobie nie mającej rodziny, ruchomości zostają zmagazynowane do czasu ustalenia spadkobierców.
Dyrekcja Zarządu Budynków Komunalnych stanowczo zaprzecza, że mieszkanie na Brzeskiej było już oglądane przez przyszłych najemców. Na razie nikomu nie udostępniono klucza. Zapytaliśmy więc, co się dzieje z rzeczami osobistymi w momencie śmieci głównego najemcy lokalu gminnego. Jak się okazuje w przypadku przejęcia lokalu po osobie nie mającej rodziny, ruchomości zostają zmagazynowane do czasu ustalenia spadkobierców.
— Jeśli taki się nie znajdzie, to spadek przypada Gminie zgodnie z art. 935 kodeksu cywilnego — wyjaśnia dyrektor Adamczuk.
— Stary człowiek jest zbędny - tafia na śmietnik jak stary, nikomu niepotrzebny grat. Przykład Aliny tego dowodzi — kończy smutno pani Łucja.
as
— Stary człowiek jest zbędny - tafia na śmietnik jak stary, nikomu niepotrzebny grat. Przykład Aliny tego dowodzi — kończy smutno pani Łucja.
as
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
nm #2319887 | 78.10.*.* 3 wrz 2017 17:53
Pani Alina nie miała rodziny ale często mających rodzinę spotyka taki sam los i krewni pojawiają się dopiero po pogrzebie, mają pretensje do wszystkich i tylko kasa się liczy. To tzw. zmiana cywilizacyjna czyli odczłowieczenie. Smutne...
Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
EuPi #2319714 | 5.172.*.* 3 wrz 2017 11:57
MOPS obecnie jest od zabierania wszelkich dodatków i ,,niepomocy" tym, którzy potrzebuja naprawdę, ale można na flaszkę akuratnie tyle dostac. Cóż, ,,dobra zmiana" i tu wsadziła swoje łapska, a że starsi w nędzy umierają to co, posłowie maja sie dobrze. Jest gorzej jak było, MOPS nie spełnia swojej roli.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)