"Moja najukochańsza". Ten list odnaleźli po blisko 150 latach
2018-08-12 19:27:00(ost. akt: 2018-08-12 19:27:54)
Dymnik to wieś znajdująca się na drodze z Rychlik od Kwietniewa. Leży po obu stronach tej drogi. Po lewej stronie zachował się do dzisiaj dosyć ciekawy dwór dawnego majątku, ozdobiony smukłą wieżą, symbolem władzy feudalnej.
Stara niemiecka nazwa tej wsi „Stein” została przetłumaczona i stosowana po wojnie przez pierwszych polskich osadników jako „Kamień”. Od 1948 r. urzędowo Dymnik. Według G. Gerulisa, pierwotna nazwa tego siedliska Dymsteyne składała się z litewskiego dimstis, czyli dwór, dobra i suffiksa-ein.
Wieś została lokowana 1 sierpnia 1285 r. przez Konrada von Tierberga, mistrza krajowego zakonu, który w pobliskim Dzierzgoniu zapisał pięciu Sudawom: Muntigin, Tholeike, Schare i Prodwele „Pole Dymsteynes”, wolne od dziesięciny. W późniejszych czasach Dymnik stanowił dobra rycerskie i należał do okolicznych rodów szlacheckich. Gospodarzyli tu między innymi przedstawiciele rodu Horn. Jak się okazało, dobra te były przez nich skutecznie zarządzane, ale na ogół przez płeć piękną. Wymienia się tutaj Marię Plehn z domu Horn jako właścicielkę fideikomissu, czyli dóbr powierniczych. Urodziła się w 1712 r. w Miłomłynie, gdzie jej ojciec był burmistrzem. Kupiła Dymnik po to, by tu „w ciszy i spokoju służyć Bogu”, jak napisano na jej nagrobku na miejscowym cmentarzu. Była „kobietą mądrą, bogobojną i lubiącą muzykę”. Poślubiła w wieku 15 lat (!) Gottfrieda Plehna, radcę sądowego i dzierżawcę domeny królewskiej w Przezmarku koło Dzierzgonia, i chociaż „przeżyła z nim szczęśliwie 30 lat”, to nie doczekała się jednak dzieci.
Dziedziczką majątku została więc jej bratanica Dorota Ch. Neumann, której mąż Georg L. Neumann (1774-1789) wprowadził tu jako radca komisaryczny nowoczesne formy gospodarowania. Był uprzednio burmistrzem Zalewa i z zawodu radcą sądowym. Złożył więc urząd i gospodarząc w iście wzorowy sposób, szybko wydźwignął dobra w Dymniku. Dbał także o siedem rodzin swych robotników dworskich, przeznaczając dla każdej nich małe działki ogrodnicze. W lasku przyległym do majątku urządził w 1786 r. park angielski, w którym umieścił dziewięć plastycznych scen, wyobrażających w sposób alegoryczno-fantastyczny życie człowieka. Był także autorem rękopisu „Dobra szlacheckie w Dymniku przed wiekami” znajdującego się do 1945 r. w archiwum majątku.
W XIX w. Dymnik należał do szlachty von Keltsch i spowinowaconego z nimi rodu von Arnim. W 1897 r. gospodarzyła tu Blanka von Keltsch, w 1925 r. wymieniana jest tu Magdalena, a następnie w 1932 r. Helena („Lene”) i Esthera von Arnim, jako użytkujące majątek.
Ostatnim dyrektorem pegeeru w Dymniku przed 1989 r. był Stanisław Lemański. To właśnie on przejął z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa popegeerowskie ziemie oraz dwór i gospodarzył tutaj z dobrymi wynikami.
W 2008 r. znalazł w remontowanej wieży dworu pewien list, który był schowany pod więźbą dachową wieży. Znaleziony list przekazał Marii L. Krebber z Xanten w Niemczech, która jest spowinowacona z rodem von Keltsch. Dwa razy była w latach 90. ubiegłego stulecia w Dymniku. Według pobieżnej oceny list ten został napisany prawdopodobnie w 1864 r., w końcowej fazie wojny prusko-duńskiej o Schleswig-Holstein. Jego autorem był 33-letni wówczas Richard von Arnim, a adresatką młodsza od niego o 10 lat żona Magdalena de domo Keltsch. Miał z nią dwoje dzieci: Elfriede (ur. 1862) i trzymiesięczną Martę (ur. 1864 r. Gdańsk). Obrzeża tego listu zostały nieco zniszczone, toteż jego tłumaczenie nie jest pełne:
„Tastrup, 8 listopada
Moja najukochańsza Magdaleno! Teraz wydaje się już, że dni naszego pobytu tutaj są policzone. Rozkazy wymarszu zostały tak przygotowane, że na przykład nasz pułk przekroczy w ciągu 7 dni granicę Szlezwiku. Dlatego wysyłam Ci parę obrazków i rękawiczki, tym bardziej że ja w tym liście nic właściwie więcej powiedzieć nie mogę, jak tylko podziękować za Twoje [listy], szczególnie za ten ostatni, który jako pierwszy otrzymałem dzisiaj. Masz rację: Jakże inaczej wyglądało Wasze życie często widziane z bliska! Twoja Mama posiada na ogół zdolność duchowego przeżywania wszystkiego, a tak mało [serdecznie] sercem. Dlatego małe dzieci nie mają dla niej większego znaczenia. A przecież od tego wszystkiego [jedności] zależy przyjemność, bowiem wypełnia duszę i serce człowieka. Wczoraj otrzymałem pismo od Procknow’a. Znajduję je wciąż po nowemu całkiem wybornie, wprawdzie nie po zawartości, lecz pod względem formy. Na dzisiaj kończę i przesyłam Ci 7 obrazków i 7 par rękawiczek. Przybrałem dla nich ciemne kolory, gdyż w nich lepiej wyglądają (…) Niech Bóg ma nas w opiece! Pozdrowienia od Twojego Richarda. P.S. – Urodziny Twojego Ojca będą niedługo. Nie chciałbym, bym wyglądał dla niego jak jakiś duński fabrykant (…) co mu robi żarty. Kiedy jednakże są urodziny Twojej Mamy?”.
Moja najukochańsza Magdaleno! Teraz wydaje się już, że dni naszego pobytu tutaj są policzone. Rozkazy wymarszu zostały tak przygotowane, że na przykład nasz pułk przekroczy w ciągu 7 dni granicę Szlezwiku. Dlatego wysyłam Ci parę obrazków i rękawiczki, tym bardziej że ja w tym liście nic właściwie więcej powiedzieć nie mogę, jak tylko podziękować za Twoje [listy], szczególnie za ten ostatni, który jako pierwszy otrzymałem dzisiaj. Masz rację: Jakże inaczej wyglądało Wasze życie często widziane z bliska! Twoja Mama posiada na ogół zdolność duchowego przeżywania wszystkiego, a tak mało [serdecznie] sercem. Dlatego małe dzieci nie mają dla niej większego znaczenia. A przecież od tego wszystkiego [jedności] zależy przyjemność, bowiem wypełnia duszę i serce człowieka. Wczoraj otrzymałem pismo od Procknow’a. Znajduję je wciąż po nowemu całkiem wybornie, wprawdzie nie po zawartości, lecz pod względem formy. Na dzisiaj kończę i przesyłam Ci 7 obrazków i 7 par rękawiczek. Przybrałem dla nich ciemne kolory, gdyż w nich lepiej wyglądają (…) Niech Bóg ma nas w opiece! Pozdrowienia od Twojego Richarda. P.S. – Urodziny Twojego Ojca będą niedługo. Nie chciałbym, bym wyglądał dla niego jak jakiś duński fabrykant (…) co mu robi żarty. Kiedy jednakże są urodziny Twojej Mamy?”.
Zachodzi pytanie: dlaczego adresatka tego listu, Magdalena, schowała go pod więźbą dachową w wieży pałacu w Dymniku? Według wzmiankowanej już Marii L. Krebber z Xanten, prawdopodobnie chodziło tutaj o treść listu, w którym Richard von Arnim niezbyt pochlebnie wyrażał się na temat matki swojej żony Magdaleny, czyli teściowej Blanki von Keltsch. Miejscowość Tastrup leży na południe od Kilonii (Kiel), a wspomniany w liście Procknow należał pewnie do kręgu znajomych Richarda von Arnim.
Dwór w Dymniku wyszedł z wojny bez szwanku, chociaż ograbiono go doszczętnie z niezwykle wartościowych mebli i innych przedmiotów. Wciąż czeka na jakiś gruntowny remont, a po niezwykle ciekawym, i architektonicznie ozdobnym, cmentarzu dworskim nie zostało praktycznie nic. Ale o tym w następnym artykule.
Lech Słodownik
Lech Słodownik
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Olo smolo #2610929 | 188.146.*.* 26 paź 2018 23:36
Jakie to romantyczne..
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Asd #2554870 | 109.241.*.* 13 sie 2018 19:27
Sprawa conajmniej dla Rutkowskiego
odpowiedz na ten komentarz
Ttt #2554400 | 188.146.*.* 12 sie 2018 22:30
Smsy się nie zachowają tyle lat
Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz