Akordeon, to była miłość od pierwszego wejrzenia!

2018-03-10 08:00:00(ost. akt: 2018-03-09 13:03:41)
Robert Furs

Robert Furs

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Po zagraniu 40-minutowego koncertu jestem chudszy o dwa kilogramy, więc nagranie tej płyty kosztowało go trochę tych kilogramów.
Na akordeonie zaczął grać, gdy miał sześć lat. I była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dzisiaj okazuje się, że także na całe życie. Akordeonista Robert Furs zakończył pracę nad swoją pierwszą płytą. Ta dla melomanów będzie zaskoczeniem, ponieważ znalazł się na niej repertuar, który rzadko bywa kojarzony z tym instrumentem, m.in. Sonata f-moll Jana Sebastiana Bacha, Kukułka Domenicio Scarlattiego, Asturia Niccolo Paganiniego.

— Akordeon to instrument, który obecnie przeżywa duży renesans i jest odkrywano na nowo.
— Rzeczywiście, instrument ten nie był nigdy promowany tak mocno, jak obecnie. To rozpoczęło się od akordeonisty Marcina Wyrostka, zwycięzcy polskiej edycji programu Mam Talent. On pokazał inny repertuar tego instrumentu, taki bardziej przyjazny, zrozumiały dla słuchacza. Muzyczna literatura akordeonowa jest niezwykle szeroka, począwszy od utworów popularnych, skończywszy właśnie na tych napisanych specjalnie na akordeon i bardzo trudnych zarówno dla wykonawców, jak i dla niewprawionych słuchaczy. Akordeon to instrument o olbrzymich możliwościach.

— Próbkę tych możliwości będziemy mogli usłyszeć na pana płycie?
— Oczywiście, ponieważ zawiera ona bardzo różnorodny repertuar, który jednak rzadko bywa kojarzony z tym instrumentem. Wybrałem kompozycje z różnych epok, które reprezentują wiele styli muzycznych. Moim zdaniem w pełni ukazują brzmienie i możliwości techniczne akordeonu koncertowego, między innymi przez użycie charakterystycznych dla niego środków muzycznego wyrazu. Interpretacja znanych z literatury muzycznej utworów jest wynikiem mojego indywidualnego spojrzenia na te kompozycje, również przez pryzmat ukochanego instrumentu. Starałem się uchwycić pełne spektrum brzmienia akordeonu w warunkach koncertowych, a przy tym dbałem o zachowanie jego naturalnej barwy. Mogę śmiało powiedzieć, że ta płyta jest prawdziwa, a jej prawda wynika z faktu połączenia jedynie wykonawcy i świetnego instrumentu.

— Czy każdy utwór można przełożyć na akordeon?
— Tak. Ten instrument bardzo zmienił się przez ostatnich kilkadziesiąt lat i ma teraz tak duże możliwości wykonawcze, jak fortepian. Utwory, które są grane na fortepianie, możemy przetranskrybować na akordeon. Na płycie znajduje się transkrypcja Asturii wykonana przez znakomitego akordeonistę Friedricha Lipsa. Taka transkrypcja wymaga jednak dużej wiedzy o tym instrumencie. Na płycie znajdziemy także utwory rozrywkowe. Płyta jest kompilacją, takim przekrojem i wędrówką przez epoki: począwszy od renesansu, skończywszy na nowoczesnej muzyce estradowej. Każdy znajdzie na niej coś dla siebie.

Robert Furs

— Co takiego jest w tym instrumencie, że można się w nim zakochać?
— Przygodę z akordeonem zacząłem bardzo wcześnie, już w wieku sześciu lat. W mojej rodzinie grał na tym instrumencie tato, a także wujek. To u niego poznałem techniki wykonawcze, miechowanie, tremolando (szybkie przechodzenie z jednego dźwięku na drugi). Najciekawsze w akordeonie jest to, że jest on samowystarczalny, więc solowo można zagrać na nim wszystko. Każda literatura muzyczna dobrze na nim brzmi, chociaż to oczywiście zależy również od umiejętności wykonującego. Akordeon ma bardzo specyficzne brzmienie, a nowoczesny akordeon ma dźwięk soczyście matowy. Kolokwialnie mówiąc... nie piszczy. To instrument ciekawy, z duszą. Można się w nim zakochać.

— Jest to jednocześnie trudny instrument?
— Tak, bardzo. Szczególnie akordeon guzikowy, czyli taki, który po prawej stronie nie ma klawiszy, a guziki. To system chromatyczny, czyli układ guzików jest nielogiczny i nieintuicyjny. Jednak profesjonalni akordeoniści wybierają właśnie taki, bo na niego napisana jest większość literatury muzycznej. Na innym nie da się jej zagrać.

— Dlaczego wybierają go częściej mężczyźni?
— Może dlatego, że jest to instrument wymagający sprawności fizycznej. Panie wybierają raczej edukację muzyczną na tym instrumencie, czyli zajmują się kształceniem innych. Granie koncertowe wymaga dużej krzepy i siły. Po zagraniu czterdziestominutowego jestem chudszy o dwa kilogramy, więc nagranie tej płyty kosztowało mnie trochę tych kilogramów.

— Dlaczego jej tytuł to "Furs acco"?
— Acco to skrót od angielskiej nazwy accordion, czyli akordeon. To taki trochę slang wśród akordeonistów, często używamy określenia acco. Zapraszam wszystkich na promocję płyty, która odbędzie się 19 marca w Bibliotece Elbląskiej o godz. 19. Będziemy mogli posłuchać na żywo kilku utworów, będzie też lampka szampana.
daw
Czytaj e-wydanie

Źródło: Dziennik Elbląski