Fałszywe banknoty w skradzionym audi. Sprawa znalazła swój finał w sądzie

2019-04-17 15:09:15(ost. akt: 2019-04-18 14:13:43)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Trzech mężczyzn w skradzionym audi znalazło fałszywe banknoty euro. Zgodnie uznali, że to świetny sposób na dodatkowy zastrzyk gotówki. Za to usłyszeli już wyrok. Jednak śledczych zainteresowało także, w jaki sposób, kto i dlaczego podrobił pieniądze?
Okoliczności tej sprawy były nietypowe, a można powiedzieć, że nawet zadziwiające. W nocy, z 27 na 28 czerwca 2016 roku, Damianowi Ś. ukradziono samochód marki audi. Sprawca tej kradzieży zabrał na przejażdżkę po mieście swoich dwóch kolegów.

— Mężczyźni włamali się do audi, po czym ruszyli na "przejażdżkę" po mieście. Po pewnym czasie odkryli w samochodzie banknoty o nominale 50 euro.
Wszystkie z nich miały ten sam numer seryjny, były podrobione w prymitywny sposób, prawdopodobnie na kserokopiarce, więc od razu mogli zorientować się, że są to falsyfikaty — mówił w ubiegłym roku Jarosław Żelazek, szef Prokuratury Rejonowej w Elblągu.


Złodziejom udało się sprzedać jeden z banknotów mieszkańcowi Elbląga za 175 złotych.


— Ten szybko zorientował się, że został oszukany. Próbował sam zatrzymać sprawców, jednak nie udało mu się. Mężczyźni uciekli autem. Przez okno samochodu wyrzucili jeszcze jeden fałszywy banknot — mówił prokurator.


Sprawą trójki złodziei zajęła się policja i śledczy, którzy szybko zatrzymali sprawców tej kradzieży. W tej sprawie usłyszeli już zarzuty i zostali skazani.

Śledczych zainteresowało to, w jaki sposób i dlaczego podrobione euro znalazło się w samochodzie Damiana Ś.? Bowiem fałszowanie pieniędzy jest specyficznym przestępstwem, zagrożonym karą pozbawienia wolności od pięciu lat, a więc karą bardzo wysoką.


Policja niedługo potem zapukała do mieszkania Damiana Ś, właściciela skradzionego audi. Ten "kamyczek" poruszył całą lawinę kolejnych wątków, bo w toku prowadzonego postępowania na jaw zaczęły wychodzić całkiem nowe motywy w sprawie, m.in. wyłudzenie kredytu na dużą sumę i stosowanie gróźb i przemocy wobec innego mężczyzny. Oprócz Damiana Ś. zarzuty usłyszał jeszcze jego kolega, Jacek T.

Sprawa obu oskarżonych mężczyzn — właściciela skradzionego audi i jego kolegi — ruszyła w czerwcu 2018 roku. Ostatecznie Damiana Ś. oskarżono o siedem czynów, a Jacka T. — o trzy. Odpowiadali oni m.in. za oszustwa, podżeganie innego mężczyzny do wzięcia pożyczki, stosowanie przemocy wobec niego i fałszowanie dokumentów tożsamości. Damianowi Ś. nie udowodniono, że chciał wprowadzić podrobione euro w obieg mimo, że banknoty znajdowały się w jego aucie.

Obaj oskarżeni usłyszeli we wtorek (16 kwietnia) wyroki pozbawienia wolności: rok więzienia dla Damiana Ś. oraz osiem miesięcy więzienia dla Jacka T. Kary w obu przypadkach sąd zawiesił na okres trzech lat mimo, że prokurator domagał się bezwzględnego pozbawienia wolności dla obu mężczyzn.

— Sąd wziął jednak pod uwagę okoliczność, że obaj oskarżeni nie byli wcześniej karani i w związku z tym uznał, że zachodzi tu przesłanka tzw. pozytywnej prognozy kryminologicznej. Sąd uznał, że samo postępowanie, które się tu toczyło, będzie dla oskarżonych wystarczającą lekcją, a okres próby na trzy lata zdaniem sądu pozwoli w pełni zweryfikować zachowanie oskarżonych — uzasadniała wyrok SSR Katarzyna Słyś.

Damian Ś. ma także zapłacić karę grzywny w wysokości 150 stawek dziennych po 20 zł. Obaj oskarżeni muszą też informować sąd o przebiegu okresu próby i trafili pod dozór kuratora.
Wyroki są nieprawomocne. Strony mają możliwość odwołania.
as