Jesteśmy od tego, żeby doradzić i przekonać

2019-12-09 19:00:00(ost. akt: 2019-12-09 15:21:40)
salon fryzjerski

salon fryzjerski

Autor zdjęcia: archiwum

Rozmawiamy z Danielem Stolarskim, dyrektorem artystycznym firmy POINT Salony Fryzjerskie, której salony mieszczą się w kilku miastach Polski północnej. Daniel jest wyjątkowym stylistą-artystą, który kolory czuje i rozumie, ale wciąż się o nich uczy.
Salon Fryzjerski POINT przy ulicy Wieżowej 18 w Elblągu istnieje od 22 lat. Powstał jako Salon Fryzjerski Ce-Ce i od początku cieszy się dużą popularnością wśród elblążanek. Od roku Salon POINT działa pod kierunkiem Daniela Stolarskiego, który jest nie tylko kierownikiem salonu, ale również autorem projektu jego nowego wnętrza. Te niezwykłe miejsce odpowiedzialne jest nie tylko za uśmiechy zadowolenia na twarzach klientów, ale stanowi swoistą kuźnię fryzjerskich talentów.

— Jak to się stało, że jesteś fryzjerem?
— W sumie... nie wiem. To było ze mną zawsze, ta myśl, że będę zajmował się włosami. W kwietniu minie 11 lat odkąd zająłem się fryzjerstwem. W salonie Point pracuję już dekadę. Przez pierwszy rok pracy w zawodzie tułałem się od salonu do salonu. Kiedy jednak poczułem, że na pewno chcę to robić do końca życia, to szukałem salonu, który da mi rozwój i możliwość dalszej samorealizacji.
— To ten typ pracy, w której musisz się ciągle uczyć?
— Tak, będąc fryzjerem, ciągle się szkolisz. Od 2-3 lat fryzjerstwo poszło bardzo mocno w górę, jeśli chodzi o trendy koloryzacji, pielęgnacji i strzyżeń, a to oznacza, że szkolenia są konieczne. My szkolimy innych i inni szkolą nas.
— Czym się różni fryzjer od fryzjera-stylisty?
— Fryzjer-stylista kreuje wizerunek kobiety. Nie odtwarza danych koloryzacji, ale indywidualnie je dopasowuje. To osoba, która ma większą wiedzę na temat analizy kolorystycznej, dopasowuje kolor włosów do tęczówki, do brwi, do karnacji. Ja mogę nazwać się stylistą-kolorystą.
— Czujesz się artystą?
— Trudno powiedzieć. Jeżeli chodzi o codzienny wizerunek, to jest to raczej kwestia stylizacji. Jeśli chodzi jednak o konkursy, w których bierzemy udział, to jak najbardziej mogę powiedzieć, że to jest zawód artystyczny i możemy nazywać się artystami.

Obrazek w tresci

— Jakimi sukcesami możesz się pochwalić?
— Swój największy dotychczasowy sukces osiągnąłem rok temu na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Zająłem trzecie miejsce w Polsce w kategorii cięć. To było dla mnie ogromne osiągnięcie, na które długo pracowałem. Jeśli chodzi o kolory, to zajęliśmy 5 miejsce w Polsce w awangardowej koloryzacji Goldwell. Tak naprawdę stale bierzemy udział w konkursach ogólnopolskich. Obecnie przygotowujemy się do tych nadchodzących. W tym roku jestem już o poziom wyżej w kategorii mistrzowskiej, będę bronił tego trzeciego miejsca na kolejnych poznańskich targach.
— Nie każdy fryzjer się tak wybija, co pomaga w osiągnięciu sukcesu?
— Na pewno wytrwałość, bo to nie jest łatwy zawód. Praca w usługach nie jest prosta, bo ludzie są przecież różni. Treningi umiejętności, na które trzeba poświęcić sporo czasu nawet po pracy. Tak naprawdę człowiek z tym fryzjerstwem musi być 24 godziny bez przerwy. Trzeba rozwijać swoją wiedzę nie tylko z zakresu samego fryzjerstwa, ale też analizy kolorystycznej, poszerzać wiedzę o kolorach w modzie. To, co przekłada się na głowę klientki, tak samo obecne jest w modzie. To wszystko trzeba tak naprawdę stale śledzić i obserwować.

Obrazek w tresci

— Zdarza ci się oceniać innych po fryzurach?
— Staram się tego nie robić, ale... zdarza się. Miałem taką sytuację, że już nie wytrzymałem i podpowiedziałem pani ekspedientce, która obsługiwała mnie w sklepie, co może zrobić, by poprawić swój kolor. Miała blond, który wpadał w zielony odcień, widać było, że to efekt koloryzacji przeprowadzonej w warunkach domowych. Powiedziałem jej, co powinna zrobić. Nieco się speszyła, ale kolejnym razem, gdy ją spotkałem, widziałem poprawę. Uśmiechnęła się i podziękowała za radę.
— A co myślisz o fryzurach elblążanek?
— Rynek fryzjerski w Elblągu prezentuje bardzo wysoki poziom. Nasze koloryzacje, stylizacje i upięcia również. Elbląg wbrew pozorom jest doceniany w świecie fryzjerskim, dzięki czemu elblążanki wyglądają bardzo dobrze. Można oczywiście pracować nad tym, by wyglądały jeszcze lepiej, ale trzeba przyznać, że mieszkanki naszego miasta są zadbanymi kobietami.
— Czy wiek klientki może ograniczać w doborze fryzury?
— Nie lubię takiego stereotypowego myślenia, że na przykład kobieta w wieku 50-60 lat musi mieć krótkie włosy, bo tak będzie jej wygodniej. Jeżeli kobieta ma ładne, zadbane włosy, a koloryzacja jest dobrze wykonana, to może chwalić się włosami niezależnie od wieku. Naturalnie siwe włosy też mogą być atutem, a nie postarzać. Staram się kreować stylizację, biorąc pod uwagę osobowość klientki, a nie jej wiek. Kobiety, które mi zaufały, są w przeróżnym wieku. Siła mediów społecznościowych przyciąga młodsze dziewczyny, ale elbląska poczta pantoflowa działa tak dobrze, że trafiają do mnie też kobiety bardziej dojrzałe. Nie każda kobieta jest na tyle odważna, by od razu zdecydować się na zmianę, widać jednak, że jej potrzebuje. Jesteśmy tutaj od tego, żeby doradzić i przekonać, że metamorfoza przez nas proponowana będzie strzałem w dziesiątkę.
— Kto lub co cię inspiruje?
— Fryzjer czerpie inspirację ze wszystkiego, co go otacza. Głównie ze sztuki i mody. Pomagają mi w tym podróże. Nie tylko do światowych stolic mody, czyli Paryża, Mediolanu czy Berlina, ale też w dalsze zakątki świata. Mamy też takie osoby w naszym fryzjerskim świecie, które wyznaczają trendy. Mnie bardzo inspiruje Maciej Maniewski (na zdjęciu z Danielem Stolarskim), do którego też jeżdżę na szkolenia. Jestem absolwentem jego krakowskiej akademii. Warto wspomnieć również o naszym polskim królu fryzjerów Antonim Cierplikowskim, który założył swój pierwszy salon w 1910 w Paryżu, mimo lat, które minęły od czasów jego aktywności, nadal jest uznawany za autorytet.

Obrazek w tresci

— Nie obawiasz się syndromu wypalenia?
— Myślę, że to przychodzi tylko w momencie, gdy fryzjer przestaje się szkolić. Kiedy nie ma źródła inspiracji, traci energię. Ja jeżdżę na szkolenia, poznaję nowe trendy, a to owocuje zadowolonymi klientami. Nie ma w tym przypadku mowy o wypaleniu zawodowym.
— Co najbardziej cieszy cię w tej pracy?
— Uśmiech klientek i ich zadowolenie. Przeprowadzamy naprawdę fajne metamorfozy, odmieniamy kobiety. Przychodząc poprawić wygląd, wychodzą z poprawionym humorem. Można nawet powiedzieć, że wizyta u nas to taka trochę forma terapii.


Kamila Kornacka