"Drogie kobieciny...". To zdjęcie i list wysłano z elbląskich koszar ponad 100 lat temu
2018-08-19 08:00:00(ost. akt: 2018-08-17 11:18:13)
Prezentowane zdjęcie pełniło w jakimś sensie rolę papieru listowego lub kartki pocztowej i z pewnością było rozsyłane w zaadresowanych i ostemplowanych kopertach. Pojawiło się ostatnio na jednym z portali społecznościowych i dopiero wczytanie się w tekst na jego rewersie, pozwoliło przypisać je do Elbląga.
I tym samym lokalizacja tego zdjęcia nie sprawia problemu, gdyż z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że zostało wykonane na terenie koszar przy dzisiejszej ulicy Saperów. Tu znajdowały się najstarsze koszary w Elblągu, a wiekowo dorównywały im tylko tzw. Koszary Policji Krajowej (Landespolizei-Kaserne) przy ul. Komeńskiego – dzisiaj internaty i bursy szkolne.
Dzieje koszar przy ul. Saperów zaczęły się 29 czerwca 1912 r., kiedy to władze pruskie w Berlinie postanowiły ponownie uczynić Elbląg miastem garnizonowym. I wkrótce z Bydgoszczy do Elbląga przeniesiono sztab 148. Zachodniopruskiego Pułku Piechoty, w sumie dwa bataliony i kompanię karabinów maszynowych. Natychmiast rozpoczęła się budowa wielkiego kompleksu koszar, które nazwano Gdańskimi Koszarami Piechoty (dzisiaj m.in. Starostwo, Powiatowy Urząd Pracy, miasteczko szkolne itd.).
Interesującym jest fakt, że w koszarach tych odbywał służbę między innymi Günther Drange, późniejszy pułkownik i wujek matki kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Zostawił do dzisiaj po sobie pamiątkę w Elblągu. Jest to duży głaz narzutowy w parku im. R. Traugutta. Otóż dzięki staraniom płk G. Drange, na głazie tym umieszczono w okresie międzywojennym tablicę poświęconą 140 oficerom i 3038 podoficerom wzmiankowanego już 148. Pułku Piechoty, poległych w I wojnie światowej.
Wracając do tytułowego zdjęcia, przedstawia ono 23 żołnierzy 148. Pułku Piechoty, gdzieś na terenie koszar przy ul. Saperów. Jak widać, żołnierze są różnie zaawansowani wiekowo, są starsi i „wąsacze”, ale przeważają młodzi. Wprawdzie zdjęcie jest pozowane, to wszyscy żołnierze robią tutaj sympatyczne wrażenie. Szczególnie tych dwóch młodzieńców znajdujących się na krańcach ostatniego rzędu. Ich dystynkcje wskazują, że są to szeregowi żołnierze, a być może podoficerem i szefem tego pododdziału jest ten w środku pierwszego rzędu, z wypustkami (beretką) odznaczenia na mundurze. Zwracają uwagę jego ciężkie, podkute buty. Zdjęcie starannie przygotowane, a na małym, nakrytym obrusem stoliku, znalazł się nawet wazonik z kwiatami. Co ciekawe, z siedmiu żołnierzy z pierwszego rzędu, aż trzech trzyma w palcach papierosy…
Zdjęcie na odwrocie opisane jest po niemiecku i miejscami tekst jest trudny do odczytania, ale sugeruje, że jego autor był osobą mniej wykształconą. Po przetłumaczeniu na język polski tekst ten brzmi następująco:
„Elbląg, 17 grudnia 1916 r. Drogie kobieciny, teraz chcę Wam przesłać fotografię. Będziecie bardzo się dziwić, nie poznając mnie na niej, ponieważ już bardzo schudłem. Odpiszcie od razu, kiedy pocztówkę otrzymałyście, i przyślijcie mi także paczkę na Boże Narodzenie z tym, o czym piszę, nie wyobrażacie sobie, jaki jestem głodny. Inni codziennie otrzymują paczki, a ja mogę tylko na to patrzeć i nic nie dostaję. U nas nic nie kupisz wcale. Kupiłem już parę śledzi, sztuka za 70 fenigów, tak się wydaje tę trochę pieniędzy prawie za nic. Teraz już zostało mi tylko 10 marek z całej sumy. Karl chyba kiedyś […], by dostać czekolady czy czegokolwiek. Kiełbasy albo chleb pewnie dostaniecie, gdyby nawet bochen kosztował 3 marki. Chętnie zrewanżuję się, kiedy wrócę do domu. Więc bardzo proszę, przyślijcie mi znowu paczkę na święta. Rychła odpowiedź, do zobaczenia. Muszkieter Biehl, 148 pułk piechoty w Elblągu (Prusy Zachodnie)”.
Jak widać, list zdominowany jest problemem słabego żywienia w jednostce wojskowej, który dotyczył także wielu cywilnych mieszkańców ówczesnego, wojennego Elbląga. Towary żywnościowe były reglamentowane i stosunkowo drogie. Bieda i nastroje niezadowolenia były zauważalne na każdym kroku. Tłumy dwukrotnie plądrowały elbląskie sklepy. Pierwszy raz taki akt społecznej desperacji zdarzył się 14 października 1916 r., gdy tłum siłą wtargnął do ratusza, a następnie po upublicznieniu żalów w dziale aprowizacji, przystąpił do rozkradania żywności w elbląskich piekarniach i sklepach spożywczych. Sytuacja taka powtórzyła się 12 grudnia 1916 r., kiedy to łupem niezadowolonego i głodnego tłumu padł, obok wielu innych sklepów, znany w mieście i w regionie duży Dom Towarowy Dawida Loewenthala położony nad rzeką Elbląg.
Trudną sytuację aprowizacyjną starali się wykorzystać miejscowi socjaliści, dążąc do obalenia istniejących władz politycznych. Niestety, nie udało się nic bliżej znaleźć na temat autora tego listu – muszkietera Biehl’a. Nie wiadomo skąd pochodził i czy przeżył tamtą straszną wojnę.
Lech Słodownik
Lech Słodownik
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez