Szybcy i wściekli na ulicach miasta

2019-05-28 11:23:02(ost. akt: 2019-05-28 19:19:52)

Autor zdjęcia: pixabay

Elbląscy kierowcy przyznają się, że najczęściej według naszej sondy łamią ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h (50 proc.) i nakaz zatrzymania się przed skrętem na zielonej strzałce (20 proc.). Zdaniem policji skłonność naszych kierowców do szybkiej jazdy wynika przede wszystkim z przyzwolenia społecznego na łamanie ograniczeń prędkości.
– Przyznaję się, że bardzo rzadko udaje mi się trzymać dozwoloną prędkość, zwłaszcza gdy inni kierowcy jadą znacznie szybciej – mówi pan Patryk, jeden z elbląskich kierowców. – Często jest tak, że prędkość poruszania się po mieście wynika z chęci wstrzelenia się w zieloną falę. Dlatego wielu kierowców nie patrzy na licznik prędkości.

Od początku roku elbląska drogówka zatrzymała 82 kierowców za przekroczenie prędkości w mieście o 50 km/h. Konsekwencją było odebranie prawa jazdy na 3 miesiące oraz mandat w wysokości 500 zł. Tak niebezpieczne zachowanie jest surowo karane ze względu na niebezpieczeństwo, jakie może spowodować.

– Po pierwsze wydaje mi się, że chodzi tu głównie o moc aut, jakimi dysponują młodzi ludzie. Moi znajomi mają samochody, które mają po 200 koni mechanicznych i więcej – mówi Kamil, tegoroczny absolwent szkoły średnie. – Jak wyjeżdżają na ulice, korzystają z możliwości swoich aut, bo niestety w Elblągu nie mamy ani toru, ani miejsca, gdzie mogliby się wyszaleć.

Droga hamowania zależy od bardzo wielu czynników, poczynając od jakości nawierzchni i jej stanu, a na parametrach układu hamulcowego samochodu kończąc.

– Wyobraźmy sobie samochód poruszający się z prędkością 30 km/h. Potrzebuje on aż ok. 14 m na całkowite zatrzymanie się. Tak samo auto jadące 45 km/h... zatrzyma się po 22 m. Gdy na liczniku jest 50 km/h, auto zatrzyma się po 28 m. Przy 60 km/h będzie to już 36 m. Gdy auto jedzie 75 lub 90 km/h, wówczas od dostrzeżenia przeszkody do całkowitego zatrzymania przejedzie jeszcze odpowiednio 51 i 57 m! – mówi Łukasz Kochanek, dziennikarz autocentrum.pl

Konrad Uściński