Piękno jest właśnie w prostocie [ZDJĘCIA]

2019-10-04 14:57:12(ost. akt: 2019-10-04 16:17:11)

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

Stworzył ponad 200 rzeźb i ciągle nie ma dość. Jest twórcą ludowym, który chciałby swoją pasję przekazywać młodym pokoleniom. Przeszłość jest dla niego ważna, dlatego uwiecznia ją w swoich dziełach. Jan Gulski opowiedział nam o swoim zamiłowaniu do drewna.
— Od kiedy rzeźba jest w pana życiu?
— Pierwszą rzeźbę zrobiłem, kiedy byłem w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Były w szkole zajęcia na których z plasteliny zrobiłem takiego plastusia, swojego, według własnej wizji. I on bardzo spodobał się nauczycielce, więc postanowiłem sięgnąć po drewno.
Pierwszą rzeźbą, którą zrobiłem był kominiarz. Był taki bardzo szczuplutki, wystrugałem go z gałęzi. W drugiej klasie z mydła z kolei zrobiłem sowę. Sowa bardzo się podobała nauczycielom. Później zacząłem strugać z drewna, ale to było w różnym nasileniu. Zaczęło się życie zawodowe, któremu trzeba było się poświęcić, zacząłem budować dom, ale zawsze znalazłem chwilę, żeby coś wyrzeźbić. Jeździłem na przykład na Jarmark Dominikański. Później zająłem się również malarstwem. Teraz nie pracuję, więc mogę więcej czasu poświęcić swojej pasji.

— Jak zostać rzeźbiarzem?
— Przede wszystkim trzeba mieć predyspozycje manualne. Ja je odziedziczyłem po ojcu. I metodą prób i błędów dochodziłem do pewnych rzeczy. Uczyłem się i uczę tylko przez praktykę. Jestem samoukiem, nie mam żadnego wykształcenia akademickiego. Jest wielu artystów bez wykształcenia, samouków, którzy są znani na całym świecie, na przykład Korczak Ziółkowski, czy Rodin. Na polskiej sztuce ludowej wzorowali się m.in. Zofia Stryjeńska i Antoni Rząsa.
Moja działalność opiera się na tym, że współpracuję z elbląskim Muzeum, skąd mam zdjęcia, na podstawie których buduję swoją własną wizję rzeźby ludowej, która jest prekursorska. Na terenie Wysoczyzny i Żuław nie było twórców takich typowo ludowych.

— Czyli jest pan artystą ludowym?
— Tak, uważam, że jestem twórcą ludowym.

— Czym charakteryzuje się sztuka ludowa?
— Sama bryła rzeźby ludowej jest prosta, nie ma tam żadnej finezji, bo ci ludzie nie mają wykształcenia akademickiego. Ich praca polega na podpatrywaniu życia, postaci, które są w ruchu. Często w rzeźbach brakuje proporcji. Uważam, że właśnie w tej prostocie jest piękno. Ja na przykład stworzyłem rzeźby kapeli warmińskiej, które są idealnym przykładem sztuki ludowej. Brakuje im proporcji, są proste.

— Jakie drewno jest najlepsze do rzeźbienia?
— Ja pracuję na lipie, bo jest bardzo plastyczna, jest średnio twarda, więc idealna. Ostatnio na przykład lubię też robić rzeźby z dębu. Każde drewno inaczej się wykańcza. Nie każdą rzeźbę można pomalować, bo osiągnie się zły efekt.

— W rzeźbach nawiązuje pan do naszego regionu?
— Tak. Staram się nawiązywać do naszego regionu. Ostatnio zrobiłem na przykład rzeźbę rybaka z Tolkmicka. Robię też rzeźby ginących zawodów. Mam kołodzieja, szkutnika, kowala czy bednarza. Moje rzeźby są wyjątkowe, unikatowe. Jest jedna i więcej takich nie będzie.

— Ma pan jakąś swoją ulubioną rzeźbę?
— Ulubiona rzeźba to ta, która została zrobiona jako ostatnia. W moim przypadku jest to rybak z Tolkmicka. Robiłem ją dwa tygodnie. Ta rzeźba powędruje na ogólnopolski konkurs „Dziedzictwo zamknięte w drewnie”.

— Z których rzeźb jest pan najbardziej dumny?
— Kiedyś mieszkali tu ludzie o innej kulturze czy religii niż teraz. Oni też coś po sobie pozostawili. Nie można się od tego odciąć. Dlatego stworzyłem rzeźby, w których są twarze zwykłych ludzi, ubrane w stroje ludowe z naszego regionu. To jest właśnie nasze dziedzictwo kulturowe.
— Dlaczego ważne jest, aby nie zapominać o sztuce ludowej?
— To jest nasze dziedzictwo narodowe. A według mnie nie ma dziedzictwa narodowego bez dziedzictwa kultury ludowej. Jeżeli się tego nie podtrzyma, to jako naród przestaniemy istnieć. Uważam, że obecnie nic się nie robi w tym kierunku, żeby tę sztukę podtrzymać.
— Poza pracami z drewna mamy tu również pracę z nakrętek. To pana?
— Tak. To rzeźba, którą zatytułowałem „Cień cywilizacji”. Ona jest formą manifestu. Jest o tym, jak bardzo zaśmiecamy nasz świat. Chciałem tą pracą pobudzić świadomość ekologiczną. To nie jest sztuka ludowa.

Karolina Król