Dziury w drodze, wody po kostki i pływające ścieki

2017-11-13 07:00:00(ost. akt: 2017-11-12 14:23:02)
Dlaczego traktuje się nas w ten sposób. Władza w ogóle nie dba o swoich przedsiębiorców — mówi Bogdan Demski

Dlaczego traktuje się nas w ten sposób. Władza w ogóle nie dba o swoich przedsiębiorców — mówi Bogdan Demski

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Najpierw droga dziurawa jak ser szwajcarski, a teraz powódź i pływające po działkach fekalia i ścieki. Przedsiębiorcy działający na terenie po byłej fabryce domów nie mają lekko. I proszą władze miasta o pomoc.
Przed laty na terenie przy ul. Płk. Dąbka 215 znajdował się Elbląski Kombinat Budowlany. W latach świetności zatrudniał nawet dwa tysiące osób. Sąd ogłosił upadłość EKB w sierpniu 1994 r. Była tzw. fabryka domów została podzielona na działki, a te sprzedane.

Dzisiaj działa tutaj około 25 mniejszych i większych firm, znajduje się także około 160 garaży. Obszar, na którym rozlokowano mini-przedsiębiorstwa jest duży - i jak się okazuje - także niewdzięczny w użytkowaniu.
— Tragedia spotkała nas po ostatnich ulewach, które przeszły przez Elbląg. Na niedawno zurbanizowanych przez powstające tu firmy, terenach elbląskiej Modrzewiny nie ma wybudowanego kolektora, więc obfite opady sprawiły, że woda wyszła z gruntu, zalewając nam m.in. garaże. W kanałach stało nam po 40 centymetrów wody, nie mogliśmy normalnie prowadzić swojej działalności. A pod płotem oddzielającym teren po EKB od Modrzewiny zrobiło się sztuczne jezioro. Woda już przecieka na działkę — denerwuje się Bogdan Demski, który prowadzi na tym terenie swoją firmę.

Problemem dla działających tu przedsiębiorców jest także tutejsza kanalizacja.
— Ten system do odprowadzania ścieków został zbudowany w latach 60. na obszarze gdzie działała tzw. fabryka domów. Został zasypany 10 metrów pod ziemią i zabetonowany. Teraz najprawdopodobniej się zapchał. Przy wysokich stanach wód ścieki po prostu wybijają studzienką. Tu wszystko płynie w fekaliach — dodaje przedsiębiorca.

Od wielu lat bolączką przedsiębiorców jest także fatalny stan ok. 350 metrów drogi wewnętrznej, która znajduje się w kompetencji elbląskiego Zarządu Dróg i prowadzi wprost do działających tu firm. W sprawie drogi przedsiębiorcy interweniowali w elbląskim ratuszu dwukrotnie: w 2016 i 2017 roku. Wyremontowanie ciągu miałoby kosztować między 360 a 400 tysięcy złotych, a przedsiębiorcy chcieli nawet partycypować w tych kosztach przekazując na remont 50 tys. zł.

Jednak wiceprezydent Janusz Nowak nie czarował i przyznał wtedy wprost, że pieniędzy na całościowy remont w budżecie miasta nie ma. Zaproponował za to dołożyć z kasy miasta 50 tys. zł i w ten sposób, za 100 ts. złotych zrobić remont, ale tylko fragmentu drogi. Plany jednak nie doszły do skutku.

W środę (8.11) przedsiębiorcy z terenu byłej fabryki domów raz jeszcze przedstawili swoje problemy władzom miasta.
— Stan drogi jest w stanie katastrofalnym, przez co nasi klienci urywają koła w samochodach i łamią felgi. Przynosimy realny dochód miastu: z samych naszych podatków corocznie do kasy miasta wpływa ponad 0,5 mln zł. Przez ponad 20 lat naszej działalności nazbierało się tego wiele milionów. To z tych pieniędzy nie można zrobić nam porządnej drogi, deszczówki, czy kanalizacji? Dlaczego traktuje się nas w ten sposób. Władza w ogóle nie dba o swoich przedsiębiorców — mówi Bogdan Demski.

Prezydent Witold Wróblewski wskazuje, że miasto ma duży problem z infrastrukturą, która pozostała po podmiotach likwidowanych, takich jak w przypadku dawnego Elbląskiego Kombinatu Budowlanego.
— Pozostała infrastruktura nie została bowiem do końca zinwentaryzowana, a likwidatorzy przy sprzedawaniu nieruchomości poszli - mówiąc kolokwialnie - po najmniejszej linii oporu. Nie możemy mówić, że jeśli coś nie ma właściciela, to należy to do miasta. Niemniej jednak wyślę na rozeznania swoich urzędników, którzy przyjrzą się problemowi i sprawdzą jak wygląda zatkany przepust. Być może jest to kompetencja Żuławskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych — mówił prezydent.

Wrześniowe ulewy spowodowały powódź w mieście oraz podtopienia wielu budynków mieszkalnych i działek: do tej pory grunt jest tak bardzo nasiąknięty, że nie przyjmuje już wody.

— Zrobiliśmy kolektor w kierunku ul. Dolnej za prawie 7 mln zł. To poprawiło sytuację, ale przy takiej ilości wody problemu nie rozwiązało. Tu pomóc może jedynie zbiornik retencyjny, który miałby powstać na Srebrnym Potoku, na wysokości ul. Marymonckiej. Jest już gotowa dokumentacja do projektu tej budowli, jednak na realizację inwestycji potrzeba nawet 30 mln. zł. Takich pieniędzy miasto w budżecie nie ma. Dlatego wystąpiłem do ministra środowiska Jana Szyszko o wsparcie finansowe do budowy takiego zbiornika. W tej samej sprawie wystąpiłem również do marszałka i wojewody warmińsko-mazurskiego — mówił prezydent Witold Wróblewski.

W miejskiej kasie nie ma także pieniędzy na to, by zrobić generalny remont drogi na terenie po byłym kombinacie. Prezydent Wróblewski zapowiedział, że w miarę możliwości finansowych miasta, na drodze zostaną załatane i wyrównane największe wyrwy. Konkrety jednak nie padły. — Nie wiemy już, gdzie interweniować. Zostaje nam już chyba tylko zwrócić się o pomoc do wojewody, lub marszałka. Niewykluczone, że to uczynimy — zapowiada Bogdan Demski.
as

Źródło: Dziennik Elbląski