Zioła w polskiej literaturze

2018-08-02 14:29:52(ost. akt: 2018-08-02 14:33:42)
Ziołowe lato w bibliotece

Ziołowe lato w bibliotece

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Zioła to rośliny wykorzystywane nie tylko do leczenia, czy nadawania naszym potrawom bogatego smaku i aromatu. Jak się okazuje, zioła od wieków były też wdzięcznym tematem dla literatury.
Zioła w literaturze były tematem kolejnego wykładu z cyklu „Ziołowe lato w bibliotece”.

— Ziołolecznictwo narodziło się w Grecji, a pierwsze lecznicze rośliny opisał Pliniusz Starszy. Wiele miejsca w swoich księgach poświęcili ziołom średniowieczni mnisi i zakonnicy. Zioła od zarania dziejów były nam bardzo potrzebne: urozmaicały i ubogacały smak naszego jedzenia, dostarczały nam potrzebnych pierwiastków mineralnych i witamin i były wykorzystywane w aromaterapii — opowiadał Jan Brzozecki, który poprowadził czwartkowy wykład. — Uprawą ziół zajmuje się dział ogrodnictwa zwany zielarstwem, a zioła można zbierać nawet przez cały rok. Co ciekawe, 16-20 procent produkcji światowej ziół należy do Polski, z czego 80 procent to zioła pochodzące z upraw, a tylko 20 procent z tzw. stanowisk naukowych.

Jak się okazuje, świat roślin był także wdzięcznym tematem dla literatury. Dość przypomnieć klasyczną figurę stylistyczną nazywaną porównaniem homeryckim, od wielkiego Homera (VIII wiek przed Chr.), twórcy klasycznych eposów, literackich prawzorów Iliady i Odysei. Takie porównania przetrwały wieki w literaturze, także w tej rodzimej. Chyba najwięcej takich przykładów dostarcza „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, dzieło z lat 30. XIX w.

— Już w samej Inwokacji jest przecież mowa o zbożach, pojawia się pszenica, bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, czy pokolorowana panieńskim rumieńcem dzięcielina — przypominał Jan Brzozecki.

W Soplicowie zaś „wahały się suszące się snopy szałwiji, benedykty kardy, macierzanki, cała zielna domowa apteka Wojszczanki”. I tak, szałwia, nazywana w Europie ambrozją, była popularnym środkiem antyseptycznym, a jej liście cenione były za smak. Uważano, że odnawia siły witalne i przedłuża młodość. Macierzanka miała różnorakie właściwości grzybobójcze, odkażające i przeciwreumatyczne. Drapacz, czyli benedykta karda, pomagała w chorobach serca.

— W naszej narodowej epopei przywołany jest także aloes, choć w kontekście ironicznym. Telimena i Hrabia zachwycają się bowiem snobistycznie cudzoziemskimi gajami, w których rosną pomarańcze, cyprysy, oliwki, migdały, kaktusy, aloesy... Nie dostrzegają jednak piękna przyrody ojczystej, na co zwraca im uwagę Tadeusz, pokpiwający z aloesu o długich jak konduktor pałkach — opowiadał Jan Brzozecki. — Przy okazji dowiadujemy się, że widział aloes, pewnie drzewiasty, w botanicznym wileńskim ogrodzie. Nie mamy wątpliwości, że Tadeusz patrzy oczyma samego Mickiewicza, który na pewno ten ogród widział.

I tu ciekawostka. Pierwszym polskim ogrodem botanicznym był Królewski Ogród Botaniczny przy Szkole Lekarskiej w Grodnie, założony przez francuskiego botanika i lekarza Jana Emanuela Giliberta na polecenie króla Stanisława Augusta w 1777 r.
— Pięć lat później, a 16 lat przed narodzinami Adama, ten sam Gilibert utworzył ogród botaniczny przy budynku Collegium Medicum Uniwersytetu Wileńskiego. Gdy Adam dorastał, ten ogród był już bardzo sławny — mówił Jan Brzozecki.

O ziołach znajdziemy także wzmianki w dziełach Henryka Sienkiewicza, Elizy Orzeszkowej czy Jana z Czarnolasu.
— Kochanowski pisze o czarnoleskiej lipie, a u Sienkiewicza pojawia się wiele znanych i mniej znanych ziół takich jak: lubczyk, który jest symbolem miłości czy konopie, od których według pana Zagłoby zaostrzał się dowcip — opowiadał Jan Brzozecki.

Roślinom i leczniczym ziołom poświęcono dużo miejsca także w bajkach dla dzieci, rymowankach, przypowieściach i sentencjach. Takie maksymy jak: „Zbieraj rumianek, bo święty Janek”, „Suchy kwiecień, mokry maj, będzie żyto jako gaj” czy „Niedaleko pada jabłko od jabłoni” na stałe weszły do kanonu polskich przysłów.
as

Źródło: Dziennik Elbląski