O cieple dla elblążan ciąg dalszy. Do gry wkraczają międzynarodowe koncerny

2018-07-09 10:39:43(ost. akt: 2018-07-09 10:41:56)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Nie będzie zespołu złożonego z naukowców z Krakowa, pod kierunkiem którego chciano opracować nowy model zaopatrzenia miasta w ciepło. Na razie pytanie o to, skąd popłynie ciepło dla elblążan, nadal jest otwarte. Choć alternatywy są. Tak przynajmniej twierdzą władze Elbląga.
W ubiegły piątek sprawy związane z przyszłością ciepłownictwa w Elblągu były omawiane na drugiej części sesji Rady Miejskiej. Elbląscy rajcy chcieli m.in. wiedzieć, czy prezydent Witold Wróblewski bezpośrednio uczestniczy w negocjacjach z Energą Kogeneracja i na jakim etapie są prace zapoczątkowane kwietniowym seminarium energetycznym z udziałem naukowców z AGH. To wtedy włodarz miasta zapowiedział, że powstanie zespół, który przygotuje nowy model zaopatrzenia miasta w ciepło. Do końca czerwca miasto miało także złożyć wniosek o dofinansowanie dokumentacji do funduszy norweskich. Jak się okazuje, nic z tego nie wyszło.

— Trochę zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Aby sięgnąć po środki inwestycyjne z funduszy norweskich, musimy wcześniej wystąpić o pieniądze na dokumentację. To nie jest konieczne, więc zrobimy to sami i wliczymy następnie w koszty kwalifikowane, gdy wystąpimy o środki na inwestycję do funduszy norweskich — mówił podczas sesji Janusz Nowak, wiceprezydent miasta.

Jak się okazuje teraz dokumentację mają przygotować koncerny międzynarodowe o dużym kapitale, do których zwrócił się Henryk Wronkowski, nowo powołany prezes EPEC.

— Wierzę w prezesa Wronkowskiego, który jest bardzo doświadczonym inżynierem. Pracował na bardzo odpowiedzialnych stanowiskach, ma bardzo dobre kontakty i wie z kim rozmawiać, by rozwiązać problem. Na wrześniowej sesji powinniśmy przedstawić radnym efekty tych prac. Jest także opcja, że zostaniemy z tą umową z Energą, jaką mamy obecnie — podkreślał Janusz Nowak.

Wyjaśnienia wiceprezydenta nie przekonały jednak radnych.

— Mieliśmy na rozwiązanie tego problemu mnóstwo czasu. Spójrzmy na Olsztyn: tam powstała Rada na Rzecz Ciepłownictwa, odbyły się konsultacje społeczne i miasto jest już dalece zaawansowane w procesie budowy własnego źródła ciepła, które ma być gotowe do 2021 roku — mówił radny Ryszard Klim (SLD).

Radni proponowali m.in., by stworzyć "okrągły stół" złożony ze specjalistów-fachowców, który rozstrzygał by o przyszłości ciepłownictwa w Elblągu.

— Radni na ten temat mają zbyt małą wiedzę. Niech fachowcy zarekomendują rozwiązanie, a wtedy podejmiemy decyzję. Proponuję też, by zyski EPEC, skoro to są pieniądze elblążan, przeznaczyć na budżet obywatelski, by mieszkańcy mogli o ich wydaniu decydować — mówił tuż przed sesją radny Michał Missan (PO).

W tej chwili największym dostawcą ciepła w Elblągu jest firma Energa Kogeneracja, która produkuje ok. 85 proc. energii cieplnej. Pozostałe 15 proc. ciepła dostarcza do naszych domów i firm EPEC. Jednak przede wszystkim kotłownie węglowe Energii na ul. Elektrycznej nie spełniają już unijnych wymogów środowiskowych, jakie mają wejść w życie w 2020 roku. Zakład na chwilę obecną produkuje zbyt duże ilości trujących pyłów i gazów, które są wydzielane do atmosfery. Dlatego Energa musi pilnie zmodernizować swoją instalację. Zakład nie chce jednak wydawać pieniędzy na inwestycję, jeśli nie będzie miał gwarancji, że Elbląg będzie kupował u niego ciepło. A te ostatnie do tanich nie należy i wynosi ponad 80 złotych za gigadżul, pozostając jedną z najwyższych cen ciepła w Polsce.

— O cenach ciepła decyduje czysta ekonomia. W 2018 roku średnia cena wytwarzanego przez nas ciepła wynosiła 41,95 zł. W 2016 roku było to 43,14 zł. Widać więc, że te ceny nieznacznie, ale spadają. Niestety sprzedajemy coraz mniej ciepła i mimo, że szukamy oszczędności, koszty nam rosną. Przyczynia się do tego m.in. funkcjonowanie ciepłowni EPEC przy ul. Dojazdowej i fakt, że w ostatnich latach zamówiona u nas moc spadła w Elblągu do 70 megawatów. Jeśli miasto nie podpisze z nami umowy długoterminowej, to nie wybudujemy nowej instalacji. Wówczas najpóźniej w październiku 2020 roku nasza moc ograniczy się do bloku biomasowego, czyli do 30 megawatów, a obecnie moc zamówiona w Elblągu to 150 megawatów — mówił Krzysztof Żochowski, prezes Energa Kogeneracja.

Miasto twierdzi, że warunki nowej umowy zaproponowane przez EKO, stawiają ją pod ścianą. Umowa ma zostać podpisana na okres 16 lat, bez możliwości wypowiedzenia jej na warunkach spółki. Jednym z warunków ma być też zakaz budowy nowego i rozbudowy istniejącego źródła ciepła i obowiązek odbierania przez cały czas obowiązywania umowy takiej samej jak obecnie ilości ciepła.

— Mówię to jasno i wyraźnie: nowej z umowy na takich warunkach jak nam zaproponowano nie podpiszemy nigdy, bez względu na to, jak i kto będzie głośno krzyczał. Nie ma niebezpieczeństwa, że miasto nie będzie miało ciepła. Obecna umowa jest podpisana na czas nieoznaczony, a my się z jej warunków wywiązujemy. Nie chcemy wyeliminować Energi z rynku, tylko współpracować na warunkach równych dla obu stron – kończy Janusz Nowak.

W piątkowej debacie nie uczestniczył Witold Wróblewski, który miał wcześniej zaplanowane spotkanie z marszałkiem w sprawie kolejnych umów o unijne dofinansowanie.
as