Awantura o interpelacje radnych. "Pisma są źle sporządzane"

2019-03-29 06:17:50(ost. akt: 2019-03-29 06:20:38)
Radni PiS uważają, że władze miasta wraz ze swoimi koalicjantami, utrudniają im wykonywanie ich mandatów

Radni PiS uważają, że władze miasta wraz ze swoimi koalicjantami, utrudniają im wykonywanie ich mandatów

Autor zdjęcia: arch. red.

Radni Prawa i Sprawiedliwości uważają, że władze miasta wraz ze swoimi koalicjantami, utrudniają im wykonywanie ich mandatów. Poszło m.in. o interpelacje, które wnoszą elbląscy rajcy. Tymczasem władze miasta wskazują, że pisma są sporządzane niezgodnie z przepisami.
Jeszcze przed faktycznymi obradami wczorajszej sesji radni PiS złożyli oświadczenie, w którym zarzucili władzom miasta, że te nie chcą z nimi współpracować. A zgłaszane przez nich interpelacje nie są rozpatrywane.

– Słyszeliśmy, że kampania wyborcza się skończyła i trzeba wspólnie pracować na rzecz miasta. W tym samym czasie radni PiS otrzymali pozwy sądowe, bo ośmielili się wyrazić opinię na temat działań prezydenta (Rafał Traks za wypowiedzi o Górze Chrobrego i Piotr Opaczewski za wywiad dla TVP w sprawie wiaduktu - red). Jak to się ma do deklarowanej współpracy? – pytał radny Marek Pruszak odczytując oświadczenie swoich kolegów z klubu.

W piśmie radni PiS wskazywali także, że na polecenie prezydenta jednemu z radnych odmówiono dostępu do urzędowej dokumentacji.

Do stanowiska PiS odnieśli się Prezydent Witold Wróblewski, Przewodniczący RM Antoni Czyżyk oraz sekretarz miasta Artur Zieliński. Ten ostatni wskazywał, że niektórzy radni najprawdopodobniej nie rozumieją istoty przepisów, przez to popełniają błędy, które sprawiają że dane wnioski są eliminowane. Bowiem procedura wnoszenia interpelacji i zapytań jest jasno określona w znowelizowanych przepisach o samorządzie gminnym, których niestety niektórzy radni nie przestrzegają.

– Radny wysyła np. do pracownika biura rady maila z informacją, że załącza interpelację, a załącznikiem jest jedynie pismo mieszkańców skierowane do radnego. Zatem to nie jest to interpelacja, jak wskazują przepisy. Jednym słowem, pisma są źle sporządzane – mówił Artur Zieliński.

Kolejny przykład: radny składa wniosek, w którym prosi o udostępnienie kopii umów. Jednak w takim przypadku dostanie od przewodniczącego RM jedynie informację, że to nie jest interpelacja.

– To nie oznacza, że radny nie dostanie odpowiedzi. Oczywiście dostanie, ale z innego artykułu, mówiącym o dostępie do informacji. To samo dotyczy sytuacji, kiedy radny wysyła interpelację do prezydenta, choć powinien do przewodniczącego Rady. Mieliśmy szkolenie zewnętrze tylko dla radnych na temat nowych przepisów, większości radnych PiS na nim nie było – mówił Artur Zieliński. – Prezydent nie unika odpowiedzi. Możecie zobaczyć w Biuletynie Informacji Publicznej wszystkie składane interpelacje i odpowiedzi na nie.

- Statut miasta i regulamin pracy Rady Miejskiej został opracowany w tamtej kadencji, gdzie większość mieli koledzy z PiS-u. Moim zdaniem świadomie wyrzucono wówczas przepis o ujęciu interpelacji w porządku obrad sesji – wskazywał Antoni Czyżyk, przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu. – Cały czas informowaliśmy o nowych przepisach i nowych zasadach. Opracowaliśmy nawet edytowalne formatki, które ułatwią radnym pracę. W przypadku interpelacji w takiej formatce jest miejsce na opis stanu faktycznego, dodanie wynikających z niego pytań, miejsce na podpis, tak jak to określają przepisy. Teraz zarzucają nam, że ograniczamy sprawowanie przez nich mandatu. A nam chodzi jedynie o usprawnienie komunikacji.

– Przygotuję szeroką odpowiedź na oświadczenie, które pan Marek Pruszak przedstawił. Nie zgadzam się z zarzutami z tego oświadczenia, dla mnie to odwracanie kota ogonem – dodał Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.
as