Jedzenie to nie śmieci, a często ląduje w koszu

2018-10-16 13:59:22(ost. akt: 2018-10-16 14:10:35)
Marsz z okazji Światowego Dnia Żywności w Elblągu

Marsz z okazji Światowego Dnia Żywności w Elblągu

Autor zdjęcia: Joanna Damratowska, Natalia Koszkur

Bank Żywności ma pod opieką ponad tysiąc elbląskich rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na pełnowartościowy posiłek dziennie. O tym, że jedzeniem można się dzielić, a nie wyrzucać przypomniał marsz zorganizowany z okazji Światowego Dnia Żywności.
W Polsce rocznie marnuje się tyle żywności, ile wystarczyłoby dla wszystkich mieszkańców samej Warszawy przez 10 lat.
— Dobra żywność ląduje również w elbląskich śmietnikach. Chociaż nie dysponujemy badaniami na ten temat, ale to po prostu widać, że także w naszym mieście marnuje się jedzenie. A przecież zamiast wyrzucać, możemy się podzielić z potrzebującymi. Tych nie brakuje, Bank Żywności ma pod opieką około 3 tysiące elblążan. To nie jest oczywiście tak, że któraś z tych osób głoduje, jednak jest im bardzo ciężko kupić wystarczającą ilość wartościowego jedzenia — mówi Teresa Bocheńska z Banku Żywności w Elblągu.

We wtorek w Elblągu odbył się marsz z okazji Światowego Dnia Żywności. To dobry moment, by przypomnieć o problemie marnowania jedzenia, jego skali i skutkach.
— My postawiliśmy na edukację dzieci i młodzieży, bo uważamy, że czego się Jaś nauczy, o tym Jan będzie pamiętał. Przy okazji dzieci zanoszą w ten sposób zdobytą wiedzę do swoich rodzin. W marszu idą przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i średnich. Mamy nadzieję, że ta akcja pozwoli im zapamiętać na całe życie, że nie wyrzuca się jedzenia — mówi Teresa Bocheńska.

Nowym pomysłem na to, by nie marnować jedzenia jest tzw. jadłodzielnia. To witryna chłodnicza z regałami, gdzie można zostawić żywność, a osoby, które jej potrzebują, po prostu ją biorą. Wszystko odbywa się anonimowo, nie dowiemy, kto co przyniósł, a kto co wziął. Podobne miejsca funkcjonują w kilku miastach w Polsce: m.in. w Warszawie, Gdańsku, Białymstoku. Pomysł i lodówka już są, ale nadal nie ma lokalizacji, w której mogłaby stanąć pierwsza w Elblągu jadłodzielnia.

— W najgorszym wypadku stanie u nas, ale to nie jest dobre miejsce. W najbliższej okolicy mieszkają ubożsi ludzie, którzy nie bardzo mają się czym dzielić. Jeszcze liczę na to, że da się przekonać któraś z elbląskich spółdzielni. Zawsze można ustawić jadłodzielnię na okres próbny i jeśli się okaże, że sprawia ona jakiś szczególny kłopot, to zmienimy lokalizację. W innych miastach jadłodzielnie działają bez zarzutu, nic szczególnego się nie dzieje — mówi Bocheńska.

Światowy Dzień Żywności to również okazja, by przypomnieć o ekologicznych skutkach wyrzucania żywności.
— Przykładowo, wyrzucona kanapka z serem to aż 90 litrów zmarnowanej wody, jedno jabłko to strata 70 litrów wody. Wyrzucanie przychodzi nam zdecydowanie za łatwo, bo nie mamy świadomości skutków jakie to niesie za sobą. W sumie do produkcji wyrzucanej żywności zużywa się 250 bln wody, to 14 razy więcej, niż mieszczą w sobie wszystkie jeziora w Polsce — mówi Dorota Jezierska z Banku Żywności.
daw

Źródło: Dziennik Elbląski