Smartfon bardziej niebezpieczny niż samochód!

2019-09-28 20:00:23(ost. akt: 2019-09-28 17:12:33)
Bogna Białecka

Bogna Białecka

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

Do Elbląga przyjechała, aby odpowiedzieć na pytanie, czy smartfon niszczy nasze dzieci. 25 września odbyło się spotkanie z Bogną Białecką. „Pierwsze lata w szkole”, „O problemach nastolatków” czy „Miłość i autorytet” to tylko kilka tytułów z jej literackiego dorobku. Pełni funkcję prezesa Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii, jest psychologiem rodzinnym i dziecięcym.
Niebezpieczeństw czyhających na dzieci w Internecie jest sporo. Począwszy od gier, od których uzależnienie jest już uznawane za jednostkę chorobową, przez ogłupiające, pełne przemocy treści, po pornografię.
— Niebezpieczne są też wideoblogi — mówiła Bogna Białecka. — Młode dziewczyny uczą się od najmłodszych lat, że seksualizowane zachowania wywołują zainteresowanie. Nawet mamy namawiające córki na selfie uczą już swoje dzieci, że takie zachowania przyciągają uwagę.

Statystyki pokazują, że 11 proc. chłopców w wieku 14-15 lat ogląda pornografię od 11 do 30 razy na miesiąc. Kolejne 11 proc. ogląda tego typu treści ponad 30 razy w miesiącu, co świadczy o prawdopodobnym uzależnieniu od pornografii. Warto zauważyć, że uzależnienia powstałe w dzieciństwie i okresie dojrzewania są trudne do przezwyciężenia. Co więcej, nałóg może spowodować, że mózg nigdy w pełni nie dojrzeje.

Urodzeni po 1995 roku coraz częściej cierpią na fonoholizm, czyli problem patologicznego używania smartfona. Według badań zaprezentowanych podczas spotkania 94 proc. polskich nastolatków korzysta z internetu przez telefon. Wiąże się to z ograniczoną kontrolą rodzica nad aktywnością dziecka w sieci. U 21 proc. nastolatków zdiagnozowano tzw. FOMO (fear of missing out), czyli chorobliwy lęk przed tym, że ominą ich istotne wydarzenia ze świata wirtualnego. Wówczas brak dostępu do urządzenia wywołuje objawy kojarzące się z syndromem odstawienia: bóle głowy i brzucha, nudności, agresywne zachowania.

Według specjalistów, do 13. roku życia dziecko nie powinno posiadać własnego smartfona. Wspomniane na spotkaniu badania Szymona Grzelaka, pokazują, że to rodzic ma być przewodnikiem dziecka po wirtualnym świecie. Co ciekawe, najmłodsi deklarują, że oczekują od rodziców konsekwentnej kontroli czasu spędzanego przez nich w Internecie.

— Jak wytłumaczyć nastolatkowi, w jaki sposób powinien korzystać z internetu?
— Kluczowe dla nastolatka jest zrozumienie, w jaki sposób smartfon może go wytresować, że smartfon zaczyna mieć nad nim władzę. Czegoś takiego oczywiście żaden nastolatek nie lubi, bo dla nastolatków ważne jest poczucie autonomii i wolności. Dziecko musi zrozumieć, co takiego jest w mediach społecznościowych, w grach lub innych rzeczach w internecie, że smartfon nagle dyktuje mu, co i kiedy ma robić. Do tego trzeba zrozumieć mechanizm uzależnień. Zachęcam do odwiedzenia naszej strony www.rodzice.co, gdzie między innymi właśnie ten mechanizm jest wytłumaczony. Natomiast na portalu dla nastolatków www.pytam.edu.pl też opowiadamy o tym mechanizmie, ale w taki sposób, by nastolatek go zrozumiał.

— Jak jednak kontrolować sposób, w jaki nastolatek używa smartfona, by nie ryzykować wykluczeniem go przez rówieśników, które przecież może prowadzić nawet do depresji?
— To nie tak, że dziś wyrzucasz smartfon i nigdy więcej nie będziesz mieć z nim nic wspólnego. W świecie współczesnym jest to jednak ważne narzędzie komunikacji, tylko że należy używać go rozsądnie. W taki sposób, aby był dla mnie narzędziem, a nie pełnił nade mną władzy. To jest trudne, bo — mówiąc wprost — żeby dostać prawo jazdy należy zdać egzamin, umieć się technicznie posługiwać samochodem i znać zasady ruchu drogowego, aby nie zabić ani siebie, ani nikogo innego.

Tymczasem smartfon moim zdaniem jest bardziej skomplikowanym narzędziem niż samochód, a nikt nie robi nam egzaminu z tego, czy potrafimy się w sposób bezpieczny nim posługiwać. Tak, aby nas nie zniewolił, aby nie zrobić sobie krzywdy, nie zrobić innym krzywdy. Te zasady niepisane jednak istnieją. Trzeba pomyśleć, o czym te zasady nam mówią. Porozmawiać z rówieśnikami, z rodzicami.

Po moim wykładzie padło pytanie, co zrobić w sytuacji, gdy córka przez dwie godziny umawia się przez internet na spotkanie ze znajomymi, bo nie mogą się dogadać. Mogą przecież jako grupa porozmawiać o tym, że dwie godziny spędzili na bezsensownej rzeczy. To jest świetny temat do dyskusji: jakie powinny być zasady komunikacji między nami. Jak powinniśmy rozmawiać, jak użyć tego smartfona, by umówić się w pięć minut, a nie w dwie godziny.

— Co robić w sytuacji, gdy sami, jako rodzice, mamy problem z nadużywaniem smartfona?
— Młodzież to widzi. Szczególnie nastoletnie dzieci są bardzo wyczulone na to, czy rodzice są integralni, to znaczy, czy nie próbują być hipokrytami. Czasami sami mają problem, a próbują wyegzekwować, by dziecko zachowywało się inaczej niż oni sami. To jest miejsce na szczerość, na otwartość: ja też mam problem. Możemy wówczas wspólnie się zastanawiać nad zasadami, które będą obowiązywały wszystkich w rodzinie.
Kluczem jest to, że potrzebna nam jest solidna wiedza na temat tego, jakie są chociażby mechanizmy uzależnienia od portali społecznościowych. To nie jest wiedza tajemna, ale ogólnodostępna, trzeba się tym zainteresować i poszukać. Myślę, że każdemu z nas zależy na tym, by być człowiekiem wolnym, a nie zniewolonym. Telefon nie może być moim władcą.

— Coraz częściej dorośli i dzieci dają się jednak zniewolić. Czy te zmiany społeczne są nieuniknione?
— Niestety, myślę, że jeżeli te kwestie zaczną być w ogóle regulowane, to będą regulowane odgórnie. Tak jak na przykład całkowity zakaz korzystania ze smartfonów wprowadzony we francuskich szkołach. Dopiero nakaz ze strony państwa zaczął w ogóle regulować coś, nad czym ludzie stracili kompletnie kontrolę. Mam na myśli dzieciaki, które rzeczywiście są pochłonięte smartfonami i w przerwach, i podczas lekcji. Pesymistyczna wersja jest taka, że dopiero jak zaingeruje państwo i pewne rzeczy wymusi, na przykład rozsądne zachowania, to może coś się zmieni. Swoją drogą jest to niezaprzeczalnie straszna wizja naszej przyszłości.

Kamila Kornacka