"Było miło, razem tańczyli...". Później ona zginęła od ciosów nożem
2017-11-28 12:56:21(ost. akt: 2017-11-28 14:54:11)
Razem pili alkohol w mieszkaniu w Rychlikach i czekali na nadejście Nowego Roku. Z telewizora leciała muzyka, a Adrian D. z Teresą P. nawet tańczyli. Było wesoło, nie było kłótni i nikt nikogo nie obrażał. Finał jednak był tragiczny. Teresa P. zginęła od ciosów nożem. W Sądzie Okręgowym w Elblągu trwa proces Adriana D., oskarżonego o to zabójstwo.
Nagie ciało Teresy P. zawinięte w dywan odnalazł przypadkowy przechodzeń w nowy rok w Rychlikach. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali dwóch mężczyzn: 27- i 36-latka. Jeden z nich został przesłuchany i zwolniony, bo nie miał związku ze sprawą. Natomiast 27-letniemu Adrianowi D. prokuratura przedstawiła zarzut zabójstwa. Jego proces ruszył we wrześniu br.
We wtorek (28.11) odbyła się kolejna rozprawa. W sądzie zeznawał m. in. 36-latek, który wraz z Adrianem D. i Teresą P. pił tego feralnego sylwestra. Alkohol już od południa lał się od kieliszka do kieliszka.
— Z telewizora leciała muzyka, a Adrian z Teresą nawet tańczyli. Było wesoło, nie było żadnych kłótni i nikt nikogo nie obrażał. Około godziny 17 miałem już dość picia, więc pożegnałem się i poszedłem do domu — zeznawał mężczyzna.
O tym, co się wydarzyło potem, wie już tylko Adrian D. Podczas pierwszej rozprawy mężczyzna zeznał, że Teresa P. ciągle chciała pić, a on nie miał już siły. I zaczęła się awantura. 27- latek zadzwonił do jednej z córek starszej kobiety, ale 79-latka nie chciała z nią rozmawiać. Adrian D. miał więc wylać wódkę do wiadra, co rozjuszyło kobietę.
— Złapała krzesło i uderzyła mnie w plecy. Wtedy uderzyłem ją w głowę i ona upadła. Miałem w ręku nóż, bo wcześniej robiłem kolację i tym nożem uderzyłem ją dwa razy w plecy. Nie wiem, czemu to zrobiłem — zeznawał D.
Nagie ciało Teresy P. i narzędzie zbrodni zawinął w dywan i ukrył w sadzie. Potem przez kilka godzin pił jeszcze z sąsiadami i świętował Sylwestra.
Na pierwszej sprawie Adrian D. nie przyznał się wprost, że zabił kobietę, stwierdził tylko lakonicznie "iż ma świadomość, że przez jego winę pani Teresa nie żyje".
— Przyszedłem do domu Teresy P. w nowy rok. około 11. Adrian był w domu sam. Zapytałem, gdzie jest pani Teresa, a on na to, że napisała mu kartkę, że jedzie z wizytą do rodziny w Koszajnach. Nie zdziwiło mnie to wcale, bo pani Teresa rzeczywiście jeździła tam kiedyś w odwiedziny. Adrian zachowywał się normalnie, był spokojny, zaproponował mi kawę do pica. Potem, jak siedzieliśmy w pokoju zauważyłem, że na podłodze nie ma dywanu. Adrian powiedział, że czymś się zalał i wyniósł go na górę — zeznawał we wtorek kolega Adriana D. — Siedzieliśmy, rozmawialiśmy o zwykłych sprawach, w telewizorze leciał jakiś film. I tak nam czas mijał.
Towarzyskie spotkanie przerwało najście policji. — Byli też sąsiedzi, słyszeliśmy krzyki, ktoś kopał w drzwi. Adrian był zdenerwowany, zaczął się trząść. Powiedział "pójdę siedzieć na dożywocie". Potem policja zabrała nas na komisariat. Po złożeniu wyjaśnień, ja zostałem wypuszczony do domu — mówił 36-latek.
Adrian D. prawie całe życie mieszkał w Grudziądzu. Do Rychlik trafił, bo znalazł tam pracę. Ta jednak się skończyła i D. po raz kolejny został bez perspektyw. To wtedy poznał 79-letnią Teresę P., która zaproponowała mu mieszkanie. W zamian mężczyzna miał wykonywać w jej domu drobne prace. Wspólnie żyli przez dwa lata. Nie łączyły ich kontakty intymne. Oboje jednak nie stronili od kieliszka.
— Nie ma co ukrywać: mamie zdarzało się wypić. Jednak nigdy nie widziałam ani jej, ani Adriana w stanie ogromnego upojenia alkoholowego. Żyli zgodnie, on był grzeczny, mówił do mojej mamy "babciu". Dlaczego tak się stało? Nie mam pojęcia. Mama dbała o niego, miał wszystko co chciał. Każdą jego zachciankę spełniała — mówiła dziś (28.11) przed sądem córka Teresy P.
Z opinii biegłych, która została przedstawiona już podczas pierwszej rozprawy wynika, że Adrian D. jest zaburzony i spłycony emocjonalnie. 27-latek ma też trudność wchodzenia w bliskie relacje i czerpania z nich satysfakcji.
— Nie odczuwa on również przyjemności płynących z pasji czy hobby, jego emocje są powierzchowne — mówiła wtedy biegła sądowa Agnieszka Walento-Nowacka.
Proces Adriana D. trwa. Podczas kolejnej rozprawy, 7 grudnia, sąd będzie chciał wysłuchać zeznań jeszcze jednego świadka. Adrianowi D. grozi od 8 lat do dożywocia. Mężczyzna był już wcześniej karany.
as
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Tom #2385363 | 145.237.*.* 29 lis 2017 07:22
Śmieci zakopuje się żywcem 1,5 m pod ziemią.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
zniesmaczony #2384768 | 83.15.*.* 28 lis 2017 15:31
też wkurzyłbym się, gdyby wylali mi wódkę do wiadra, a chciałoby mi się pić!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Brajan kielbasa #2384685 | 89.228.*.* 28 lis 2017 14:21
Tany tany und w piach
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
NO COMMENT #2384644 | 37.47.*.* 28 lis 2017 13:52
To tylko Pijacka Patologia ,Wóda ryje banie zwłaszcza nadmiar .TYLE
Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz