Skazani pracują w hospicjum

2017-11-29 14:12:01(ost. akt: 2017-11-29 14:17:27)
Jeden z osadzonych podczas pracy w hospicjum

Jeden z osadzonych podczas pracy w hospicjum

Autor zdjęcia: arch. Aresztu Śledczego w Elblągu

Czym jest resocjalizacja? Czy w ogóle jest możliwa? Co to znaczy zresocjalizować człowieka? Czy zakłady karne są w stanie zmienić przestępcę? A jeśli tak, to w jaki sposób?
Lata doświadczeń pokazują, że zmiana zachowań człowieka, który potrafi dostosować się przez określony czas do różnych warunków i wymagań jest niewystarczająca. Musi iść za tym zmiana jego mentalności, sposobu patrzenia na świat i jego przeżywania. Osoba skazana na wiele lat pozbawieniem wolności często traci poczucie sensu życia i traci motywację do pracy nad sobą. Trudno zmobilizować go do zaangażowanego udziału w programach resocjalizacyjnych, co znajduje odbicie w statystykach powrotu do przestępstwa.

— Kiedy usłyszałem, że w więzieniu spędzę 11 lat zawalił mi się świat. Nie mogłem pogodzić się z wyrokiem, czułem złość i bezsilność, z dnia na dzień było coraz gorzej, myślałem żeby coś sobie zrobić i skończyć z tym wszystkim..., życie uratowała mi praca — mówi Tomasz (34 lata) skazany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Wychowawczyni skierowała skazanego do zatrudnienia, na początku jako sprzątającego oddziały, a potem do hospicjum.

— Praca w Hospicjum wstrząsnęła mną, zobaczyłem śmierć i nagle zaczęło mi zależeć na dobrym, normalnym życiu — wspomina Tomasz.

Areszt Śledczy w Elblągu współpracuje z Hospicjum im. Aleksandry Gabrysiak od 2005 roku w zakresie zatrudnienia skazanych. Osadzeni przechodzą wcześniej szkolenie dla wolontariuszy hospicyjnych. Wykonują wszelkie obowiązki związane z opieką na chorymi: karmią, ubierają, myją, ale też rozmawiają, wspierają, są przy chorych, czasem do samego końca.

— Moja podopieczna umierała, a ja trzymałem ją za rękę. To było dziwne uczucie, takiego głębokiego smutku. Potem przez kilka dni myślałem o tym i o swoim życiu, jak dużo straciłem, ale też, że nadal dużo mam: rodzinę, zdrowie i że chcę to swoje życie zmienić na lepsze — mówi Łukasz (32 lata), który w więzieniu spędził 7 lat i.
Jak sam przyznaje - wolontariat i praca w hospicjum zmieniły go jako człowieka.

— Dawid to wspaniały opiekun, bardzo opanowany, uczynny i grzeczny. Niemal uratował mi życie asekurując przed poważnym upadkiem — opowiada o kolejnym skazanym pani Ela – pensjonariuszka hospicjum.

Elbląski areszt kładzie duży nacisk na zatrudnienie skazanych, które okazuje się jedną z najskuteczniejszych form resocjalizacji. Oprócz Hospicjum skazani kierowani są do Domu Pomocy Społecznej "Niezapominajka", Fundacji Końskie Zdrowie, a także do nieodpłatnej pracy na rzecz elbląskich szkół, przedszkoli oraz miasta.

— To dobrzy pracownicy, którzy stanowią dla nas nieocenioną pomoc. Nie różnicujemy skazanych od innych wolontariuszy, mają takie same prawa i obowiązki, z których się świetnie wywiązują, mimo, że to jest trudna praca — mówi Rafał Florek, kierownik zespołu rehabilitacyjnego DPS "Niezapominajka".

Od poniedziałku elbląski areszt kieruje grupę skazanych do usuwania skutków podtopień na terenie Fromborka.
Anna Downar, rzecznik prasowa Aresztu Śledczego w Elblągu

Źródło: Dziennik Elbląski