Wielkie emocje na Agrykola. Olimpia w sobotę podejmuje ŁKS

2018-04-20 09:03:11(ost. akt: 2018-04-20 09:12:21)

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

Sobotni mecz w Elblągu, w którym Olimpia zmierzy się z ŁKS Łódź, urasta do miana najciekawszego pojedynku 27. kolejki. Obie drużyny walczą o awans do I ligi. Początek emocji na stadionie przy ul. Agrykola o godzinie 16.
O tym, jak ważne dla obu drużyn jest sobotnie (21.04) spotkanie w Elblągu, kibiców nie trzeba zbytnio przekonywać. Beniaminek z Łodzi dotychczas spisuje się całkiem dobrze, chociaż do rundy wiosennej przystępował z pozycji wicelidera, a teraz jest na trzecim miejscu w tabeli. Spadek w tabeli o jedno „oczko” nie dziwi, bo ŁKS Łódź ma za sobą pięć meczów w tym roku, z których wygrał tylko jeden (z MKS Kluczbork 2:0). Poza tym łodzianie zremisowali z GKS Bełchatów 2:2 i Gryfem Wejherowo 0:0 oraz przegrali z GKS Jastrzębie 0:1 i ze Zniczem Pruszków 0:2. Nic dziwnego, że cierpliwość działaczy i kibiców się kończy. Fani ŁKS po ostatnim remisie w Bełchatowie zażądali zwolnienia szkoleniowca Wojciecha Robaszka. Ten ma szansę uratować swoją posadę w Elblągu.

— Przed meczem w Elblągu na pewno nie dojdzie do zmiany pierwszego trenera — zapewnia prezes łódzkiego klubu Tomasz Salski. — Do wszystkich spekulacji podchodzę spokojnie, chociaż inaczej wyobrażałem sobie początek wiosny w wykonaniu drużyny. Liczę, że to się odmieni, że będzie lepiej. Nie jestem zwolennikiem żonglowania trenerami — dodał.

Wśród ewentualnych kandydatów do zastąpienia trenera Robaszka wymienia się trzech szkoleniowców: Wojciecha Stawowego, Radosława Mroczkowskiego i Macieja Bartoszka. ŁKS w Elblągu wystąpi bez Jakuba Kostyrka i Damiana Guzika, którzy narzekają na uraz pleców. Nie wystąpi również znany elbląskim kibicom Filip Burkhardt, który występuje obecnie w rezerwach łódzkiego klubu (w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Łęczyca strzelił dwa gole).

Olimpia lepiej rozpoczęła rundę wiosenną, bo w pięciu meczach zdobyła 7 pkt., o dwa więcej niż jej najbliższy rywal. Ale też ma swoje zmartwienia. W trzech ostatnich spotkaniach zdobyła tylko jeden punkt, a co najbardziej martwi, to że nie potrafił strzelić gola.

— Sami nie wiemy, co się dzieje. Niby gramy podobnie jak kilka tygodni temu, ale nie zdobywamy goli. Rywale oddają mniej strzałów, a wygrywają. Coś się musi zmienić — stwierdza jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników żółto-biało-niebieskich w tej rundzie, bramkarz Wojciech Daniel. — Jest walka, jest zaangażowanie z naszej strony, brakuje tylko skuteczności. Dwa mecze przegrane na własnym stadionie, remis w Pruszkowie... Trudno to nazwać wypadkiem przy pracy — dodaje.

Na dodatek w sobotę zabraknie w składzie Jakuba Bojasa, który leczy kontuzję. W pierwszej rundzie elblążanie ograli ŁKS 2:1 po golach Mateusza Szmydta (76 min) i Antona Kołosowa (85).
— Dla nas sobotni mecz jest tym z cyklu za sześć punktów. Musimy wyjść na boisko z podniesionymi głowami, walczyć i pokazać wszystkim, że liczymy się w walce o I ligę. Wierzę, że na pewno kibice stworzą dobrą atmosferę i będą naszym dwunastym zawodnikiem — kończy Daniel.

Mecze 27. kolejki:
sobota:
ROW Rybnik — GKS Bełchatów
Legionovia Legionowo — Gwardia Koszalin
Siarka Tarnobrzeg — Gryf Wejherowo
Radomiak Radom — Stal Stalowa Wola
Wisła Puławy — GKS Jastrzębie-Zdrój
Warta Poznań — Znicz Pruszków
niedziela:
Garbarnia Kraków — Błękitni Stargard
Rozwój Katowice — MKS Kluczbork.

Wyniki zaległych spotkań rozegranych w środę:
Stal Stalowa Wola — Znicz Pruszków 2:0 (1:0)
Siarka Tarnobrzeg — GKS Bełchatów 2:4 (2:4)
Garbarnia Kraków — Rozwój Katowice 1:0 (0:0)
Wisła Puławy — ROW Rybnik 2:0 (1:0)
Warta Poznań — Gwardia Koszalin 3:3 (0:0).

II LIGA
1. GKS Jastrzębie 25 55 41:15
2. Warta 25 46 33:17
3. ŁKS 24 43 25:16
4. Radomiak 26 43 40:27
5. Olimpia 24 39 35:25
6. Błękitni 25 37 27:22
7. Bełchatów 25 35 40:35
8. Siarka 24 35 36:35
9. Garbarnia 25 34 32:29
10. Znicz 26 31 30:38
11. ROW 26 31 38:44
12. Rozwój 25 30 22:30
13. Wisła 25 30 29:29
14. Gryf 25 27 27:35
15. Stal 25 26 22:29
16. Kluczbork 24 25 21:35
17. Gwardia 25 23 23:48
18. Legionovia 24 20 25:37