Elbląski szpital obchodzi jubileusz 30-lecia

2018-06-18 16:06:02(ost. akt: 2018-06-18 16:11:01)

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

W tym roku Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu obchodzi jubileusz 30-lecia. W poniedziałek odbyły się uroczyste obchody święta placówki, które były okazją do podsumowania dynamicznej historii życia szpitala oraz wspomnień jej pracowników.
Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu jest obecnie jedną z największych placówek ochrony zdrowia na Warmii i Mazurach. Jako pracodawca zatrudnia 1500 osób, w tym ponad 300 lekarzy, 600 pielęgniarek i położnych i ponad 300 osób pozostałego personelu medycznego: ratowników medycznych, laborantów, rehabilitantów i techników medycznych. W szpitalu funkcjonują 23 oddziały stacjonarne i dziennego pobytu. Rocznie placówka hospitalizuje ok. 43 tysiące osób z całego regionu, a wykwalifikowana kadra przeprowadza nawet 15 tysięcy operacji rocznie na doskonałej jakości sprzęcie, pozyskanym m.in. dzięki środkom przyznanym z budżetu marszałka województwa, budżetu Unii Europejskiej, a także przy wsparciu miasta i sponsorów. W ciągu ostatnich lat placówka przeprowadziła także remonty i modernizacje swoich oddziałów.

Tak jest dziś. Ale 30 lat temu było inaczej - i znacznie trudniej. Doskonale pamiętają to ci, którzy w styczniu 1988 roku po raz pierwszy przekroczyli progi tego molocha, którego budowa rozpoczęła się jeszcze w 1972 roku i pochłonęła 0,5 mld ówczesnych złotych.

— Pierwsze co pamiętam, to mój płacz — wspomina Krystyna Miros, Przewodniczącą Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Elblągu w latach 1991– 1999. — Wszędzie mnóstwo gruzu, więc zanim praca ruszyła tu pełną parą, najpierw dostaliśmy brygady, które wspólnie z nami sprzątały i odgruzowywały budynek. I tak powoli wszystko ruszyło do przodu. Kiedy oddziały zostały przygotowane, przyjechały pierwsze łóżka, bo one były najtańsze. Sercem szpitala był OIOM i blok operacyjny. Na tym pierwszym początkowo mieliśmy osiem łóżek... i żadnego respiratora. A bez tego sprzętu ani rusz. Ówczesny dyrektor szpitala dr Litwin, wystarał się, by któryś z elbląskich zakładów - myślę, że był to Plastyk - kupił nam jeden respirator. Dwa kolejne dostaliśmy w darze od ówczesnego dyrektora szpitalu w Pasłęku. Trzeci wypożyczyliśmy, ale go... nie oddaliśmy. Oj, były scysje, ale w końcu został u nas. Potem spłynął cały monitoring. Kolejne sprzęty ściągaliśmy z całej Polski. W czerwcu 1988 roku przeszedł do nas pierwszy oddział z pacjentami, była to neurologia. Bardzo baliśmy się, jak to ogarniemy logistycznie. Ale udało się i wtedy odetchnęliśmy.

— Początki były bardzo trudne, bo biegaliśmy między szpitalem, przychodnią, a pogotowiem. Właściwie, jeśli chce się w tym zawodzie jakoś związać koniec z końcem, to w tej materii nic się do tej pory nie zmieniło — śmieje się dr Edward Bryk. — W początkowym okresie działalności zarządzałem tym szpitalem razem ze wspaniałymi kolegami: dyrektorem Zimnochem, któremu dziś szpital zawdzięcza m.in. tę piękną zieleń wokół i Krystyną Rakowską. Ta ostatnia była w tamtych czasach najlepszym doradcą, mass mediami, komputerem i ogromnym sercem w jednym. Jestem związany z tym szpitalem od 30 lat i w przededniu odejścia na emeryturę mogę powiedzieć, że pracowałem z niezwykle uczciwymi i sumiennymi ludźmi, dla których ten szpital był jak matka.

Początki działalności szpitala przy ul. Królewieckiej doskonale pamięta także dr Hanicenta Rzepa, wcześniej zastępca, a od 15 lat ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, który w 2018 roku uplasował się na drugim miejscu w rankingu jednego z ogólnopolskich tygodników.

— A zaczynaliśmy bardzo skromnie, choć dostaliśmy m.in. nowy ultrasonograf, który był bardzo dobrym sprzętem, jak na tamte czasy. Całkowitą nowością dla nas, lekarzy ginekologów-położników, były także przestrzenie nowego szpitala. W placówce na Żeromskiego były np. sale, które nierzadko liczyły nawet 20 łóżek. A tutaj, jak weszliśmy w salę 2-3 łóżkowe, to było dla nas ogromne odkrycie — wspomina dr Rzepa. — Potem stopniowo, dostawaliśmy nowe, specjalistyczne sprzęty, a za mojej ordynatury udało się wyremontować ginekologię.

Dziś szpitalowi udało się zdobyć kolejne dofinansowanie - tym razem z tzw. funduszy norweskich - które zostanie przeznaczone na modernizację oddziału patologii ciąży i położnictwa. Pacjentki, które przyjmowane są do szpitala z zagrożonymi ciążami już nie będą musiały przebywać w tych samych salach, w których odpoczywają kobiety po porodach. — Dzięki temu poprawi się na pewno komfort pobytu w placówce, pojawią się m.in. pokoje dwuosobowe, a sale chorych zostaną wyposażone w węzły sanitarne. Pieniędzy wystarczy także na nowy sprzęt. Remont ruszy już z końcem lipca — cieszy się dr Rzepa.

W ciągu ostatnich lat WSZ w Elblągu pozostawał bardzo dobrym beneficjentem środków unijnych.

— Szybko policzyliśmy, że placówka zdobyła ponad 100 mln zł samego dofinansowania. Widać, że tutaj zmiany postępują na każdym oddziale poczynając od onkologii, ratownictwa medycznego, bloku operacyjnego, centralnej sterylizatorni, położnictwa i kończąc na zakresie e-usług. Szpital pozostaje także na dodatnim, rocznym bilansie, co też nas ogromnie cieszy — mówi Gustaw Marek Brzezin, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego.

—Zmieniamy się ciągle i w każdej 10-latce próbowaliśmy się dostosować do akurat panujących wymogów. Wszystko po to, by pracować, doszkalać się, pozyskiwać nowy sprzęt, remontować i rozrastać się. I być - dla naszych pacjentów — mówi Elżbieta Gelert, dyrektor WSZ w Elblągu.

Podczas uroczystego jubileuszu Elżbieta Gelert została odznaczona przez marszałka medalem "Zasłużona dla regionu Warmii I Mazur".
Aleksandra Szymańska