Fatalny błąd, później coraz lepsza gra. Olimpia pokonała ŁKS w Łodzi 2:1

2017-09-23 17:50:12(ost. akt: 2017-09-23 17:56:15)
Mateusz Szmydt strzelił w Łodzi wyrównującego gola dla Olimpii. To jego pierwsza bramka w tym sezonie

Mateusz Szmydt strzelił w Łodzi wyrównującego gola dla Olimpii. To jego pierwsza bramka w tym sezonie

Najpierw Olimpia straciła bramkę po fatalnym błędzie w obronie, w drugiej połowie dwa gole rezerwowych dały jej pierwsze od ponad miesiąca zwycięstwo. W sobotę żółto-biało-niebiescy pokonali na wyjeździe ŁKS Łódź 2:1. Dla gospodarzy to pierwsza porażka w tym sezonie!
Faworytem sobotniego meczu był ŁKS Łódź, który wcześniej w tym sezonie nie poznał jeszcze smaku porażki i w tabeli był na czwartym miejscu. Olimpii Elbląg ostatnio wiodło się słabo. Za sobą miała kiepską serię sześciu meczów bez zwycięstwa, po której znalazła się w dolnych rejonach tabeli, na 13 miejscu.

Adam Boros, trener żółto-biało-niebieskich, w podstawowym składzie dokonał dwóch zmian w porównaniu do ostatniego spotkania ze Zniczem Pruszków (0:1). Tym razem w wyjściowej "jedenastce" zabrakło Krzysztofa Iwanowskiego i Jakuba Bojasa, a szansę gry od pierwszej minuty dostali: Bartosz Danowski i Kamil Wenger.

W pierwszej połowie dużo było walki, ale piłkarze stwarzali mało groźnych sytuacji. Gospodarze pierwszy raz poważnie zagrozili bramce Olimpii w 30. min, kiedy Jewheni Radionow uderzył sprzed pola karnego, a piłka po rykoszecie odbiła się od poprzeczki bramki gości.

W odpowiedzi elblążanie przeprowadzili groźną akcję lewą stroną boiska, po podaniu Radosława Stępnia w polu karnym znalazł się Damian Szuprytowski - za pierwszym razem trafił piłkę w obrońcę ŁKS, za drugim przeleciała obok bramki.

Bezbramkowy remis utrzymywał się do pechowej dla Olimpii 41. minuty. Wtedy Wojciech Daniel zagrał piłkę przed pole karne do Tomasza Lewandowskiego, który za plecami miał dwóch obrońców. Piłka odbiła się od nogi stopera Olimpii, a Przemysław Kocot skierował ją do Jewhenia Radionowa. Najlepszy snajper ŁKS takiego prezentu nie mógł zmarnować. Posłał piłkę już z pola karnego do siatki.

Olimpia wyrównała w 76. min po akcji dwóch piłkarzy, którzy pojawili się na boisku w drugiej części spotkania. Na prawej stronie boiska Mateusz Szmydt zagrał w pole karne, a Anton Kołosow na pełnym biegu świetnie odegrał mu piłkę piętą, myląc towarzyszącego mu obrońcę ŁKS. W ten sposób Szmydt znalazł się sam na sam z bramkarzem i pewnym strzałem z pole karnego posłał piłkę do siatki.

Ta bramka dodała animuszu żółto-biało-niebieskim, którzy nie rezygnowali z walki o kolejnego gola. Opłaciło się. Jeszcze w 84. min po rzucie rożnym głową strzelał Kołosow, ale bramkarz ŁKS złapał piłkę. Za chwilę Kołosow był już skuteczniejszy. Po prostopadłym podaniu Radosława Stępnia ukraiński napastnik strzelił z pola karnego mocno przy krótkim słupku łódzkiej bramki i zapewnił elbląskiej drużynie zwycięstwo.
AKT