W elbląskich liceach nikt nie narzeka na ciasnotę

2019-09-18 14:23:20(ost. akt: 2019-09-18 14:25:56)
szkoła

szkoła

Autor zdjęcia: archiwum

W sieci krążą zdjęcia z przepełnionych szkół w całej Polsce. W Elblągu sytuacja jest nieco inna. Nie narzekają ani nauczyciele, ani uczniowie, bo — jak mówią — nie ma problemu.
Reforma edukacji przyniosła negatywne skutki w wielu polskich szkołach. Lekcje trwające do wieczora, tłumy na korytarzach, zmęczeni uczniowie i zdenerwowani nauczyciele. Te problemy zdają się nie dotyczyć Elbląga, co potwierdzają sami zainteresowani.

— Nasza szkoła nie jest przepełniona — mówi Agnieszka Jurewicz, dyrektorka II Liceum Ogólnokształcącego. — W poprzednich latach, gdy nasza placówka była połączona z gimnazjum, liczba uczniów naszej szkoły była bliska 1000. Obecnie, po likwidacji gimnazjów, mamy 4 poziomy szkoły średniej i po 6 klas na każdym z nich. Uczniów jest u nas około 700.

A jak sytuację komentują uczniowie?
— Chodzę do tej szkoły już czwarty rok, skończyłam tutaj gimnazjum, które do zeszłego roku było zespołem z II LO, mam więc porównanie. Zdarza się czasem przerwa, podczas której trzeba się przepychać, aby dojść do klasy, ale nie są to częste sytuacje — odpowiada jedna z uczennic. — Problem stanowią liczne klasy, w mojej jest ponad 30 osób, co utrudnia płynne przeprowadzenie lekcji. Na szczęście nie ma u nas tzw. drugiej zmiany, kończymy nie później niż o 15.20.

— Powstało więcej klas, niż początkowo zakładaliśmy, ale nie można mówić o przepełnieniu — przekonuje wicedyrektor IV LO, Barbara Jarosz. — Lekcje się nie wydłużyły, a szkoła nie jest przepełniona. Wszystko jest w normie.

— Nie ma u nas problemu z przepełnieniem. Lekcje kończą się około godziny 15-16 — dodaje Jerzy Kawiecki, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących. — Dobra szkoła, dobry plan, dobre dzieci — dodaje.

Kamila Kornacka