"Śmierć od kuli była przy tym darem od Boga". W Elblągu będzie rondo upamiętniające ofiary rzezi na Wołyniu
2018-06-28 12:47:46(ost. akt: 2018-06-28 13:37:58)
Ostatni świadkowie mordu wołyńskiego, którzy żyją także w Elblągu, doczekali się upamiętnienia tych okrutnych wydarzeń. Rondo na zbiegu ulic Niepodległości i Legionów będzie nosiło nazwę "Ofiar Birczy". W ten sposób uhonoruje się żołnierzy, którzy bronili tej miejscowości w latach 1944 -47 przed nacjonalistami ukraińskimi.
Decyzję w tej sprawie podjęli w czwartek (28.06) elbląscy radni podczas sesji Rady Miejskiej. Nazwa Rondo Ofiar Birczy jest drugą propozycją zgłoszoną przez grupę mieszkańców chcących upamiętnić ofiary ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej w czasie II wojny światowej (początkowo miało to być rondo Ofiar Ludobójstwa UPA). Intencją wnioskodawców było również upamiętnienie bohaterskich żołnierzy, którzy z odwagą bronili miejscowości Bircza (dzisiejsze woj. podkarpackie), w latach 1944 -47. Kilkudziesięciu z nich zginęło w obronie Ojczyzny.
— Nie kierujemy swojego wniosku przeciwko innym osobom lecz chcemy złożyć hołd swoim bliskim i bohaterom — mówił Jacek Boki, jeden z inicjatorów wniosku.
Na czwartkowej sesji obecni byli także ostatni świadkowie tamtych wydarzeń. Stanisław Soroczyński i Witold Grodziewicz mimo, że mieli wtedy odpowiednio 10 i 16 lat, doskonale pamiętają czas, kiedy wśród ukraińskiej ludności na Wołyniu diametralnie zaczęły zmieniać się nastroje w stosunku do tamtejszej mniejszości polskiej.
— Żyliśmy tak zgodnie: Ukraińcy i Polacy obok siebie. Były wspólne uroczystości, w tym religijne, zabawy, spotkania... I wszystko zniszczyli nacjonaliści, którzy zaczęli głosić, że "Ukraina ma być czysta jak szklaneczka" — wspomina Stanisław Soroczyński (84 l.). — Przecież mogli oficjalnie powiedzieć, byśmy się z Wołynia wynieśli. Ale oni postanowili nas wykończyć. Nie wiem, chyba bali się, że może kiedyś będziemy chcieli tu wrócić? Dlatego zaczęli masowo wybijać Polaków.
Analizy mówią, że w ciągu dwóch lat (1943-45) w wyniku tzw. rzezi wołyńskiej zostało zamordowanych około 60 tysięcy Polaków. Rodacy ginęli okrutną śmiercią.
— Mówiło się, że tyle ile było dni w roku, tyle metod mordów na Polakach mieli ukraińscy nacjonaliści. Miałem wtedy zaledwie 10 lat i do dziś pamiętam te ciężarne kobiety, którym wyrywano żywcem płody z łona i w to miejsce wsypywano szkło lub karmę dla świń i wrzucano do chlewa, by zwierzęta dopełniły końca... Pamiętam zabitych ciosami siekier, zdekapitowanych, oskalpowanych, żywcem palonych... Proszę mi wierzyć, że śmierć od kuli była przy tym darem od Boga — odwraca głowę Stanisław Soroczyński. — Po tych zdarzeniach już nie byłem sobą, nie mogłem jeść przez kilka dni, chorowałem, wymiotowałem... Jako dorosły mężczyzna, po przesiedleniu na ziemie odzyskane, do Elbląga, miałem ogromną traumę, nie mogłem patrzeć na inne okrucieństwa względem ludzi i zwierząt, mdlałem na widok krwi czy zastrzyków.
— Mówiło się, że tyle ile było dni w roku, tyle metod mordów na Polakach mieli ukraińscy nacjonaliści. Miałem wtedy zaledwie 10 lat i do dziś pamiętam te ciężarne kobiety, którym wyrywano żywcem płody z łona i w to miejsce wsypywano szkło lub karmę dla świń i wrzucano do chlewa, by zwierzęta dopełniły końca... Pamiętam zabitych ciosami siekier, zdekapitowanych, oskalpowanych, żywcem palonych... Proszę mi wierzyć, że śmierć od kuli była przy tym darem od Boga — odwraca głowę Stanisław Soroczyński. — Po tych zdarzeniach już nie byłem sobą, nie mogłem jeść przez kilka dni, chorowałem, wymiotowałem... Jako dorosły mężczyzna, po przesiedleniu na ziemie odzyskane, do Elbląga, miałem ogromną traumę, nie mogłem patrzeć na inne okrucieństwa względem ludzi i zwierząt, mdlałem na widok krwi czy zastrzyków.
W Woronczynie, rodzinnej miejscowości pana Stanisława, nacjonaliści ukraińscy zamordowali 96 Polaków. Rodzinie Soroczyńskich udało się uciec.
— Pomógł nam sąsiad, Ukrainiec. Ukrył nas u siebie, a w nocy wyprowadził na pola. Ryzykował swoje życie, bo nacjonaliści okrutną śmiercią karali swoich rodaków za pomoc okazaną Polakom. A w tym czasie, gdy on nam pomagał, jego córka i syn wyrzynali w pień Polaków — wspomina pan Stanisław.
W 1945 roku rodzina Soroczyńskich, po czterech dniach podróży w bydlęcym wagonie i przy mrozie sięgającym 30 stopni Celsjusza, dojechała na tzw. ziemie odzyskane. Osiedli w Elblągu. Tutaj spotkali innych Polaków z Wołynia, którzy przeżyli podobne masakry.
Podczas czwartkowej sesji część radnych miała wątpliwości, czy przyjąć uchwałę o nadaniu nazwy Ofiar Birczy nowemu rondu. Proponowano m.in., by w zamian przygotować tablicę, która będzie honorowała wszystkich Polaków pomordowanych w wyniku rzezi wołyńskiej.
— Uważam, że Bircza to swoisty symbol dla tych wszystkich miejsc, gdzie do takich tragicznych wydarzeń na Wołyniu dochodziło. Traktujmy nazwę Bircza symbolicznie — apelował radny Paweł Fedorczyk (PiS).
Ostatecznie w głosowaniu 17 radnych było za, jeden przeciw, a siedmiu wstrzymało się od głosu.
— Jestem szczęśliwy, że doczekałem dnia, kiedy Rada zgodziła się na naszą propozycję i nadała rondu nazwę Ofiar Birczy. Dla nas to ważne, bo w ten sposób pamięć o tych wydarzeniach nie zginie. To także ogromna rzecz dla nas, wołyniaków, którzy tutaj, w Elblągu, od nowa budowaliśmy swoje życie i dzieje wcześniej pisane krwią i łzami — kończy Witold Grodziewicz (92 l.).
Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
cde #2536317 | 95.160.*.* 14 lip 2018 10:59
Skoro o Wołyniu to trzeba było wybrać miejscowość z rejonu Równego, Łucka. Bircza nie w tym rejonie.Nie znaczy to, że nie szanujmy ofiar z wszystkich miejscowości.
odpowiedz na ten komentarz
ert #2527676 | 87.205.*.* 28 cze 2018 21:39
Brawo! Bardzo dobry pomysł i decyzja.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz