Zwyczajnie nadzwyczajni, o których głośno nie tylko w Elblągu

2017-11-30 16:03:25(ost. akt: 2017-11-30 15:30:41)
Film dokumentalny „Zwyczajnie Nadzwyczajni” przedstawia sylwetki dwunastu osób

Film dokumentalny „Zwyczajnie Nadzwyczajni” przedstawia sylwetki dwunastu osób

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Gerard Kwiatkowski wielkim artystą był i lubił też przy okazji przemierzać wnętrza Galerii EL... stojąc na rękach. Kazimierz Kalbarczyk na treningi przynosił zaś jabłka ze swojego ogródka, by jego zawodnicy mogli wspomóc organizm dawką witamin. Te i wiele innych historii można poznać dzięki filmowi "Zwyczajnie Nadzwyczajni".

Film dokumentalny „Zwyczajnie Nadzwyczajni” przedstawia sylwetki dwunastu osób.
— Są to osoby, które w wyjątkowy sposób zapisały się w historii naszej lokalnej społeczności i warte są zaprezentowania jak największemu gronu odbiorców ale przede wszystkim, to postaci, którymi warto inspirować się w życiu codziennym — mówi Urszula Zajko-Olejniczak z Centrum Spotkań Europejskich Światowid w Elblągu. — Tacy, których nazwiska były i są na ustach Polski i świata i tacy, o których dopiero zaczyna być głośno — dodaje.

Wśród bohaterów filmu znalazł się m.in. 20-letni wolontariusz Cezary Miecielica, który pasję w pomaganiu innym odnalazł cztery lata temu.
— Ale już znacznie wcześniej w mojej głowie budowała się świadomość, że trzeba pomagać drugiemu człowiekowi. Często pada pytanie, po co to robię? Przecież ten czas mógłbym spędzić inaczej, pójść do kina, teatru, czy wyjść ze znajomymi. My, wolontariusze, często powtarzamy, że dobro, które dajemy wraca do nas. A z pomagania płynie ogromna przyjemność — mówi młody wolontariusz.

Kolejnym bohaterem filmu jest Halina Cieśla, która była m. in. inicjatorką budowy w Aniołowie tzw. wioski tematycznej. A przepyszne racuchy z Aniołowa o wdzięcznej nazwie "anielskie ruchańce" zadebiutowały nie tylko na polskich, ale również na zagranicznych stołach wielu smakoszy.
— Baliśmy się, że ksiądz nie zaakceptuje tej nazwy — śmieje się Halina Cieśla. — Media początkowo także nie były skore do pisania o tym specjale. Dopiero "Dziennik Elbląski" odważył się jako pierwszy zrobić o nich materiał. I tak fama o anielskich ruchańcach poszła w świat. Potem temat Aniołowa przenieśliśmy na poprawę wizerunku miejscowości.

Dla ludzi - i wśród ludzi - pracowała i żyła także doktor Aleksandra Gabrysiak. Doktor Olę wspomina Wiesława Pokropska.
— Pacjenci byli nią zachwyceni, bo ona nie tylko dbała o to, by zabezpieczyć ich od strony medycznej. Dbała także o ich sferę socjalną. Ściągała dla nich leki, często z zagranicy i dowoziła najbardziej potrzebującym, dbała i troszczyła się o swoich pacjentów — mówi dyrektor Hospicjum Elbląskiego.

Niezwykłą troskę o swoich podopiecznych wykazywał także Kazimierz Kalbarczyk, długoletni trener łyżwiarzy szybkich.
— Był uparty i tak długo szukał i namawiał, aż znalazł talenty, które miały predyspozycje do łyżew. Wychował całą plejadę wspaniałych zawodników, o których dbał iście po ojcowsku. To były takie czasy, że zawodnicy nie dostawali żadnych odżywek i suplementów. Kalbarczyk miał ogródek, w którym rosło dużo owoców. Na treningi przynosił nam np. jabłka, byśmy mogli uzupełniać witaminy. Moim zdaniem był najlepszym trenerem w Polsce, jeśli chodzi o łyżwiarstwo szybkie — wspomina Helena Pilejczyk, brązowa medalistka olimpijska w Squaw Valley w 1960 roku.

Serce i pasję zostawił w Elblągu także Gerard Kwiatkowski. Centrum Sztuki Galeria EL to bez wątpienia jego dziecko - spuścizna, w której dziś można podziwiać awangardową sztukę z całego świata. Nieliczni wiedzą jednak, że zanim Gerard Kwiatkowski na dobre poświęcił się sztuce przez duże "S" przez kilka lat... pobierał nauki w szkole cyrkowej.
— Szukamy Gerarda po całej galerii. Nie ma go. Zniknął. Wtem patrzymy, a Gerard do góry nogami, jak gdyby nigdy nic, przechadza się prawie pod sufitem galerii, stojąc na rękach. To pamiątka z czasów, gdy jako dziecko, przez kilka lat uczył się w szkole cyrkowej, do której posłała go matka — opowiada Ryszard Tomczyk, elbląski artysta i bliski przyjaciel Kwiatkowskiego. — Gerard lubił robić rzeczy niezwykłe, jakich nie robił nikt. Sięgał tam, gdzie naprawdę wzrok nie sięga. Zapalał innych, ale i sam siebie nie oszczędzał. Galeria została wyczyszczona z gruzów i oddana do użytku właściwie sumptem ludzi. Taki był Gerard - rzucał się na rzeczy wielkie i największe, jak prawdziwy artysta.

Wśród 12 "Zwyczajnie Nadzwyczajnych" znaleźli się jeszcze Paweł Olechnowicz, były prezes zarządu Grupy Lotos, Piotr Imiołczyk, nauczyciel historii, organizator Międzyszkolnego Koła Historycznego w Elblągu, Juliusz Marek, szef lokalnej telewizji Truso TV i kronikarz Elbląga, Teresa Bocheńska, społecznik, szefowa elbląskiego Banku Żywności, ks. infułat Mieczysław Józefczyk, badacz dziejów Elbląga, Antoni Czyżyk, dyrektor CSE Światowid, twórca i trener Formacji Standardowej LOTOS-Jantar w Elblągu oraz Józef Arno Włodarski, historyk, profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Film "Zwyczajnie Nadzwyczajni" będzie można oglądać w internecie.
as

Źródło: Dziennik Elbląski