Nasz region potrzebuje ochrony przed powodzią

2017-11-13 15:32:02(ost. akt: 2017-11-13 15:53:02)
We wrześniu z powodzią w Elblągu walczyły m. in. zastępy straży pożarnej

We wrześniu z powodzią w Elblągu walczyły m. in. zastępy straży pożarnej

Autor zdjęcia: fot. Arkadiusz Kolpert

Czy wrota na ujściu do Zalewu Wiślanego mogłyby ochronić Elbląg i Żuławy przed cofką i wielką wodą? Takie wnioski płyną między innymi ze spotkania wojewody Artura Chojeckiego z samorządowcami z terenów, które doświadczyły skutków jesiennej powodzi.
Wrzesień i październik były miesiącami szczególnie niewdzięcznymi dla regionu Warmii i Mazur. Padające obfite deszcze doprowadziły do powodzi, która wyrządziła mnóstwo szkód na Żuławach, a pogotowiem przeciwpowodziowym zostały objęte cztery powiaty: bartoszycki, braniewski, elbląski, kętrzyński oraz miasto Elbląg.

W poniedziałek (13.11) wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki wysłuchał szczegółowej analizy związanej z działaniami, które zostały podjęte podczas powodzi w poszczególnych samorządach. Przedstawiciele gmin i powiatów zapoznali także wojewodę ze wstępną analizą poniesionych strat w wyniku powodzi i podtopień i wskazali, co należy zrobić by ochronić nasz region przed kolejną taką powodzią. I jak się okazuje pracy przy zabezpieczenia, remontach, czy rewitalizacji urządzeń hydrologicznych będzie tu niemało.

— Dziś wały przeciwpowodziowe są tak nasiąknięte wodą i rozmiękczone, że zimowo-wiosenne opady śniegu, a potem roztopy mogą spowodować kolejne niebezpieczeństwo. Dlatego w krótkookresowym wymiarze wszyscy zarządcy rzek czy wałów muszą do nastania zimy podjąć działania, które zabezpieczą te elementy, a tym samym mieszkańców i ich mienie — mówi wojewoda Artur Chojecki. — W wymiarze długofalowym to musi być kompleksowa naprawa systemu melioracji, ochrony wałów przeciwpowodziowych, pogłębianie rzek i ich odmulanie, obkaszanie, umacnianie, a także podnoszenie tych wałów.

A utrzymanie tych ostatnich to także trudna sztuka.
— Trzeba uczciwie przyznać, że część wałów na Żuławach powstała ponad 30 lat temu, po wielkiej powodzi w 1983 roku. Ich stan w każdej chwili grozi ich przerwaniem. Spustoszenie na wałach sieją także bobry. To są realne problemy, z którymi musimy się zmierzyć. W ciągu ostatnich lat na ochronę przeciwpowodziową wydaliśmy 148 mln zł. To ciągle mało, a i wiele potrzebnych rzeczy nie udało się wykonać z tych pieniędzy — mówił podczas spotkania Cezary Terech, dyrektor Żuławskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Elblągu.

To tylko kilka problemów, z którymi muszą się mierzyć instytucje odpowiedzialne za tzw. przeciwpowodziówkę.
— Część tych obiektów hydrologicznych jest położona w obszarze Natura 2000. Tę sprawę bardzo mocno akcentują ekolodzy, nawet gdy chodzi o pogłębianie ujścia rzeki do jeziora Druzno. To temat skomplikowany i wymaga od nas równowagi w działaniach. Jednak potrzeba nam tu długofalowych i dużych inwestycji: na spotkaniu część osób mówiła np. o tym, że powinny powstać wrota na ujściu do Zalewu Wiślanego. W ten sposób zabezpieczymy się przed cofką, a poziom rzek przed jeziorem Druzno, w gminach Markusy czy Elbląg, nie będzie tak wysoki i nie zagrozi naszemu bezpieczeństwu — mówi Krzysztof Kuriata, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.

We wrześniu ulewa, która przeszła nad Elblągiem, spowodowała spiętrzenie rzeki Kumieli, która wylała z koryta zalewając wiele ulic i podtapiając budynki mieszkalne i usługowe. Miasto ma szansę obronić się przed podobnymi tragediami: remedium na te problemy ma być budowa zbiornika retencyjnego na Srebrnym Potoku, na wysokości ulicy Marymonckiej. Jest już gotowa dokumentacja do projektu tej budowli, jednak na realizację inwestycji potrzeba nawet 30 mln. zł. Takich pieniędzy miasto w budżecie nie ma. Dlatego prezydent miasta Witold Wróblewski wystąpił do ministra ochrony środowiska, marszałka i wojewody o wsparcie finansowe do budowy zbiornika retencyjnego.

Obiekt miałby powierzchnię 4,25 ha i podczas powodzi mógłby przyjąć dwie trzecie swojej powierzchni wody, czyli około 80 tysięcy metrów sześciennych. Dzięki temu o 4 metry na sekundę złagodziłoby to przepływ wody. A to bardzo dużo. Żuławski Zarząd Melioracji chciałby też wybudować drugi, mniejszy zbiornik retencyjny na Dębicy. Co ciekawe, taki zbiornik działał w tym miejscu do lat 20. XX wieku, jednak później został zapomniany. Środki na jego budowę Zarząd chciałby pozyskać z programów unijnych. — Mamy już gotową dokumentację projektową do jego budowy — dodaje Cezary Terech.

Ze spotkania wojewody z samorządowcami zostanie sporządzony raport, który po konsultacjach, najprawdopodobniej pod koniec listopada, trafi do ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji, ochrony środowiska, rolnictwa, a także infrastruktury i budownictwa. To tam wojewoda Artur Chojecki będzie między innymi szukał pieniędzy na kompleksowe zabezpieczenie Żuław i regionu warmińsko-mazurskiego przed wielką wodą. Być może pieniądze uda się pozyskać z tzw. rezerwy budżetowej, bądź zabezpieczyć w budżecie centralnym na 2018 rok.
as

Źródło: Dziennik Elbląski