Nie krzywdź, szanuj i kochaj zwierzęta

2019-10-05 14:20:41(ost. akt: 2019-10-05 14:29:12)

Autor zdjęcia: Małgorzata Krawczyk

Zaczynała jako wolontariuszka dziesięć lat temu, dziś opowiada o schroniskowych realiach. –Najbardziej potrzebujemy chętnych do adopcji – mówi Małgorzata Krawczyk, zastępca kierownika w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu.
– Czemu zostałaś wolontariuszką?
– Dziesięć lat temu wróciłam do Polski z zagranicy i stwierdziłam, że zajmę się czymś, co dyktuje mi serce. A ponieważ zawsze chciałam pomagać zwierzętom, pojechałam do schroniska. Podczas pierwszej rozmowy z kierowniczką schroniska, Agnieszką Wierzbicką, wspomniałam również, że szukam pracy, ale tak naprawdę na początku myślałam tylko o wolontariacie. Po mniej więcej dwóch tygodniach zwolnił się jednak etat i tak zaczęłam pracę w schroniskowym biurze adopcyjnym.

kot schronisko

– Przeznaczenie?
– Dokładnie. (śmiech)

– Co w tej pracy daje radość?
– Radość dają adopcje, zwłaszcza tych zwierząt, które miały bardzo trudną przeszłość lub bardzo długo przebywały w schronisku. Wspaniałe jest też poczucie, że pomagamy. Niestety muszę przyznać, że chyba jednak więcej jest smutków w tej pracy. Kiedy zwierzęta trafiają do nas, porzucone. Kiedy zabieramy je z fatalnych warunków. Kiedy wracają z adopcji. Kiedy umierają…

– Często bierzecie udział w akcjach interwencyjnych?
– Często. Kiedy interweniujemy w miejscu, w którym są bardzo złe warunki nie tylko dla zwierząt, ale i dla ludzi, słyszymy najczęściej, że „możemy sobie wziąć tego psa czy kota”. Rzadko zdarza się, by właściciele chcieli zatrzymać zwierzę, które i tak żyje tam w fatalnych warunkach, a oni nie zamierzają ich poprawiać. Zdarzają się też sytuacje, w których zwierzę jest ofiarą przemocy. W takiej sytuacji od razu zgłaszamy sprawę policji. Z drugiej strony, czasem to policja informuje nas o interwencji z udziałem zwierzaka.
Pod koniec sierpniatrafiła do nas Milusia. Trzymana była przez kilka miesięcy sama w mieszkaniu. Załatwiała się wewnątrz mieszkania, bo nikt nie wyprowadzał jej na spacery,więc w środku znajdowały się jej odchody i panował niewyobrażalny smród. Raz na jakiś czas ktoś jednak musiał przynosić jej jedzenie, bo inaczej umarłaby przecież z głodu. Gdy znalazła się w schronisku, była głodna i przeraźliwie wychudzona. Na szczęście doszła już do siebie i teraz czeka na adopcję.

– Czy zdarza się, że ktoś przychodzi z psem na smyczy i po prostu mówi, że już go nie chce?
– Prawie codziennie. Przychodzą lub dzwonią. Zwierzę oddają często z błahych powodów: bo urodziło im się dziecko, bo się przeprowadzili, bo wyjeżdżają za granicę. Podają różne przyczyny, czasaminiekoniecznie zgodne z prawdą. Często porzucają też zwierzęta bez słowa. Kilka dni temu ktoś podrzucił nam pod schronisko siedem szczeniaków, sześć innych trafiło do nas jako znalezione.Mamy nadzieję, że szybko uda się nam znaleźć dla nich nowych opiekunów. Ludzie najczęściej adoptują młode psy, dlatego najłatwiej jest znaleźć dom szczeniakom. Mamy jedną suczkę, która trafiła do nas jako szczeniak w 2008 roku i nie zna innego życia niż tow schronisku. Smutna prawda jest jednak taka, że chyba w gorszej sytuacji są zwierzęta, które trafiają do nas z normalnych domów, w których były kochane, a nagle muszą odnaleźć się w zupełnie innych warunkach.

– Jakim psom najtrudniej jest znaleźć rodzinę?
– Najmniejsze szanse na adopcję mają duże psy, szczególnie te w zaawansowanym wieku, ale też szczeniaki, o których wiadomo, że będą duże. Ludzie z reguły wolą małe psy, zapewne dlatego, że większość Najtrudniej znaleźć dom starszym zwierzakom, mamy w schronisku wiele leciwych psów. Jestkilka takich, które zestarzały się w schronisku, na przykład Marysia, która mieszka tutaj nieprzerwanie od 2006 roku. Dużo starych psów również trafia do schroniska. Często ludzie pozbywają się takich zwierząt, rzadko przyprowadzają je do schroniska i je oddają, częściej znajdujemy takie psy błąkające się po ulicy a wiemy przecież, że nie wzięły się tam znikąd. Niestety obawiamy się, że schronisko będzie już ich ostatnim przystankiem.

– Ile zwierząt przebywa w tej chwili w schronisku?
– Obecnie jest u nas 99 kotów i 178 psów. Te liczby mogą się zmienić w każdej chwili, na plus lub na minus. We wrześniu przyjęliśmy 52 psy, a adoptowanych lub odebranych przez właścicieli zostało 46. W sierpniu było podobnie. Codziennie, czasami więcej niż raz dziennie, przyjmujemy jakieś zwierzę.

schronisko pies

– Często widzimy na ulicach bezpańskie koty, ale w schronisku jest ich dużo mniej niż psów. Dlaczego?
– Nie przyjmujemy do schroniska wolno żyjących kotów. Koty wolno żyjące to te dzikie, które boją się ludzi i stronią od kontaktów z nimi. Takie zwierzęta bardzo źle znoszą pobyt w schronisku, jest to dla nich wielki stres. Jeżeli kot jest zdrowy, dobrze wygląda i widać, że jest dziki, a nie zagubiony, to nie należy takiego kota łapać. Zamknięcie w klatce wśród innych, obcych kotów jest ogromnym stresem dla tych zwierząt.
Często trafiają jednak do nas kociaki urodzone na wolności, które chorują na koci katar. Mieszkańcy Elblągazgłaszają nam ich obecność, a jednym z obowiązków naszego schroniska jest leczenie takich kotów. Kotów jest mniej, ponieważ ludzie nie oddają ich do nas tak często, trafiają do nas głównie po śmierci opiekuna. Przyjmujemy też kociaki i koty chore oraz te, o których nie wiadomo, czy się komuś zgubiły, czy ktoś je po prostu wyrzucił. Są to koty oswojone, które błąkają się po mieście.

– Jak dotrzeć do ludzi, żeby zrozumieli, że zwierzę to nie zabawka, ale odpowiedzialność?
– Taka wiedza musi być wpajana już od małego. My jako pracownicy schroniska jeździmy do szkół i przedszkoli, rozmawiamy z dziećmi i młodzieżą na ten temat. Staramy się wytłumaczyć, że zwierzę to istota czująca. Adoptowanie, kupienie w hodowli, czy przygarnięcie z ulicy to decyzja, która zaważy na losie tego zwierzęcia. Trzeba to bardzo dobrze przemyśleć, bo to decyzja na długie lata. Musimy zastanowić się, czy prowadzimy taki tryb życia, który pozwala na to, by zajmowaćsię zwierzakiem. Należy pamiętać, że jest to nie tylko przyjemność, bo co może być przyjemniejszego niż witający pies, kiedy wchodzi się do domu, ale to też koszty, bo trzeba zwierzę szczepić, odrobaczać, leczyć, gdy zachoruje. Nie może to być decyzja podjęta impulsywnie, ale przemyślana przez całą rodzinę.

Małgorzata Krawczyk

– Kto może zostać wolontariuszem w schronisku?
– Każda osoba powyżej 15 roku życia. Jeżeli ktoś nie jest pełnoletni, wymagamy zgody rodzica lub opiekuna.

– Kto może prowadzić dom tymczasowy dla podopiecznych schroniska?
– Domy tymczasowe prowadzą głównie pracownicy i wolontariusze, ale można zgłosić swoją chęć, by taki dom tymczasowy zwierzakowi zapewnić. Nadal mamy takich domów za mało. Oferując swoją pomoc, należy liczyć się z tym, że nie wiadomo jak długo dane zwierzę będzie czekało na adopcję. Dom tymczasowy to takie miejsce, w którym zwierzę będzie do czasu, gdy ktoś zdecyduje się je przygarnąć na stałe. To może potrwać nawet kilka miesięcy. O tym, że zwierzę zamiast do schroniska trafia do domu tymczasowego, decyduje najczęściej wiek i stan zdrowia. To na przykład młode kociaki, które jeszcze nie są samodzielne i trzeba je karmić butelką. Albo niesamodzielne szczeniaki. Kolejna grupa to zwierzęta starsze, chore. Ponadto do domów tymczasowych trafiają często koty oddane przez właścicieli lub po śmierci właścicieli. Są to koty starsze, nawet kilkunastoletnie, które mieszkały całe życie w jednym miejscu, bez innych zwierząt. Dla nich pobyt w schronisku to ogromny stres, który wiąże się z ryzykiem zapadnięcia na różne choroby.

– Jakie są procedury adopcyjne?
– Trzeba przyjść do schroniska, porozmawiać, powiedzieć, jakiego psa czy kota się szuka, czego się od psa/kota oczekuje, jakie się ma warunki dla zwierzęcia. Wtedy pracownik decyduje, czy dany pies lub kot nadaje się do konkretnego domu. Jeżeli mamy wątpliwości, organizujemy wizytę przed adopcyjną. Takie wizyty przed adopcyjne się odbywają zawsze, kiedy wydajemy zwierzę poza Elbląg. Jeżeli obie strony są zadowolone z wyboru, to podpisujemy umowę adopcyjną, ważne, by mieć wówczas przy sobie dowód osobisty.
Nasze psy są zachipowane, więc chip, który mają zostaje przypisany pod nowego właściciela. Zwierzęta są szczepione, dorosłe są wysterylizowane, a młode otrzymują skierowanie na bezpłatny zabieg. Opłata adopcyjna wynosi 40, 50, 80 lub 150 złotych w przypadku psów, w zależności od ich wieku i wielkości zwierzęcia, i 30 lub 40zł w przypadku kotów.

– Jak można pomagać w inny sposób? Czego potrzebuje schronisko?
– Najbardziej potrzebujemy chętnych do adopcji. Odpowiedzialnych ludzi, którzy rozumieją, że zwierzak może żyć nawet 20 lat. A z takich rzeczy, które można kupić, to oczywiście karmy dla psów i kotów. Karmimy głównie suchą karmą, ale idealnie byłoby, gdyby były to karmy nieco lepszej jakości niż te dostępne w supermarketach. Zwłaszcza karma dla szczeniaków i kociaków.
Poza tym potrzebne są smycze i obroże, które szybko się niszczą, a są niezbędne wolontariuszom do zabierania psów na spacery. Koce, ręczniki, pościele, kołdry i poduszki syntetyczne, mogą być oczywiście używane. Przydadzą się też legowiska dla zwierząt. Do codziennej pracy schroniska niezbędne są też środki czystości, ręczniki papierowe, podkłady higieniczne.
Schronisko finansuje Urząd Miejski w Elblągu oraz OTOZ Animals. Środki własne OTOZ Animals pochodzą głównie z darowizn i z 1 proc. podatku, który każdy może nam przekazać. Jeden procent jest dla nas naprawdę ważny, bo dzięki niemu stać nas na remonty i kupno innych niezbędnych rzeczy, które poprawiają jakość życia zwierzaków, będących pod naszą opieką.
Ponadto każda osoba prywatna, szkoła, czy firma, może pełnić funkcję wirtualnego opiekuna wybranego zwierzaka. Co miesiąc wpłaca się wówczas 30 złotych na rzecz danego psa lub kota, a my na naszej stronie internetowejpod zdjęciami i opisem zwierzaka zamieszczamy informację dotyczącą wirtualnego opiekuna. Wszystkie informacje dotyczące sprawowania wirtualnej opieki są dostępne na stronie www.schronisko.elblag.pl.

Kamila Kornacka