Zimna kąpiel im nie straszna [ZDJĘCIA]

2019-10-21 07:00:00(ost. akt: 2019-10-20 17:16:24)

Autor zdjęcia: Karolina Król

Gdy za oknem zaczynają spadać liście większość z nas wyciąga ciepłe kurtki i czapki. Tymczasem jest w Elblągu pewna grupa, która tylko czeka, aż zrobi się zimniej. Nie dla nich ciepłe kąpiele, oni wolą mroźne klimaty. Przy niższych temperaturach bez zastanowienia wskakują w stroje kąpielowe - to ich żywioł. 20 października elbląskie morsy oficjalnie już rozpoczęły sezon.
- Istniejemy od 1985 roku, jest nas ponad 85 osób – mówił Eugeniusz Brodziuk, prezes Elbląskiego Klubu Morsów. – W morsowaniu najważniejsza jest psychika. Samemu jest zawsze gorzej wejść do wody, grupowo jest lepiej. Co to są kąpiele morsowe? To po prostu krioterapia. Lekarze twierdzą, że jakiekolwiek stany zapalne najlepiej leczyć zimnym.


Pani Bogusia, która jest morsem już od 9 lat swoją przygodę zaczęła dzięki sąsiadowi. Jak twierdzi, to była najlepsza decyzja w jej życiu. - Sąsiad mówił, że jest morsem, więc poszłam na żywioł i 9 lat temu też zaczęłam swoją przygodę z elbląskimi morsami. Teraz już mi zimno nie jest. Pierwszy rok, to była taka przymiarka. Musiałam przyjść do domu po kąpieli, coś zjeść i się zdrzemnąć. Teraz już nie mam takich potrzeb.

Mimo, że dziś mrozów nie było, a woda w Stegnie miała 13 stopni, to pani Bogusia wspominała swoją najzimniejszą przygodę. - Najzimniejsza woda do jakiej udało mi się wejść, to było -16 stopni. Wtedy nogi nie marzną, ale sztywnieją. Trzeba bardzo uważać, dlatego lepiej kąpać się w grupie. Optymalnie wtedy można się kąpać 7 minut. Jak się wchodzi do wody, to się zamyka te wszystkie sprawy, które są z tyłu głowy, idzie się i otwiera się taka przestrzeń przed tobą. Człowiek wtedy jest bardzo szczęśliwy. Doświadczyłam osobiście, że głowa i ciało, to jest coś zupełnie innego.

- Przychodzę nad morze, jestem ubrana i mówię, dzisiaj chyba nie wejdę, jest tak zimno – opowiadała pani Bogusia. - Ale jak się człowiek rozbierze do stroju, to jest ciepło. To jest jakiś fenomen, którego sama nie mogę pojąć. Nie mam nawet gęsiej skórki. Radzę wszystkim poczuć tą wolność, przestrzeń i radość jakiej zawsze doświadczam. Tu nie ma żadnych tytułów, wszyscy jesteśmy równi, jeden za drugiego. Chętnie przyjmiemy każdego nowicjusza i każdemu pomożemy.

Wśród zebranych było kilkoro dzieci. Pani Barbara twierdziła, że wejście córki do wody było nieuniknione. - Córka Aleksandra ma 8 lat i zaczęło się od tego, że pradziadek jest elbląskim morsem i jej tata też jest elbląskim morsem i ona już od dawna przyjeżdża i towarzyszy, i w końcu zapadła decyzja, że spróbuje. Dziś był pierwszy raz, ale z pewnością nie ostatni.

Po raz pierwszy do wody weszła także pani Anna. - Moja ciocia jest morsem i tak sobie pomyślałam, że może też spróbuję. Tu jest super towarzystwo, bardzo rodzinna atmosfera, wszyscy są serdeczni, więc postanowiłam, że coś poza pracą też trzeba robić. Nie byłam pewna, czy wejdę, ale się udało. Jest dziś piękna pogoda. Weszłam do wody, ale zęby mi szczękały. Koleżanki podpowiedziały, żebym się nie zastanawiała, tylko się zanurzyła i udało się.

Wszyscy radośni, rozbawieni, kolorowi. Kąpał się również ksiądz w sutannie. Było parę pań w kolorowych perukach. Morsom towarzyszyła wesoła muzyka. Pełen energii nastrój z pewnością udzielił się niejednej osobie, która przystanęła, żeby popatrzeć na to iście rozbawione towarzystwo.

Karolina Król