Życie w majątku Powodowo
2017-12-17 08:00:00(ost. akt: 2017-12-15 12:44:31)
Kurt Bochert gospodarzył Powodowem aż do 1945 roku. To właśnie jemu osada leżąca na terenie gminy Rychliki, jako jeden z nielicznych majątków, zawdzięcza zdjęcia lotnicze z okresu wojny.
Powodowo było pierwotnie staropruską osadą, o czym zaświadcza chociażby przedwojenna jej nazwa „Powunden”. Była pochodzenia staropruskiego, gdyż przedrostek „po” znaczył w tym języku „przy”, a „wundan” woda, czyli dosłownie „przy wodzie”.
Także w „Słowniku Elbląskim” (Elbinger Vocabular) z ok. 1400 r. słowo „wundan” oznacza wodę. A więc miejscowość położona niedaleko wody, w tym przypadku opodal jeziora Druzno. Źródłowo udokumentowany początek dziejów Powodowa pochodzi z 1285 r., kiedy to Mistrz Krajowy Zakonu Krzyżackiego Konrad von Thierberg wydał w Pasłęku akt lokacyjny dla dwóch Prusów Kantegirde i Zwienien - „na polu Powunden”. W przebiegu dziejów powstał tutaj majątek rycerski należący do znanych rodów szlacheckich von Zehmen (Czema), von Brederlow, potomków gen. von Scharnhorsta i rodu von Besser. Z dawnych czasów warto odnotować jednodniowy pobyt króla Polski Zygmunta III Wazy.
Był on na Warmii i podczas podróży do Malborka, 21 czerwca 1623 r., stanął w Powodowie ze swoją świtą. Do 1813 r. w tutejszym parku dworskim znajdował się kirkut, na którym chowano m.in. elbląskich Żydów. Od 1909 r. dobra ziemskie przeszły na 36 lat w ręce rodziny Bochert. Najpierw gospodarzył tu Erich Bochert. Mówiono o nim, że wprawdzie był dobrym fachowcem, ale miał „słabość do gazowanej wody źródlanej i przetańczył swoje życie”. Z tych powodów w 1912 r. kierowanie gospodarstwem spoczęło w rękach jego żony Wandy, a następnie ich syna Kurta, który gospodarzył tutaj do stycznia 1945 r. To niewątpliwie ciekawa postać.
Starannie wykształcony m.in. w Sopocie, podczas I wojny światowej, mając 18 lat, zaciągnął się do wojska. Jako podporucznik kawalerii został skierowany na front rosyjski. Zdradzał duże zainteresowanie lotnictwem i został pilotem. W marcu 1917 r. jego samolot rozpoznawczy Francuzi zestrzelili nad linią frontu. Kurt Bochert został ranny i do marca 1920 r. przebywał w niewoli francuskiej. Po powrocie do Powodowa okazał się być wzorowym gospodarzem. To właśnie za jego czasów wybudowano trzy czworaki, w sumie 12 mieszkań oraz ważne zabudowania gospodarcze. Po wybuchu II wojny światowej walczył jako pilot w Luftwaffe i stacjonował m.in. w Królewie pod Malborkiem. Służbę zakończył jako major rezerwy. To właśnie jemu Powodowo, jako jeden z nielicznych majątków, zawdzięcza zdjęcia lotnicze z okresu wojny. Po 1945 r. zamieszkał w Hoheneggelsen, a najstarszy syn Dieter i jego rodzeństwo w Swakopmund (RPA).
Przedwojenna gospodarka w Powodowie nie odbiegała swym charakterem od innych, podobnych gospodarek w Prusach Wschodnich. Nastawiona była na dużą efektywność, a w wielu miejscach miała również elementy autarchii, np. ogrodnictwo obliczone było nie tylko na zaspokojenie własnych potrzeb, ale także na sprzedaż owoców. Majątek liczył 446 ha, w tym: 291 ha ziemia orna, 8 ha ogrody i sady, 137 ha łąki i 10 ha pastwiska. Osobliwością gospodarki było siedem stawów rybnych o powierzchni 3 ha i połączonych ze sobą strumykiem.
Staw leżący we wsi wykorzystywano do pojenia i pławienia koni pociągowych, którymi przybywano tutaj zwłaszcza na fajrant. Największym był Staw Młyński, w którym hodowano karpie. Odbiorcami ryb były sklepy rybne i kolonialne w Elblągu i okolicy.
Domy mieszkalne w majątku były masywne i miały minimum dwa pokoje i kuchnię. Do tego dochodził strych i piwnica. Nie miały łazienki i ubikacji, co wówczas na terenie wiejskim było normalne. Wodę noszono wiadrami z leżącej we wsi studni, pełniącej dodatkowo rolę miejsca wzajemnego komunikowania się.
Do każdego mieszkania należała mała obora. W niej znajdowały się dwa boksy dla świń, miejsce dla ptactwa domowego i jednej krowy. Nieco na stronie stał wychodek z dołem kloacznym. Mieszkanie i mała obora były częścią deputatu obejmującego świadczenia w naturze i z tego powodu nie płaciło się za nie czynszu.
Domy mieszkalne w majątku były masywne i miały minimum dwa pokoje i kuchnię. Do tego dochodził strych i piwnica. Nie miały łazienki i ubikacji, co wówczas na terenie wiejskim było normalne. Wodę noszono wiadrami z leżącej we wsi studni, pełniącej dodatkowo rolę miejsca wzajemnego komunikowania się.
Do każdego mieszkania należała mała obora. W niej znajdowały się dwa boksy dla świń, miejsce dla ptactwa domowego i jednej krowy. Nieco na stronie stał wychodek z dołem kloacznym. Mieszkanie i mała obora były częścią deputatu obejmującego świadczenia w naturze i z tego powodu nie płaciło się za nie czynszu.
Do każdego hektara rocznego deputatu dochodziła miesięczna pensja w wysokości 40 RM (Reichsmark). Ta zapłata mogła być podwyższona poprzez rezygnację z deputatu na rzecz pieniędzy. Ale deputat był efektywnie spożytkowany przy własnej hodowli, bowiem każdy robotnik majątku, zwany instmannem czy też deputantem, miał swoje małe gospodarstwo z którego też uzyskiwał dochody, m.in. dla własnych potrzeb trzymał minimum dwie świnie. Już na początku listopada gliniane garnki były napełniane smalcem, a mięso peklowano. Był to na wsi czas „świniobicia”. W Powodowie każdy, kto hodował świnie, w mniejszym lub większym stopniu robił własne wyroby. Gdy martwa już świnia leżała na sparzalnicy, polewano ją najpierw wrzątkiem, a wcześniej zbierano z niej krew. Następnie wieszano ją za nogi na przymocowanej do ściany drabinie i oprawiano, wyjmując najpierw wnętrzności, a następnie przepoławiając.
Ekspert do spraw mięsa, niejaki Teschner ze Starego Dolna, przystępował do akcji jeszcze przed szlachtowaniem korpusu świni i przeszukiwał go w zakresie włosienia (trychniny). Na koniec stawiał okrągłą pieczątkę i nie zdarzyło się w jego praktyce, by zamiast okrągłej postawił trójkątną, co równało się z niedopuszczenie mięsa do konsumpcji. Następnie kasował za tą czynność 2,04 RM, a do tego otrzymywał w prezencie sznapsa wódki żytniej. Następnie odbywała się rozbiórka świniaka, oddzielanie tłuszczu, przygotowywanie kiełbas itd. Przy tych czynnościach wypijana była na ogół „halbka gorzałki”.
Według starych, wschodniopruskich recept do wyrobu kiełbasy białej używano znacznych ilości majeranku, nie do rozpoznania w smaku i bardzo zdrowego. A na końcu gospodyni zapraszała obecnych przy świniobiciu na kolację, która była też typowo wschodniopruska i składała się z zupy mlecznej i podsmażanych ziemniaków, a do tego był jeszcze kawałek galarety (nóżki).
Robotnicy dworscy dużo korzystali z utrzymywania krów, które trzymano cały sezon na znajdującym się w pobliżu zabudowań dworskich pastwisku. Dla krów było to idealne, ale dla kobiet niezbyt, gdyż musiały dwa razy dziennie chodzić na to pastwisko i je doić.
Robotnicy dworscy dużo korzystali z utrzymywania krów, które trzymano cały sezon na znajdującym się w pobliżu zabudowań dworskich pastwisku. Dla krów było to idealne, ale dla kobiet niezbyt, gdyż musiały dwa razy dziennie chodzić na to pastwisko i je doić.
Wieś stanowiła relatywnie wąski, ściśle związany ze sobą i ukształtowany przez dziesiątki lat krąg ludzi. Wzmacniany różnorakimi przeżyciami, szczególnie kościołem i lokalnymi sprawami. Do nich należały pogrzeby, a w szczególności wesela, które wspólnie przeżywano. Tam zaspakajano „głód i pragnienie” a „wodę” podawano tylko i wyłącznie w postaci samogonu. Świętowano gruntownie i intensywnie, a rytmiczna muzyka typu „umtata, umtata” porywała do tańca.
Atrakcją wsi było radio, czarna, wyglancowana skrzynka, które posiadał „towarzysz partyjny Ehrlichmann”. Niekiedy pięknym wieczorem młodszy świniarz Emil siadał przy oknie swojego pokoju położonego na parterze i grał jak wirtuoz na klawesynie. Melodie leciały na wieś i łapały za serca młodzież. W środku lata, gdy praktycznie nie było nocy i natura czyniła swoje, Emil grał rzewnie do tańca, a utwardzony plac dworski służył jako „parkiet”. Tańczono z dużą radością życia, wyginając się powabnie w biodrach i z przyjemnie falującymi piersiami… Wśród szczególnych osób, które odwiedziły majątek Powodowo, byli m.in. Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch i hrabina Marion von Dönhoff z Kwitajn. Zwiedziła trzecie piętro spichlerza i była pod wrażeniem funkcjonującego tu dźwigu. W latach 1945-1990 w Powodowie działał PGR. Obecnie ziemie uprawne mają innego właściciela, a pałac z założeniem parkowym – innego. W tym ostatnim, w Wielką Sobotę 2010 r., przebywał ówczesny wicemarszałek Sejmu RP Stefan Niesiołowski z małżonką oraz osobami towarzyszącymi…
Lech Słodownik
Lech Słodownik
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
chrom #2399574 | 78.88.*.* 17 gru 2017 10:52
Powodowo obecnie nalezy do Leszka Wójcika, a w artykule powinna być mowa o autarki, a nie autarchi w kontekście gospodarki ...
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)