Wolność przyszła w maju. 74 lata temu wyzwolono obóz koncentracyjny Stutthof

2019-05-09 07:12:23(ost. akt: 2019-05-08 20:18:33)
Obóz koncentracyjne Stutthof założony został zaraz po wybuchu II wojny światowej — 2 września 1939 roku

Obóz koncentracyjne Stutthof założony został zaraz po wybuchu II wojny światowej — 2 września 1939 roku

Autor zdjęcia: Muzeum Stutthof

74 lata temu zakończyła się gehenna więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. W maju 1945 roku do obecnego Sztutowa wkroczyła armia radziecka, odkrywając kolejne na mapie okupowanej Europy miejsce Zagłady. Zginęło tam ponad 60 tys. osób.
Mówiąc o trudnej i bolesnej historii II wojny światowej, a dokładniej o zagadnieniach związanych z Zagładą i obozami koncentracyjnymi, które funkcjonowały na terenie Europy okupowanej przez III Rzeszę, narzucają się takie nazwy jak Auschwitz, Dachau czy Treblinka. Rzadziej wspomina się o KL Stutthof. A był to niemiecki obóz założony na terenach Wolnego Miasta Gdańska, obecnie postrzegany jako pierwszy, który powstał na obecnych ziemiach polskich. Jak się okazuje, coraz więcej osób przybywa do Sztutowa, żeby poznać jego historię.

— Każdego roku odnotowujemy zwiększoną frekwencję, zarówno w zakresie zwiedzania terenu muzeum, jak i w działaniach edukacyjnych prowadzonych przez Dział Oświatowy — przyznaje Katarzyna Krawczyk, rzecznik Muzeum Stutthof w Sztutowie. — W 2018 roku muzeum odwiedziło około 115 tysięcy zwiedzających.

Zbliża się kolejna rocznica wyzwolenia obozu Stutthof. Data zakończenia działalności tego miejsca, w którym śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy więźniów (liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 63 do 65 tys.; wśród nich około 28 tys. to więźniowie narodowości żydowskiej; około 23 000 zmarłych więźniów to ofiary obu ewakuacji KL Stutthof) przypada na 9 maja. A więc dzień zakończenia II wojny światowej w Europie. Warto zaznaczyć, że np. Trójmiasto zostało wyzwolone już w lutym-marcu 1945, a więc kilka miesięcy wcześniej.

— Więźniowie wspominają, że jeszcze przed rozpoczęciem pieszej ewakuacji, już w styczniu 1945 roku słyszeli bombardowanie przez wojska radzieckie Malborka. Mieli nadzieję, że już wkrótce również obóz zostanie uwolniony — mówi dr Danuta Drywa, kierownik Działu Dokumentacyjnego Muzeum Stutthof w Sztutowie. — Jednak do tego nie doszło. Prawdopodobnie na decyzje Rosjan wpłynęło położenie obozu w trudno dostępnym dla wojsk lądowych rejonie Żuław i Mierzei Wiślanej oraz względy strategiczne. Znacznie większe znaczenie militarne miało zdobywanie Gdańska i Gdyni, gdzie znajdowały się liczne zakłady, przede wszystkim stocznie pracujące na potrzeby przemysłu zbrojeniowego Niemiec, niż wyzwolenie obozu.

Jak czytamy na stutthof.org, „dnia 9 maja 1945 r. pomiędzy godziną 7 a 8 rano wojska armii radzieckiej wkroczyły na teren obozu Stutthof. W obozie znajdowało się już jedynie około 140 więźniów, którzy nie wzięli udziału w ewakuacji obozu oraz grupa ponad 20 tys. cywili, głównie Niemców pochodzących z Prus Wschodnich”.

Biorąc pod uwagę, że obóz faktycznie założony został zaraz po wybuchu II wojny światowej — 2 września 1939 roku, Stutthof jest jednym z najdłużej działających miejsc Zagłady, zlokalizowanym na obecnych ziemiach polskich.

Obchody 74. rocznicy wyzwolenia KL Stutthof odbędą się w czwartek 9 maja. W programie m.in. „Koalicja pamięci” — przesłanie byłego więźnia KL Stutthof, modlitwa ekumeniczna, składanie kwiatów, zapalanie zniczy i odegranie Pieśni Obozowej. Oprawę uroczystości zapewnią kompania i orkiestra Marynarki Wojennej RP.

Głównym uroczystościom będą towarzyszyły dodatkowe imprezy, m.in. XXIV Bieg Pamięci Narodowej o puchar dyrektora muzeum Stutthof i wystawa „Dzielne kobiety z Neubrandenburga”. Początek uroczystości zaplanowano na godzinę 11.

Tymczasem — jak czytamy w oświadczeniu dyrektora Muzeum Stutthof Piotra Tarnowski — były esesman Johann Rehbogen nie zostanie rozliczony przez sąd za pomoc w zamordowaniu kilkuset osób w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. Sąd uznał, że ze względu na nieuleczalną chorobę nie jest w stanie śledzić przebiegu procesu i w wystarczającym stopniu reprezentować swoich interesów, a niezdolność do udziału w procesie jest trwała. (...)
Niemieccy prokuratorzy odbyli na terenie Muzeum Stutthof wizję lokalną, przedstawiliśmy im sposób funkcjonowania i założenia obozu koncentracyjnego, jego obiekty i urządzenia. Osobiście wykluczam możliwość, by jakikolwiek strażnik służący w KL Stutthof na wieżach wartowniczych nie wiedział co się działo w obozie.
Gdy proces rozpoczynał się, miałem nadzieję, że sprawiedliwość dosięgła po latach sprawcę zagłady. Byłby to dobry znak dla Ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych i ich rodzin, że oprawcy będą sądzeni. Miał być także sygnałem dla sprawców, że nawet mimo ich sędziwego wieku, zbrodnie nie ujdą im płazem. Ten sygnał miał mówić wyraźnie: „nie możecie spać spokojnie”. (...)
W sposób oczywisty rodzi się pytanie, dlaczego sprawiedliwość upomniała się o nich tak późno? Nie znajduję powodów i nie podzielam tych, które znam, by usprawiedliwić taką opieszałość w sądzeniu zbrodniarzy. Kara nie może być zemstą, ale uważam, że każdy członek załogi obozów koncentracyjnych — bez względu na rolę i funkcję — jest winny niedoli ofiar, którym zadawano śmierć i ból oraz odzierano z godności. Stąd moje rozczarowanie.
Łukasz Razowski




Źródło: Dziennik Elbląski