Dzień Osadnika na Żuławach. "Hołd tym, którzy przywrócili je do życia"

2018-09-13 09:59:11(ost. akt: 2018-09-14 21:44:37)
III Dzień Osadnika

III Dzień Osadnika

Autor zdjęcia: arch. organizatorów ŻPH

Już po raz piąty w Żuławskim Parku Historycznym odbędzie się Dzień Osadnika. Ten ma być jednak wyjątkowy, zapowiadają organizatorzy. Impreza odbędzie się 6 października.
Już po raz piąty spotkamy się w Nowym Dworze Gdańskim, by wspólnie wspominać naszych przodków, którzy odważyli się tuż po wojnie przyjechać na Żuławy i przywrócić je do życia.

— Oprócz stałych elementów naszego wspólnego święta takich jak: przebieranie się w stroje osadnicze, rekonstrukcja przybycia osadników na Żuławy i scenki z życia, wspólny przemarsz ulicami miasta, złożenie kwiatów pod pomnikiem poświęconym osadnikom żuławskim, będziemy się wspólnie bawić. Zapraszamy na wesele. Motywem przewodnim tegorocznego Dnia Osadnika będzie ślub i wesele osadników. Zaplanowaliśmy niezwykłą oprawę muzyczną, która towarzyszyć będzie tradycyjnym obrzędom i zwyczajom weselnym, prostą kuchnię żuławską oraz mnóstwo dobrej, wspólnej zabawy dla dorosłych i dla dzieci przy akompaniamencie tradycyjnej weselnej kapeli — informuje Żuławski Park Historyczny.

Początek imprezy o godzinie 11.30 na stacji Żuławskiej Kolei Dojazdowej w Nowym Dworze Gdańskim. Już wkrótce szczegółowy program.

Żuławski Park Historyczny, prowadzony przez Klub Nowodworski w dawnej serowni Leonharda Kriega w Nowym Dworze Gdańskim, jest sercem dawnych dziejów tego regionu jest O tym, że to historyczne serce Żuław bije coraz mocniej opowiadał podczas spotkania "Żuławy w Gdańsku" Marek Opitz z Klubu Nowodworskiego.

— Naszą "relikwią" są szczątki pochodzącego z Groszkowa wiatraka odwadniającego. Znane są tylko dwa egzemplarze takiego wiatraka, jeden jest na Zamku w Malborku, który pochodzi z Żuław Elbląskich, drugi to nasz. Wiatrak z Groszkowa już przed pierwszą wojną światową uznano za zabytek. Później trafił do skansenu w Gdańsku Oliwie, po wojnie dwa razy się palił i został z niego jedynie kikut. Potem przeniesiono go do miejscowości Wieniec na Wyspie Sobieszewskiej. Przez rok staraliśmy się o pozwolenie na zabranie go stamtąd i uratowanie szczątków, które z niego pozostały. Pojechaliśmy na wizję lokalną, w środku wiatraka paliło się ognisko, ugasiliśmy je, a wiatrak trafił do nas. Nie staraliśmy się już o żadne pisemka z Urzędu Miasta Gdańska, który był jego właścicielem, po prostu wiatrak zabraliśmy, oczywiście pod ochroną fachowców. Jego dolna część nadal nosi ślady ognia. Do ekspozycji nadają się: część dolna, ściany, belki, wał i kamienne łożysko — mówił Marek Opitz.

W muzeum można też oglądać magazynek strażnika wałowego, do którego nieustannie przybywa eksponatów.
— To jedyna w Polsce ekspozycja dawnej ochrony przeciwpowodziowej, nazwaliśmy ją magazynkiem strażnika wałowego. Pozbieraliśmy ubijaki, baby drewniane, lampy naftowe, worki do piasku, gdy likwidowano magazyny powodziowe. Mamy też nowy eksponat, to swoista pompką, którą można sobie odpompować wodę z fragmentu Żuław, oczywiście, jak to na Żuławach woda za chwilę zalewa teren na nowo, podchodzi do góry. To eksponat edukacyjny. Trafiła też do nas zgrzewka "małpek" wódki Machandel. Mamy ją jako jedyni na świecie — mówi Marek Opitz.
daw

Źródło: Dziennik Elbląski