Nie wszyscy emocjonalnie znoszą to zajęcie – wolontariat w Muzeum Stutthof [WYWIAD]

2019-07-11 11:33:23(ost. akt: 2019-07-11 19:08:26)
Wolontariusze w Muzeum Stutthof

Wolontariusze w Muzeum Stutthof

Autor zdjęcia: Muzeum Stutthof

Muzeum Stutthof to miejsce szczególne. A na szczególną uwagę zasługuje praca wolontariuszy. Nie jest prosta – i to nie ze względu na zakres obowiązków. Były takie osoby, które powiedziały, że jednak nie chcą tutaj przyjeżdżać, bo za bardzo emocjonalnie to na nich działało. O pracy w Muzeum byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady opowiadają w rozmowie Małgorzata Daniluk, koordynator wolontariatu w Muzeum Stutthof w Sztutowie oraz Kamil Krzyszczyk, wolontariusz w Muzeum Stutthof.
Dziennik Elbląski: W czerwcu po raz ostatni w tym roku szkolnym, przyjechali do Muzeum wolontariusze z Zespołu Szkół w Tujsku. Za nimi dziesięć miesięcy intensywnej pracy Jaki był cel przeprowadzanego wolontariatu? Skąd narodził się pomysł na taki rodzaj aktywności uczniów?

Małgorzata Daniluk: Pomysł był dyrektora Piotra Tarnowskiego. Od wielu lat chciał skupić wszystkie działania, zarówno grupowe jak i indywidualne, bo one były w Muzeum od powiedzmy, może nie od zawsze, ale od wielu lat. Jakieś 3 lata temu postanowiliśmy nadać temu oficjalną formę i ubrać to w ramy prawne. Stąd zrodził się pomysł wolontariatu. Podzieliliśmy go na wolontariat indywidualny i wolontariat dla grup zorganizowanych.

DE: Jak pomocny okazał się wolontariat dla Muzeum?

MD: W wolontariacie grupowym, oprócz szkoły z Tujska, mamy ośrodki szkolno-wychowawcze, m.in. Ośrodek szkolno-wychowawczy z Kamionka Wielkiego, Specjalny Ośrodek Szkolno-wychowawczy z Elbląga. Jak bardzo pomocny? Naszym zamysłem było, aby młodzież mogła tego miejsca dotknąć, aby przyjeżdżając tu poczuli identyfikację, spojrzeli na to miejsce nie z perspektywy turysty, ale kogoś kto dla tego miejsca coś robi. Wolontariat wygląda tak, że jeden przyjazd jest zawsze przyjazdem takim, na którym są zajęcia dydaktyczne. W czasie drugiego przyjazdu są jakieś prace. I tak cyklicznie, przez cały rok. Pomoc jest ogromna, chociaż mogłoby się wydawać, że wolontariusze robią rzeczy drobne. Tak naprawdę, przy tym wielkim terenie, każda para rąk jest niezbędna. Wolontariusze dbają o porządek wewnątrz Muzeum, sprzątają alejki muzealne, dbają o parking, o otoczenie, gdzie muzeum graniczy z Lasami Państwowymi. To, na co nasi panowie z Działu Technicznego, mając inne zadania do wykonania, nie mieli czasu zrobić. Naprawdę, dzieciaki robią ogromną robotę, zwłaszcza przed uroczystościami, przed jakimiś ważnymi spotkaniami. To jest bardzo duża rzecz.

DE: Jak do sprawy podeszli uczniowie?

MD: Mamy samych ochotników. To nie jest tak, że oni przyjeżdżają tutaj, bo sobie tak nauczyciel wymyślił. Pierwsze spotkanie, to jest zawsze spotkanie takie zapoznawcze, kiedy przechodzimy przez teren Muzeum. Wolontariusze mają czas do namysłu, do następnego spotkania, czy się w tym miejscu odnajdują. Dwie czy trzy osoby rzeczywiście powiedziały, że nie, że one nie chcą tutaj przyjeżdżać, bo za bardzo emocjonalnie to na nich działało. Ale są to sami ochotnicy i tak naprawdę Ci, którzy się zdecydowali, to nie zdarzyło nam się, żeby w trakcie zrezygnowali.

DE: Uczniowie uczestniczyli w zajęciach przygotowanych przez Dział Oświaty. Może Pani powiedzieć, jakie to były zajęcia?

MD: To są zajęcia za każdym razem tematyczne. Staramy się, żeby to wyglądało tak, że na przykład jeśli wolontariusze pracują na części gdzie kiedyś był Obóz Żydowski, to wtedy mamy zajęcia o więźniach żydowskich. Jeżeli pracują na przykład w pobliżu hali DAW-u to wtedy mamy zajęcia o pracy. Staramy się, żeby za każdym razem temat był inny.

DE: Temat zajęć dostosowany do wykonywanej pracy na rzecz Muzeum.

MD: Staramy się, żeby tak było.

DE: Uczniowie poznali także zasady pracy w Miejscu Pamięci. Może Pani przybliżyć, jakie to były zasady?

MD: Przede wszystkim wolontariusze muszą się liczyć, że jest to miejsce szczególne. Muszą się przystosować do wymogów tutaj panujących. Muszą wiedzieć, że to miejsce wymaga podejścia z szacunkiem. Wymaga podejścia bardzo dojrzałego. Wiedzą, w które miejsca mogą wejść, co mogą zrobić, czego nie mogą, ale też zapoznali się z tym, co który dział robi, czym się kto zajmuje. Czasami gdzieś tam, ta ich pomoc również jest wykorzystywana. Ogólnie dostali wiedzę o pracy w Muzeum i o tym jak w tym miejscu pracować.

DE: Udział w wolontariacie wyraziła m.in. szkoła z Tujska. Czy są jakieś kryteria, którymi sugerują się Państwo przy wyborze wolontariuszy?

MD: Jedynym kryterium jest chęć do pracy w tym miejscu. Właściwie innych wymogów nie stawiamy, poza tym, że jeżeli już się szkoła podejmie to musi być ta regularność. Szkołą, która najdłużej z nami pracuje jest Specjalny Ośrodek Szkolno-wychowawczy z Nowego Dworu Gdańskiego. To już jest 11. rok jak pracują z Muzeum. Poza tym, że szkoła zgłasza akces, że chce, nie mamy innych kryteriów.

DE: Jaka jest przyszłość wolontariatu? Inne szkoły również będą miały szansę się wykazać?

MD: Jaka jest przyszłość wolontariatu… Też bym chciała znać odpowiedź na to pytanie. Na pewno program będziemy realizować, oczywiście, jak najbardziej tak. Całość zależy przede wszystkim od chęci. Od tych młodych ludzi, którzy będą chcieli tutaj przyjść.

DE: Na teraz, ze względu na zainteresowanie, jak Pani to ocenia?

MD: Myślę, że jest zainteresowanie jest coraz większe. Potencjał wolontariatu cały czas wzrasta, cały czas rośnie świadomość tego miejsca, w ogóle takich miejsc.

DE: A kto może wziąć udział w wolontariacie indywidulanym?

MD: Może to być każda osoba. Indywidualny wolontariat, trzeba mieć skończone 18 lat, bo wtedy można samodzielnie podejmować te decyzje. Przy wolontariuszach młodszych, taką zgodę podejmują rodzice (opiekunowie prawni). Tak naprawdę jeżeli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, to może to być każdy. Chociaż przeciwwskazania zdrowotne, to też trzeba bardzo szeroko podchodzić do tego. To, że ktoś na przykład nie będzie mógł grabić liści, czy wykonywać jakąś cięższą pracę, bo ma astmę i to jest niewskazane, to znajdziemy mu inne zajęcie. Tak naprawdę, poza chęcią pracy w tym miejscu, nie mamy żadnych innych wymagań. Teraz mamy indywidualnych wolontariuszy i jest ich na dzisiaj pięcioro.

DE: Kamil (Kamil Krzyszczyk – przyp. red.) jest jednym z nich?

MD: Tak, Kamil jest jednym z nich. Jest najstarszym stażem wolontariuszem. Ale jak wielki zasięg ma wolontariat, niech świadczy to, że wczoraj przyjechała do nas pani aż z Nowego Sącza. Czyli jednak jest ten odzew.

Kamil Krzyszczyk: Tak naprawdę, niech pani weźmie pod uwagę jeszcze wolontariat z Akcji Znak Pokuty, który współpracuje z naszym programem: mamy wolontariusza z Ukrainy, mamy wolontariusza z Niemiec.

MD: Oni są na rocznym wolontariacie.

DE: Kamil, możesz powiedzieć skąd wzięła się u Ciebie chęć bycia wolontariuszem w Muzeum?

KK: Zainteresowanie miejscem wzięło się, że jednak jestem ze Sztutowa, więc oczywisty sposób jestem związany z tym miejscem. Też wydawało mi się to ciekawym sposobem, żeby spędzić wakacje. Dowiedzieć się czegoś więcej o miejscu, które tak naprawdę było obok mnie przez całe moje życie.

PS: Kiedy zacząłeś pracować w Muzeum?

KK: Trzy lata temu, jeszcze będąc w liceum zrobiłem uprawnienia przewodnika.


DE: W pierwszym roku wolontariatu, czym się zajmowałeś?

KK: Na początku przede wszystkim relacjami. Kilkanaście tomów relacji więźniarskich, które były spisane w latach 60. bodajże. Moim pierwszym zadaniem, najbardziej kreatywnym, było przygotowanie spisu treści wszystkich relacji, bo każdy tom miał wymienionych więźniów, którzy podawali te relacje ale nie było żadnego spisu, w których tomach są poszczególni więźniowie. Niektórzy się powtarzali w kilku, więc przygotowywałem spis treści, w którym było zawarte gdzie dany więzień się wypowiada. Także poszukując informacji o tym jednym więźniu można było znaleźć wszystkie relacje.

PS: Zakładam, że poszerzyło to Twoją wiedzę na temat obozu.

KK: Zdecydowanie, pomogło mi to przy oprowadzaniu. Przeglądanie tych wszystkich relacji, zapoznawanie się z nimi, dało mi dużo informacji, które później mogłem wykorzystywać przy oprowadzaniu grup. Kiedy oprowadzałem grupę z Warszawy, mogłem przytoczyć wspomnienia warszawiaka. Innym razem oprowadzając grupę francuską, mogłem przywołać historię francuskiego więźnia.

MD: Dzisiaj Kamil robi wszystko. Łącznie z inwentaryzacją, pomocy przy inwentaryzacji.

KK: Tak, głównie praca biurowa. Pracę na rzecz wolontariatu także można wpisać w CV.

MD: (Do Kamila) Ogarniałeś też ogromne grupy, bo w zeszłym roku z okazji zlotu harcerzy…

KK: Tak, w zeszłym roku mieliśmy grupę 800 harcerzy, którzy przez 6 dni przyjeżdżali do nas codziennie kolejna grupa. Byli rozdzieleni na bodajże pięć stacji. Jedni pracowali na wzgórzu, ścinali samosiejki, drudzy pomagali przy oczyszczaniu butów, które były znalezione przy Obozie Żydowskim, inni pomagali przy karczowaniu lasu w okolicach Obozu Żydowskiego, bo las zaczął nam wchodzić na teren Muzeum, kolejni sprzątali aleje.

DE: Podsumowując, wolontariat to jedna z najważniejszych działalności. Bez wątpienia Muzeum nie może bez tego funkcjonować.

MD: Jest naszym takim ważnym „dzieckiem”. Ważnym osiągnięciem…

KK: Wydaje mi się, że w sumie tak pod względem misji edukacyjnej Muzeum stoi na dwóch filarach. Pierwszy jako filar prowadzenia zwykłych tradycyjnych warsztatów dla grup, które przyjeżdżają, chcą przejść się po terenie i później zapoznać się głębiej. Drugi filar, właśnie tak jak pani Gosia mówiła, żeby dotknąć miejsca, że można poznać to miejsce też przez wolontariat. To jest zupełnie inne odczucie, jeżeli wie się, że zwiedziło się to miejsce, ale przy okazji można było dołożyć swoją cegiełkę zrobieniem czegoś tutaj.

MD: Trzeba też pamiętać, że to co dla jednej osoby jest drobnostką, dla drugiej będzie ogromnym wyzwaniem. My nie rozróżniamy prac na ważne, ważniejsze, na mniej ważne. Wszystkie stawiamy na jednym poziomie. Czy ktoś sprząta aleje, czy ktoś pracuje na materiale archiwalnym, czy ktoś porządkuje zbiory filmowe. Wszystko jest tak samo ważne, bo każda z tych części jest częścią składową. I każda z tych części jest tak samo potrzebna.


Rozmawiał Paweł Suszek

Niemiecki nazistowski obóz Stutthof założony został w chwili wybuchu II wojny światowej, w dniu 2 września 1939 r. Usytuowany niedaleko wsi Stutthof, w obrębie Wolnego Miasta Gdańska miał odegrać szczególną rolę w realizacji rozwiązania kwestii polskiej na terenie Pomorza Gdańskiego. Od pierwszych dni wojny osadzano w nim ocalałych z pogromów, jakie dokonywały specjalne grupy operacyjne niemieckiej policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa Polaków i Żydów, elementów zagrażających opanowaniu przez III Rzeszę Pomorza Gdańskiego, do których zaliczano także chorych psychicznie. Obóz został wyzwolonu 9 maja 1945 roku przez Armię Czerwoną. Liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 63 000 do 65 000, wśród nich około 28 000 to więźniowie narodowości żydowskiej. Około 23 000 zmarłych więźniów to ofiary obu ewakuacji KL Stutthof.

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Czy GO to "gadzinówka niemieckiej propagandy" #2760967 | 193.243.*.* 12 lip 2019 10:51

    http://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/r egion/6764-dziennikarz-z-lidzbarka-warmi nskiego-wygral-proces-z-wydawca-gazety-o lsztynskiej-najnowsze-slajd-kafelek.html

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)