Zgotowałem żonie piekło

2019-11-19 19:00:00(ost. akt: 2019-11-19 19:58:48)

Autor zdjęcia: pixabay

Ich historia nie jest łatwa, mówienie o niej wywołuje wspomnienia, które nie należą do przyjemnych. Mają jednak nadzieję, że ich opowieść pomoże innym znaleźć drogę do lepszego życia. Im się udało, a teraz dzielą się dobrem z innymi.
Piotr: – Szybko zacząłem pić alkohol, uważałem, że nie mam problemu. Przecież to, że wypiję sobie parę piw, czy ćwiartkę to żaden problem. Zapijałem leki, sięgałem po narkotyki, piłem aż do odcięcia. Byłem 22 razy na odtruciu alkoholowym. W pewnym momencie tak mnie trzęsło, że żadne tabletki już nie pomagały. Musiałem dawkować alkohol, żeby jakoś funkcjonować. Wpadałem w cugi alkoholowe trwające tydzień, dwa. Nic nie jadłem, tylko piłem. Po długich cugach czułem się tak źle, że od razu jechałem na SOR po kroplówkę. Miałem myśli samobójcze, wzywali psychiatrów. Kiedy jednak poczułem się lepiej, to znowu twierdziłem, że nikogo nie potrzebuję, że jestem silny i dam sobie radę. Miałem wszystkich w nosie. Miałem zatwardziałe serce. Taki beton, jak Beatka na mnie później mówiła. Człowiek skała, zamknięty, wszystko dusiłem w sobie. Kiedy piłem, nie zależało mi na niczym, byle mi było dobrze.

Beata i Piotr są małżeństwem od 2007 roku. Piotr był po rozwodzie, Beata również miała swoje doświadczenia. Mają dwójkę dorosłych dzieci z poprzednich związków. Dziś ich małżeństwo wygląda inaczej, ale do końca października 2012 nie było kolorowo.

Obrazek w tresci

P.: – Kiedy się rozwiodłem, powiedziałem sobie, że nie będę sam. Muszę szybko kogoś znaleźć, żeby ktoś był w domu. Poznałem ją, piękną, długowłosą. Zanim zagadałem, musiałem trochę wypić na odwagę. Bajerowałem, że nigdy nie będzie płakać, że będzie szczęśliwą kobietą, że poznała naprawdę niesamowitego faceta. To było kłamstwo, bo tak naprawdę nie kochałem Beaty. W dniu ślubu nawet pomyliłem jej imię. W dniu ślubu już było odcięcie, pokazałem, jakim facetem jestem.

Beata: – W dniu ślubu stałam spanikowana na klatce schodowej w białej sukni, nie mogąc dostać się do mieszkania, w którym Piotr leżał pijany. On był uzależniony, ja byłam osobą współuzależnioną już po pierwszym związku, byłam również ofiarą przemocy. Nie miałam wtedy o tym pojęcia, oraz że jestem też dorosłym dzieckiem alkoholika. Stąd pewnie niektóre moje wybory. Wydawało mi się, że jestem mądra, rozważna, że wchodzę w związek świadomie. Piotr jest o 6 lat starszy ode mnie, myślałam, że da mi poczucie bezpieczeństwa. Nie szukałam kogoś tylko dla siebie, myślałam też o swoim dziecku, żeby miało ojca.

Na zewnątrz wszystko wyglądało dobrze. Sąsiedzi podziwiali ich, uważani byli za dobrane małżeństwo.

B.: – Kiedy jednak zamykały się drzwi, już nie było tak fajnie. Piotrowi towarzyszył alkohol, zawsze tłumaczył, że jest to jedno piwo, ale tak nie było. Zapicia, moralniaki, próby ratowania, obietnice. Taki stan rzeczy trwał niemalże do końca 2012. Wierzyłam, że na miłości, która jest przecież najdoskonalszym fundamentem, można zbudować wszystko. Miłość ludzka niestety zawodzi. Obietnice, które składał, rozmyły się, nie mógł im sprostać. Byliśmy bardzo nieszczęśliwi. Problemy z dziećmi, niepozamykane rozdziały, wszystko było pogmatwane. Pracowałam już wtedy z młodzieżą, trzeba było się ogarnąć, jechać, by pomagać innym. A tak naprawdę moje własne życie nie było poukładane. Kiedy w domu jest osoba uzależniona, to życie jest zrujnowane. Nic nie funkcjonuje, jak trzeba.

P.: – Nie chciała nawet obok mnie spać. Jak kobieta może spać obok faceta, który obiecywał jej miłość, a teraz leży brudny, obsikany w łóżku. Jak ma się takie cugi, to już się człowiek nie kontroluje. Wołałem do Boga „ja nie chcę pić”, ale Boga tak naprawdę nie znałem. Chodziłem do kościoła, żeby się pokazać, żeby sąsiedzi zobaczyli, jaką jesteśmy fajną rodziną. Kiedy jednak drzwi mieszkania się zamykały, to było piekło. Nigdy Beatki nie uderzyłem, ale psychicznie ją wykańczałem.

B.: – W końcu postanowiłam, że muszę odejść, że nie mogę tak żyć. Wówczas nie wiedziałam, za co będę żyć, jak to będzie wyglądało. W dzieciństwie miałam bezpieczny dom. Choć tata był uzależniony, mama starała się to ukryć. Pamiętam, że gdy powiedziałam jej o mojej decyzji, to powiedziała „dzieciaku, to jest twój mąż, raz jest lepiej, raz gorzej, ale macie z synem dom, macie gdzie mieszkać. Taki już jest nasz los, dziadek pił, ojciec też pił”. Ja wtedy powiedziałam nie, to one się na to zgodziły. Ja się na to nie zgodzę.

Jak się później okazało, decyzja Beaty nie zakończyła ich związku, ale była początkiem budowania go na nowo.

B.: – W październiku 2012 byłam zaproszona na spotkanie z ewangelistą, który przyjechał do Elbląga. Część moich rzeczy była już spakowana do wyprowadzki. Powiedziałam Piotrowi, że nie chcę już tak żyć. Wiedziałam, że jeżeli będę trzymała się swojej decyzji, a Piotr zostanie, to nigdy już nie będziemy razem. Nie miałam do niego żalu, nie miałam nawet w sercu nienawiści. Nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, by złożyć pozew o rozwód. Pamiętam, że stojąc w drzwiach, zapytałam go, czy idzie ze mną.

P.: – Kiedy usłyszałem o tym misjonarzu, że się modli, mówi, kim jest Jezus, że kładzie ręce, że uzdrawia… Od razu pomyślałem, że jak na mnie ktoś ręce położy, to od razu dostanie. Nigdy wcześniej Bóg ani religia mnie nie interesowały. Kiedy odwiozłem Beatę, to biłem się z myślami. Słyszałem dwa głosy. Jeden mówił: „nowe życie”. Stwierdziłem, że wejdę. Kiedy przekroczyłem drzwi kościoła, głosy zniknęły. Usłyszałem pieśni. Zamknąłem oczy, a łzy same leciały. Wtedy usłyszałem Ewangelię i powiedziałem do Boga, że nie wyjdę stąd, dopóki nie doświadczę cudu na sobie. Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Nie pamiętam nawet, jak wróciłem do domu, wiem, że następnego dnia usłyszałem śpiew ptaków. Były przecież zawsze, a ja dopiero wtedy je usłyszałem. Kiedy w pracy powiedziałem kolegom, że poznałem Jezusa, mieli ubaw. Mnie to nie interesowało, niech się śmieją.


Obrazek w tresci


Beata mimo wszystko się wyprowadziła. Mieszkali osobno, ale spotykali się i oboje oddali się w ręce Boga. Wierzą, że to on zmienił ich życie oraz poukładał to, co dotychczas stanowiło ogromny bałagan. Ponadto w tym okresie zrodziło się pragnienie pomagania innym. Beata od zawsze miała w sobie spore pokłady empatii. Zawsze lubiła się dzielić i wspierać potrzebujących.

P.: Ja nienawidziłem bezdomnych. Ich zapach, smród… Plułem na nich, wyganiałem z autobusów. Pamiętam, że jeden kiedyś prawie z drzwiami wyleciał. Tak naprawdę byłem w gorszym stanie niż oni. Po tym, jak poznałem Jezusa, moje serce się zmieniło. Bóg wlał mi miłość do tych ludzi i powołał do służby: ”ja ciebie wyciągnąłem z tego śmietnika życiowego, teraz ty pójdziesz w śmietniki i pustostany i będziesz głosił nadzieję wbrew nadziei”.

B.: – Pewnego razu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, to był bezdomny. Takich sytuacji było coraz więcej. Bóg tak stawiał różne osoby na naszej drodze, kładł na serce modlitwę za ludzi w tym mieście. Tych uzależnionych, odrzuconych, narkomanów, prostytutki, bezdomnych.

Najpierw pomagali po prostu, jako Beata i Piotr, wspierali ich wierzący. Od października 2015 wraz z grupą przyjaciół funkcjonują jako stowarzyszenie Teen Challenge stanowiące oddział ogólnopolskiej Misji. Prowadzą punkt konsultacyjny przy ul. Związku Jaszczurczego 17, pokój 28. Jedna z ich akcji to organizowane w każdy piątek spotkania na dworcu. Oferują ciepły posiłek potrzebującym, podają rękę tym, z którymi nikt nie chce mieć do czynienia. Pomagają uzależnionym trafić do odpowiednich placówek. Prowadzą hostel dla tych, którzy wygrali walkę z nałogiem. To specjalne miejsce, które ułatwia im powrót do normalności.

B.:– To, o czym mówimy, nie jest dla nas łatwe. Może nieliczni wiedzieli, jak było naprawdę, wierzę, że są rodziny w Elblągu, które borykają się z podobnymi problemami. Z problemami, których się wstydzą. Uzależnienie nie wybiera, nikt z tych osób, które spotykamy, nie zaplanował sobie takiego losu. Wierzymy, że nasze wyznanie pomoże do nas trafić tym, którzy potrzebują pomocy. Każdy ją u nas znajdzie.


Kamila Kornacka

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. juzes #2832140 | 109.70.*.* 9 gru 2019 13:17

    Proszenie Boga o pomoc w zaprzestaniu picia to ostateczny dowód na bezpowrotne uszkodzenie mózgu

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. okok #2832136 | 109.241.*.* 9 gru 2019 13:09

      Każda droga do trzeźwości jest dobra, jeśli przynosi skutek. Jednak polecam profesjonalne ośrodki terapii uzależnień plus wspomagająco ruch anonimowych alkoholików, gdzie każdego przyjmą z otwartymi ramionami.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. Zawodowy alkoholik #2831877 | 45.14.*.* 8 gru 2019 18:00

      Nic z tego nie będzie, prędzej czy później skończy się to tragicznie i żadne wyciskacze łez w GO nie pomogą. Wszyscy wiedzą jak alkoholizm się kończy

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

    3. wot #2831849 | 83.9.*.* 8 gru 2019 16:31

      Polecam Poradnię Uzależnień w Olsztynie, przy ul. Puszkina 13. Pracują w niej sympatyczni terapeuci, a wśród nich p. Ludmiła. Ludmiła jest zawsze uśmiechnięta i miła. Najpierw siostrzanym gestem do spowiedzi wywoła. Potem jednego pochwali, drugiemu powie: „dziś mówisz jak pierdoła!” Szybko jednak załagodzi: „ale nie martw się, kolego…” 1) Wyjdziesz z tego. 2) Musisz tylko przestać pić i ćpać. 3) Kłaść się wcześniej, dłużej spać. 4) Wybić z głowy głupoty. 5) Wziąć się do solidnej roboty. 6) Zamienić kwaśną na pogodną minę. 7) Znaleźć sobie dziewczynę. 8) Zabrać ją na wycieczkę, koncert, do kina… 9) Dać jej wszystko, czego potrzebuje dziewczyna. I tak z niewinnego pójścia do kina, po dziewięciu miesiącach powstanie ro-dzi-na.” Kto nie wierzy Ludmile, niech wie choćby tyle, że inaczej poradzić sobie nie zdoła. Pozostanie mu napisać na czole: PRAWDZIWA PIERDOŁA.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    4. D0n Wink0 #2831839 | 91.160.*.* 8 gru 2019 16:06

      Trzeźwości życzę % wypije wasze zdrówko

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (7)