Puchar Polski: Olimpia Elbląg— Śląsk Wrocław 0:3 [zdjęcia]

2018-09-26 15:47:25(ost. akt: 2018-09-27 09:17:32)

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

Nie było niespodzianki w Elblągu. Piłkarze Olimpii w środę na własnym stadionie przegrali ze Śląskiem Wrocław 0:3 (0:2) w pierwszej rundzie Pucharu Polski i żegnają się z tymi rozgrywkami.
Olimpia Elbląg - Śląsk Wrocław 0:3 (0:2)
0:1, 0:2 - Piech (11, 28), 0:3 — Radecki (90+1)
Olimpia: Rutkowski — Ressel, Wenger, Kuczałek, Sedlewski (75 Balewski), Bogdanowicz, Korkliniewski, Kołosow (82 Kiełtyka), Bojas (63 Szmydt), Fidziukiewicz, Eduardo

Za zdecydowanego faworyta tego meczu uważani byli goście, którzy na co dzień rywalizują w ekstraklasie. Olimpia miała za sobą serię pięciu porażek z rzędu w II lidze, a na dodatek w poniedziałek straciła trenera, bo z klubem za porozumieniem stron rozstał się Adam Boros. Z konieczności więc żółto-biało-niebieskich przeciwko Śląskowi poprowadził drugi trener Tomasz Wiercioch.
W zespole gospodarzy zadebiutował w bramce 19-letni Paweł Rutkowski, który zastąpił Dawida Kapłona. Debiutant miał sporo pracy w elbląskiej bramce, ale żaden gol nie obciąża jego konta.

Tylko przez pierwsze 10 minut gra była w miarę wyrównana. Później coraz częściej do głosu dochodzili piłkarze Śląska. Na pierwszego ich gola nie trzeba było długo czekać. Praktycznie ich pierwsza składna akcja pod bramką gospodarzy zakończyła się zdobyciem gola. Piłka trafiła w pole karne do Arkadiusza Piecha, a ten niepilnowany spokojnie posłał ją do siatki tuż obok słupka.

Za chwilę mogło być już 2:0. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Łukasz Broź, jednak Rutkowski nie dał się zaskoczyć.

Goście nadal atakowali. W 26. min piłkę z linii bramkowej wybił Michał Fidziukiewicza, ratując Olimpię przed utratą drugiej bramki. Za chwilę sędzia Dominik Sulikowski (Gdańsk) uznał, że Kamil Wenger faulował w polu karnym Brozia. „Jedenastkę” pewnie wykonał Piech i Śląsk prowadził już 2:0.
Pod bramką Śląska w tej części meczu tylko raz zrobiło się groźniej, kiedy Jakub Bojas próbował szczęścia, strzelając z rzutu wolnego z około 18 metrów. Obrońcy gości zablokowali jednak piłkę.

W drugiej połowie Śląsk, pewny zwycięstwa, grał spokojniej, mądrze taktycznie i nie pozwalał gospodarzom na zbyt wiele. W 60. min mógł podwyższyć wynik na 3:0. Piech przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Olimpii. Zaledwie kilkanaście minut później Damian Gąska trafił w słupek.

Chociaż piłkarzom Olimpii nie można było odmówić ambicji, to nie stworzyli zbyt wielu sytuacji pod bramką gości. W 74. min Fidziukiewicz próbował zaskoczyć bramkarza strzałem z dystansu, ten jednak nie miał problemów ze złapaniem piłki. To była jedna z niewielu akcji, które publiczność mogła nagrodzić brawami.

Na dodatek gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę po tym, jak w 85. min kontuzji doznał wprowadzony chwilę wcześniej do gry Michał Kiełtyka. Wcześniej trener Tomasz Wiercioch wykorzystał wszystkie dozwolone trzy zmiany.
Wynik spotkania ustalił w doliczonym czasie gry Mateusz Radecki, który w zamieszaniu podbramkowym z czterech metrów skierował piłkę do siatki.

— Po Śląsku widać było wyższą kulturę gry, szybkość, technikę. Założenie było takie, żeby jak najdłużej utrzymywać rywala z daleka od naszej bramki, ale nie do końca się nam to udało, chociaż nasi zawodnicy walczyli, starali się — podsumował trener Wiercioch.

Olimpia pożegnała się z Pucharem Polski i może skoncentrować się na występach w II lidze. Żółto-biało-niebiescy znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Z 11 meczów wygrali tylko dwa i są na ostatnim miejscu w tabeli. W sobotę zagrają ze Zniczem w Pruszkowie.
JK

Obrazek w tresci

Fot. Marek Lewandowski

Obrazek w tresci

Fot. Marek Lewandowski