Na dworze mróz, a oni nie mogą palić w piecach... Czekają na kominiarza

2018-03-02 12:39:14(ost. akt: 2018-03-02 14:30:09)

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Na dworze mróz, a oni nie mogą palić w piecach. Lokatorzy z Bema 41 w Elblągu, po pożarze sadzy w ścianie kominowej, czekają na decyzję, czy przewód jest bezpieczny i drożny na tyle, że można zacząć ogrzewać mieszkania. — Mróz jak sto pięćdziesiąt, a my jak te sieroty czekamy, aż ktoś sobie o nas przypomni — mówią.
W nocy ze środy na czwartek (28.02/1.03) w budynku mieszkalnym przy ul. Bema 41 doszło do zapalenia sadzy w kominie.

— Już prawie zasypiałam, gdy nagle poczułam swąd spalenizny. Zerwałam się z łóżka, zapaliłam światło i patrzę, że cały pokój jest zadymiony. Zadzwoniłam na 112, przyjechała straż pożarna, która specjalnymi urządzeniami sprawdziła temperaturę ściany kominowej. Ta wynosiła ponad 70 stopni Celsjusza! Strażacy rozkuli ścianę, a tam rozkruszona cegła i ogień. W kominie zapaliła się sadza! — opowiada pani Elżbieta. — Gdybym nie wstała i nie zaalarmowała służb, tu byłby masowy pogrzeb. Teraz mija drugi dzień od pożaru, a my nadal czekamy na decyzję, czy możemy palić w piecach. W mieszkaniach lodówka, a na dworze -14 stopni!

W budynku przy ul. Bema 41 mieszka pięć rodzin. Część z nich posiada ogrzewanie etażowe, druga część pali w piecach.

Po nocnym pożarze dziura w ścianie w mieszkaniu pani Elżbiety została zamurowana. Teraz jednak wszyscy lokatorzy muszą czekać na wizytę i decyzję kominiarza, czy komin jest już bezpieczny i czy można zacząć palić w piecach.
— Marznę od dwóch dni — mówi pani Helena, lokatorka budynku. — W mieszkaniu mam temperaturę poniżej zera stopni. Siedzę w kurtce, czapce i rękawiczkach, od czasu do czasu schodzę do pani Eli, u której mogę się trochę ogrzać.

Odwiedziliśmy mieszkańców Bema 41 w piątek (2.03) przed godz. 10. W trakcie telefonicznej rozmowy mieszkańców z pracownicą Zarządu Budynków Komunalnych, który jest administratorem budynku, wskazano, że kominiarzowi wystawiono już zlecenie do odebrania. Do momentu publikacji tego materiału nikt jednak nie pojawił się na ulicy Bema 41.

Lokatorzy z Bema 41 mówią, że budynek od wielu lat jest przeznaczony do rozbiórki.
— ZBK tłumaczy nam, że nakłady finansowe na ten budynek są tak duże, że remont generalny nie jest tu opłacalny. My musimy walczyć z tymi problemami sami: wilgoć, zagrzybienie, woda w piwnicy, obdrapana klatka schodowa, dziurawy dach, stare, trzcinowe stropy... Można by tak wymieniać w nieskończoność — dodaje pani Agnieszka, jedna z mieszkanek. — Teraz doszło do tego zagrożenie pożarowe. Czy mamy czekać na kolejną tragedię?

W sprawie budynku przy ul. Bema 41 wysłaliśmy pytania do ZBK. Czekamy na odpowiedź.

AKTUALIZACJA (godz. 14.30): Jak nas poinformowali lokatorzy budynku, kominiarz pojawi się na Bema 41 w poniedziałek, po weekendzie. — Uprosiłam panią od ekipy remontowej, która robi zlecenia dla ZBK, by sąsiadka mogła chociaż w jednym piecu przepalić, żeby było trochę cieplej. Teraz czekamy na to, co będzie w poniedziałek — mówi pani Elżbieta.
as