Piwo z Elbląga wprost na cesarski dwór
2017-12-26 14:00:00(ost. akt: 2017-12-22 13:19:44)
W Elblągu piwo warzono od zawsze i zawsze Elbląg słynął z dobrego piwa. Nawet w czasach PRL, gdy wokół było ono podłe, Elbląski Zdrój rozchwytywany był i wychwalany przez konsumentów. A gdy w 1993 roku pojawił się EB Specjal Pils, na kilka lat zdominował rynek piwny w kraju, dystansując inne marki.
Elbląg słynie z dobrego piwa od średniowiecza, kiedy to w mieście działało aż 160 browarów. Nie były to browary przemysłowe, bo tego typu produkcja piwa istnieje dopiero od połowy XIX wieku. Jednak, jak na ówczesne czasy, były to zakłady niemałe. Właściciel browaru, był jednocześnie właścicielem kamienicy, w której znajdował się kompletny sprzęt do warzenia złotego trunku — opowiadał Juliusz Marek podczas kolejnego spotkania z cyklu „Elbląg na dużym ekranie”, poświęconego właśnie piwu.
W średniowieczu piwo warzono w mieście na potęgę.
— Ponieważ nie pito prawie w ogóle wody. Elbląg nie miał dużych jej zasobów, jedyna studnia znajdowała się na Starym Mieście, a woda z miejskiej rzeki Kumieli była brudna, niekiedy nie nadawała się do picia. Częste epidemie stały się przestrogą przed piciem wody z rzeki. Pito więc piwo. Codziennie czeladnik musiał otrzymać od mistrza od półtorej do dwóch litrów tego trunku. Było to piwo o niewielkiej, bo do dwóch procent, zawartości alkoholu. Czasem robiono je z popłuczyn, czyli podczas tzw. drugiego nastawu słodu — mówi Juliusz Marek.
— Ponieważ nie pito prawie w ogóle wody. Elbląg nie miał dużych jej zasobów, jedyna studnia znajdowała się na Starym Mieście, a woda z miejskiej rzeki Kumieli była brudna, niekiedy nie nadawała się do picia. Częste epidemie stały się przestrogą przed piciem wody z rzeki. Pito więc piwo. Codziennie czeladnik musiał otrzymać od mistrza od półtorej do dwóch litrów tego trunku. Było to piwo o niewielkiej, bo do dwóch procent, zawartości alkoholu. Czasem robiono je z popłuczyn, czyli podczas tzw. drugiego nastawu słodu — mówi Juliusz Marek.
Piwo z średniowiecznego Elbląga wędrowało na cały świat. Nie było ono tanie, ale wyjątkowo smaczne.
— Było cenne, bo piwo warzono sezonowo. Zimą były problemy z transportem piwa, ponieważ zamarzało. Latem wysokie temperatury powodowały, że się psuło. Nie wylewano go wówczas, po prostu robiono gorsze, tańsze, dosypywano też ziół dla smaku. Ostatnie piwo warzono w marcu, dostawało ono dwa razy więcej słodu, niż wcześniejsze, dlatego, że musiało przetrwać do października i przetrzymać upały— opowiada Juliusz Marek.
— Było cenne, bo piwo warzono sezonowo. Zimą były problemy z transportem piwa, ponieważ zamarzało. Latem wysokie temperatury powodowały, że się psuło. Nie wylewano go wówczas, po prostu robiono gorsze, tańsze, dosypywano też ziół dla smaku. Ostatnie piwo warzono w marcu, dostawało ono dwa razy więcej słodu, niż wcześniejsze, dlatego, że musiało przetrwać do października i przetrzymać upały— opowiada Juliusz Marek.
Piwo warzono z trzech składników: wody, słodu jęczmiennego i chmielu.
— Chmielu była w nim jedynie szczypta, a gdy go nie dodawano w ogóle, piwo było podłe. Chmiel nadje bowiem temu trunkowi goryczkę i szlachetność. W średniowieczu pito piwo... niemal ciągle, tak, jak i inne alkohole. Gdy żołnierz szedł w bój, to dostawał rano szklankę gorzałki. Był to najtańszy sposób dostarczenia organizmowi kalorii. Rachowano nawet, ile wart jest chleb, a ile piwo i te kalorie w piwie kosztowały mniej więcej tyle samo, co w pieczywie — relacjonuje Juliusz Marek. — Złoty trunek przechowywano w specjalnych piwnicach. Przy każdym browarze musiał być staw, bo na jeden litr piwa potrzeba było aż dziesięć litrów wody. Zimą ze stawu rąbano lód, zwożono go do piwnicy, posypywano trocinami i sianem, co pozwalało piwu przetrwać największe upały. W październiku uruchamiano pierwszą warkę jesienną w sezonie. Woda musiała być klarowna, najlepiej źródlana. Jęczmień najpierw moczono, żeby puścił kiełki, potem raptownie trzeba było zatrzymać kiełkowanie, żeby skrobia przetworzyła się w cukier.
— Chmielu była w nim jedynie szczypta, a gdy go nie dodawano w ogóle, piwo było podłe. Chmiel nadje bowiem temu trunkowi goryczkę i szlachetność. W średniowieczu pito piwo... niemal ciągle, tak, jak i inne alkohole. Gdy żołnierz szedł w bój, to dostawał rano szklankę gorzałki. Był to najtańszy sposób dostarczenia organizmowi kalorii. Rachowano nawet, ile wart jest chleb, a ile piwo i te kalorie w piwie kosztowały mniej więcej tyle samo, co w pieczywie — relacjonuje Juliusz Marek. — Złoty trunek przechowywano w specjalnych piwnicach. Przy każdym browarze musiał być staw, bo na jeden litr piwa potrzeba było aż dziesięć litrów wody. Zimą ze stawu rąbano lód, zwożono go do piwnicy, posypywano trocinami i sianem, co pozwalało piwu przetrwać największe upały. W październiku uruchamiano pierwszą warkę jesienną w sezonie. Woda musiała być klarowna, najlepiej źródlana. Jęczmień najpierw moczono, żeby puścił kiełki, potem raptownie trzeba było zatrzymać kiełkowanie, żeby skrobia przetworzyła się w cukier.
Warzenie piwa było wówczas wielką sztuką. Zanim można było samodzielnie to robić, należało przynajmniej cztery lata być najważniejszym pomocnikiem u browarnika.
— Właściciele browarów byli najbogatszymi mieszczanami elbląskimi. Jednak już piwowarzy, którzy doglądali proces powstawania piwa, nie byli zamożni, tak jak i pomocnicy, których w każdym browarze pracowało od pięciu do dziesięciu: tragarze, sprzątaczki — opowiada Juliusz Marek.
— Właściciele browarów byli najbogatszymi mieszczanami elbląskimi. Jednak już piwowarzy, którzy doglądali proces powstawania piwa, nie byli zamożni, tak jak i pomocnicy, których w każdym browarze pracowało od pięciu do dziesięciu: tragarze, sprzątaczki — opowiada Juliusz Marek.
W 1772 r., gdy Elbląg dostał się pod panowanie Prus, w mieście było 140 browarów. Browarnicy, jak i słodownicy, mieli swój cech. W katedrze św. Mikołaja na starówce można obejrzeć ołtarz cechu browarników oraz tragarzy piwa. Po rozbiorach w elbląskim browarnictwie nastąpił regres. Było to związane z innym sposobem opodatkowania i likwidacją cechów. W XIX wieku było zaledwie 16 browarów w Elblągu. W XX wieku były tylko dwa "poważne" browary. Pierwszy z nich to istniejący do dzisiaj, a nazywający się wówczas Browar Angielski Zdrój. Znajdował się w miejscu, gdzie Anglicy wypatrywali statków przypływających z ich ojczyzny do Elbląga.
— Piwo z tego browaru smakowało doskonale. Był on dostawcą złotego trunku na niemiecki dwór cesarski Wilhelma II Hohenzollerna. Drugi duży browar przed wojną był w Elblągu przy ul. Sopockiej. Słynął z ciemnego, niezbyt mocnego, mącznego w smaku piwa. Było ono ulubionym napojem ludzi zatrudnionych w porcie oraz rybaków, bo dawało dużo siły — opowiada Juliusz Marek.
W 1945 r. Browar Angielski Zdrój uległ zniszczeniu. Produkcję wznowiono 6 lutego 1946 r.
— Piwo było robione według receptur przedwojennych, a browar elbląski miał 10 dziesięć procent udziału w rynku piwa w Polsce jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Może nie był tak znany, jak rozprowadzane w Pewexach Żywiec i Okocim, ale nie był od nich gorszy. Zdarzały się też wpadki, bo niekiedy w Elblągu brakowało słodu, więc wymyślono wówczas piwo lekkie. Było "cienkie" i mało smaczne — mówi Juliusz Marek.
— Piwo było robione według receptur przedwojennych, a browar elbląski miał 10 dziesięć procent udziału w rynku piwa w Polsce jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Może nie był tak znany, jak rozprowadzane w Pewexach Żywiec i Okocim, ale nie był od nich gorszy. Zdarzały się też wpadki, bo niekiedy w Elblągu brakowało słodu, więc wymyślono wówczas piwo lekkie. Było "cienkie" i mało smaczne — mówi Juliusz Marek.
W okresie PRL browar wchodził w skład Elbląskich Zakładów Piwowarskich. Gdy wokół piwo było podłe, elbląski Zdrój był rozchwytywany i wychwalany przez konsumentów.
W 1991 r. browar został sprywatyzowany. Powstała wówczas spółka Elbrewery Company Limited, której głównym udziałowcem było australijskie przedsiębiorstwo Brewpole Pty Ltd. W latach 90. XX wieku browar w Elblągu został gruntownie zmodernizowany. Jego moce produkcyjne w 1996 wynosiły dwa miliony hektolitrów piwa rocznie. Nowi właściciele zadbali o promocję nowej marki swojej firmy. Duża kampania reklamowa spowodowała, że piwo z browaru o nazwie EB stało się rozpoznawalne w całej Polsce i na świecie. W 1998 r. przedsiębiorstwo Brewpole sprzedało swoje udziały w Elbrewery Company Limited holenderskiemu koncernowi Heineken International Beheer B.V. W wyniku tej transakcji browar w Elblągu od 1999 r. wchodzi w skład Grupy Żywiec.
daw
W 1991 r. browar został sprywatyzowany. Powstała wówczas spółka Elbrewery Company Limited, której głównym udziałowcem było australijskie przedsiębiorstwo Brewpole Pty Ltd. W latach 90. XX wieku browar w Elblągu został gruntownie zmodernizowany. Jego moce produkcyjne w 1996 wynosiły dwa miliony hektolitrów piwa rocznie. Nowi właściciele zadbali o promocję nowej marki swojej firmy. Duża kampania reklamowa spowodowała, że piwo z browaru o nazwie EB stało się rozpoznawalne w całej Polsce i na świecie. W 1998 r. przedsiębiorstwo Brewpole sprzedało swoje udziały w Elbrewery Company Limited holenderskiemu koncernowi Heineken International Beheer B.V. W wyniku tej transakcji browar w Elblągu od 1999 r. wchodzi w skład Grupy Żywiec.
daw
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Tikitak #2405729 | 158.75.*.* 28 gru 2017 22:40
Piłem Eb i uwazam ze to swietne piwo, ale jak posmakowalem Perły.. Zmieniłem gusta, choc dosc czesto siegam wciaz po EB
odpowiedz na ten komentarz