Żelazny kanclerz w Wysokiej
2017-12-30 08:00:00(ost. akt: 2017-12-29 13:03:19)
Wysoka należy do jednych z najstarszych wsi na terenie dzisiejszej gminy Rychliki. Jej korzenie sięgają pierwszej połowy XIII w., ale jeszcze przed lokacją tej wsi w 1244 r. znajdowała się tutaj osada staropruska.
Wysoka rozpościera się na czytelnej granicy dwóch stopni geologicznych: dyluwium i aluwium. Rozgraniczenie to ciągnie się pasem szerokości 600-700 metrów od Starego Dolna, przez Powodowo, Wysoką, Stankowo, Topolno, Marwicę, Jelonki i Krosno. Po jednej stronie mamy klasyczne i płaskie obniżenie terenu – Żuławy, a po drugiej początek wygarbień dyluwialnych, tak bardzo charakterystycznych dla Pogórza (das Oberland).
Tak więc dawna niemiecka nazwa tej wsi – Hohendorf, ma swoje geofizyczne odniesienie i nawiązuje do położenia względem jeziora Druzno. W przebiegu dziejów właścicielami dóbr w Wysokiej były znane niemieckie rody rycerskie i junkierskie, m.in. von Kunheim, von Zehmen (Czema), von Lehwald, von Brederlow, von Dönhoff, von Below i in. Wysoka poniosła znaczne straty materialne w czasie wojen polsko-szwedzkich, a tylko w 1629 r. była trzykrotnie plądrowana przez maruderów z polskich oddziałów stacjonujących pod Pasłękiem. Około roku 1773 majątek ziemski w Wysokiej przeszedł z rąk rodu von Brederlow w ręce Emiliusa Fryderyka Paula hr. Rzeszy von Dönhoff, wywodzącego się z Dönhoff’ów z linii Friedrichstein nad Prtegołą.
Zasłynął on jako budowniczy pięknego pałacu w Wysokiej w latach 1800-1806 oraz sprowadzeniem tutaj sekty religijnej gichtelianów. Wybudowany przez niego pałac był jednym z ładniejszych w ówczesnych Prusach Wschodnich. Nawiązywał w swej architekturze do stylu klasycznego a przy budowie wykorzystano założenie pierwotne, sięgające jeszcze czasów krzyżackich. Była to masywna, dwupiętrowa budowla, poszerzona o cztery skrzydła, z których wyprowadzono tylko trzy. Szczególne wrażenie robił imponujący portyk wejściowy, zadaszony, wsparty na czterech kolumnach w stylu doryckim. W hallu wejściowym znajdowały się dwubieżne schody w stylu empire. Wnętrze pałacu obrazowało przejście z baroku do empire. Gmach główny nakryty był dachem siodłowym a pawilon dachem mansardowym. Obiegający pałac gzyms kordonowy był w formie trójwrębu (Triglyphenfries).
Całość uzupełniało piękne założenie parkowo-ogrodowe z licznymi stawami. Ze względu na doskonałość klasycystycznych form pałac w Wysokiej znalazł swe wierne naśladownictwo w wybudowanym w 1924 r. pałacu rodziny Stein von Kamienski w Grażymach, w gminie Gietrzwałd. Nazwa wspomnianej sekty gichtelianów wywodziła się od jej założyciela Johanna Georga Gichtela (1638-1710). Jego zwolennicy przez dłuższy czas byli licznie reprezentowani w Holandii i Północnych Niemczech. W myśl założeń sekty „tylko nieżonaci lub od żon uwolnieni mogli zostać braćmi”. Stąd też odrzucali instytucję małżeństwa. W różnych krajach mieli odmienne nazwy – bezżeńcy, celebsi, bracia anielscy, (Engelsbrüder, Ehelösigkeit). Sekta ta przetrwała w Wysokiej do 1945 r., chociaż w latach 30. jej działalność została zakazana, a tutejszy majątek przejęła Fundacja Ericha Kocha (Erich Koch-Stiftung).
Każdorazowy starszy sekty był jednocześnie zarządcą dóbr. Gorącym zwolennikiem tej sekty był także właściciel tego majątku w latach 1833-1882, Alexander Ewald von Below-Hohendorf. Wszechstronnie wykształcony, gospodarzył w Wysokiej z dużymi sukcesami. Należał do czołowych polityków pruskich, był członkiem „parlamentu junkrów”, w którym odegrał niepoślednią rolę. Był osobistością w pasłęckich władzach powiatowych, skąd został wybrany na posła do Parlamentu Związku Północnoniemieckiego w wyborach 1867 r. Był później także posłem do Reichstagu. Alexander E. von Below – tradycjonalista i zwolennik monarchii, pozostawał przez dłuższy czas w kręgu najbliższych przyjaciół Otto von Bismarcka, który jeszcze jako konsul w Petersburgu, a później kanclerz – odwiedzał von Belowa w Wysokiej. Jeden taki pobyt wydłużył się wbrew woli Otto von Bismarcka.
Otóż jesienią 1859 r. będąc w Wysokiej, kanclerz nabawił się zapalenia płuc, i musiał pozostać tu do wiosny. Do zdrowia przywracał go wówczas znany pasłęcki lekarz dr Karl Benjamin Beck, pierwszy honorowy obywatel tego miasta. Jeszcze przed 1945 r. w pałacu w Wysokiej przechowywano listy od Bismarcka i inne pamiątki po nim. „Żelazny kanclerz” i autor zjednoczenia Niemiec „ogniem i żelazem” (ferre et igne) miał wielką słabość do przyrody. Napisał o tym historyk Wilhelm Mommsen w wydanej w 1995 r. polskiej edycji biografii kanclerza. Cytując jego listy do żony podaje, że „do osobowości Bismarcka należało również wielkie przywiązanie do natury, miłość do drzew i przyjemności w podziwianiu pięknych krajobrazów”. Cecha charakteru zaiste wzruszająca, ale dla Polaków kanclerz Otto von Bismarck pozostanie jako nieprzejednany wróg sprawy polskiej i twórca „Kulturkampfu”.
Być może te piękne krajobrazy znalazł Bismarck także w Wysokiej, ponieważ odnotowano że często przesiadywał na pagórku położonym niedaleko cmentarzyka dworskiego i znajdującej się na nim romantycznej kapliczki. Pagórek ten o wysokości 31,1 m n.p.m. nazwano później „Pagórkiem Bismarcka” (Bismarckhügel). Rozciąga się stąd piękny widok na jez. Druzno, Elbląg i Wzniesienia Elbląskie. Wspomniana kapliczka pochodziła z pierwszej ćwierci XIX w. i stała tutaj jeszcze do końca lat 70. tych ubiegłego stulecia. Jeszcze dzisiaj na wspomnianym cmentarzyku można oglądać imponujących rozmiarów kamienne tablice nagrobkowe, stele z obszernymi epitafiami Dönhoff’ów, Alexandra E. von Belowa i innych, ważnych pracowników tego majątku. Niestety, pałac nie zachował się. Został wysadzony w styczniu 1945 r. a jego miejsce wyznacza do dzisiaj spory, porośnięty krzakami pagórek…
Lech Słodownik
Lech Słodownik
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez