Jak promować historię miasta?
2017-10-29 12:00:24(ost. akt: 2017-10-29 11:20:39)
Jak promować historię miasta? I w jaki sposób budować tożsamość elblążan mając na uwadze miejscami trudną historię Elbląga?
Spotkanie na ten temat odbyło się w środę w Galerii EL. Okazją do dyskusji był zaś mural historyczny autorstwa Ady Ronżewskiej-Kotyńskiej, który powstał na ul. Ogólnej.
Murale od lat ozdabiają polskie miasta. Od pewnego czasu coraz częściej ich tematyka dotyczy wydarzeń historycznych. Szczególną popularnością cieszą się żołnierze wyklęci czy osoby, które na trwałe pozostawiły swój ślad na kartach historii. Takie malarskie obrazy zdobią już budynki w Warszawie, Krakowie czy w Trójmieście. Nie odstaje od nich także Elbląg.
Dwa lata temu historyk i pisarz Tomasz Stężała zgłosił do budżetu obywatelskiego wniosek o realizację muralu historycznego na panelach dźwiękochłonnych przy ul. Ogólnej. Pomysł chwycił i rozpoczęły się poszukiwania artysty, który może wykonać taki obraz. Wybór padł na Adę Ronżewską-Kotyńską. Architektka już wcześniej podkreślała, że nie chciała by ten mural był projektem z książki do historii. Ada wymyśliła więc abstrakcyjną ilustrację, która jest wykresem na osi czasu. Jego linie układają się zaś w postacie lub budynki, które nie są dosłowne, ale charakterystyczne dla historii naszego miasta. Efekt końcowy malarskich obrazów nie każdemu przypadł do gustu.
— Nigdy nie marzyłam o tym, by zrobić mural historyczny. Startując w konkursie ogłoszonym przez Urząd Miejski zaproponowałam taki projekt, który mi się podobał. Podjęłam to ryzyko, nie przymilając się nikomu. Wiem, że na pierwszy rzut oka to wygląda jak coś bardzo prostego, ale wykonanie tych syntetycznych rzeczy jest czasami dużo trudniejsze niż swobodna kreska malarska — mówiła Ada Ronżewska-Kotyńska.
Co ciekawe, sceptycznie do pomysłu artystki odnosił się sam Tomasz Stężała.
— Początkowo wyobrażałem sobie realistyczną scenę batalistyczną. Projekt Ady nie od razu mnie ujął, ale był jedynym przekonującym, syntetycznym i jednocześnie wymagającym od widza zaangażowania. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że powstał taki naturalistyczny mural, który daje do myślenia i mam nadzieję, że wiele osób zachęci do poszukiwań historycznych — mówił Tomasz Stężała.
— Początkowo wyobrażałem sobie realistyczną scenę batalistyczną. Projekt Ady nie od razu mnie ujął, ale był jedynym przekonującym, syntetycznym i jednocześnie wymagającym od widza zaangażowania. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że powstał taki naturalistyczny mural, który daje do myślenia i mam nadzieję, że wiele osób zachęci do poszukiwań historycznych — mówił Tomasz Stężała.
— Obawiam się, że ten mural dla przeciętnego zjadacza chleba jest trochę nieczytelny. Podam przykład form przestrzennych: ludzie chcą wiedzieć co one przedstawiają. A te są przecież wizjami artysty. Niestety, ludzie potrzebują konkretów — mówił Karol Wyszyński, przewodnik elbląskiego PTTK.
Złoty środek polega na tym, by promocja historii miasta odbywała się wielowątkowo i wielotorowo.
— Dla mnie historia jako nauka jest bazą. Potem jest pamięć - jej siostra, która konstytuuje nas jako ludzi i mieszkańców. Na końcu jest zaś tożsamość, jako wynikowa dwóch poprzednich. Jeśli to jest nasz cel, żebyśmy tu i teraz promowali miasto Elbląg tym, żeby tożsamość jego mieszkańców wywodziła się z jego bogatej przeszłości, to każdy taki element: mural, książka, opowieść, etc. jest wart docenienia — podkreślał Tomasz Gliniecki, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
— Dla mnie historia jako nauka jest bazą. Potem jest pamięć - jej siostra, która konstytuuje nas jako ludzi i mieszkańców. Na końcu jest zaś tożsamość, jako wynikowa dwóch poprzednich. Jeśli to jest nasz cel, żebyśmy tu i teraz promowali miasto Elbląg tym, żeby tożsamość jego mieszkańców wywodziła się z jego bogatej przeszłości, to każdy taki element: mural, książka, opowieść, etc. jest wart docenienia — podkreślał Tomasz Gliniecki, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
Jednym ze skutecznych narzędzi w promocji historii miasta mogą być także media społecznościowe, gdzie powstają całe grupy skupiające pasjonatów historii miast. Elbląg nie odstaje od tych przypadków.
— Grupy dyskusyjne służą np. do wymieniania się starymi zdjęciami i do wspólnego poszukiwania lokalnej tożsamości i wymiany myśli. Uważam, że trzeba wiedzieć nieco więcej na temat miejsca, w którym się mieszka, by mieć szerszy kontekst. Tożsamość to temat trudny w przypadku Elbląga i ziem odzyskanych, gdzie po 1945 roku w zasadzie ludność wymieniła się z inną i nagle zaczęła tworzyć społeczność od zera nie mając tego, co ich spaja — mówił podczas spotkania Amadeusz Pfeifer, pasjonat dziejów Elbląga.
Mural przy ul. Ogólnej był zaczątkiem do rozmowy o tym, jak promować historię miasta, jednak szybko dyskusja dotknęła też bogatej, choć miejscami trudnej historii Elbląga. Bo czy nasza tożsamość bazuje tylko na typowo polskiej historii, czy na całej jej wykładni, która ciągnie się w głębokie mroki przeszłości?
— Historia ma wymiar linearny. Jeśli Elbląg ma 780 lat, to tyle samo lat ma jego historia. Są pewne momenty w historii Elbląga, o których nam trudno mówić z punktu widzenia polskiego, ale to wcale nie oznacza, że tych chlubnych punktów nie ma. Da mnie to np. lata 70 i 80 XX wieku, czy podtrzymanie przemysłu stoczniowego w mieście. Chodzi tylko o sprawiedliwe rozłożenie akcentów tego, co niemieckie i tego, co polskie — mówił Tomasz Gliniecki.
Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez