Odżyły wspomnienia sprzed 60 lat [ZDJĘCIA]

2020-02-13 11:00:00(ost. akt: 2020-02-13 10:46:27)

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

18 lutego 1960 w amerykańskiej miejscowości Squaw Valley rozpoczęły się VIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie, podczas których medale zdobyły dwie zawodniczki z Elbląga. Tego samego dnia, 60 lat później, spotkaliśmy się z jedną z nich w CSE „Światowid”.
Gościem kolejnego spotkania z cyklu „Elbląg na dużym ekranie” była Helena Pilejczyk, elblążanka, która dokładnie sześć dekad temu zdobyła brązowy medal w łyżwiarstwie szybkim na 1500 metrów. Trzecie miejsce w Squaw Valley to nie jedyny sukces sportsmenki. Jest ona wielokrotną mistrzynią Polski, zdobyła srebro na mistrzostwach świata w Szwecji i ustanowiła ponad 40 rekordów Polski.


Podczas spotkania w Światowidzie licznie zgromadzona widownia miała przyjemność obejrzeć rozmowę z panią Heleną z 2006 roku. Poznaliśmy też historię trenera panczenistek, Kazimierza Kalbarczyka, któremu elbląski tor wrotkarsko-łyżwiarski „Kalbar” zawdzięcza swoją nazwę. Warto jednak dodać, że Helena Pilejczyk i pozostali sportowcy trenowali jeszcze na zamarzniętej tafli odkrytego basenu przy ulicy Spacerowej.

– Proszę sobie przypomnieć swoje pierwsze włożenie łyżew panczen na basenie. To nie było chyba zbyt fortunne? – zapytał Honorową Obywatelkę Elbląga prowadzący spotkanie Juliusz Marek. – Tak, oczywiście. Jako dziecko jeździłam na krótkich łyżwach i wydawało mi się, że założyć panczeny to nic takiego. Przecież świetnie dawałam sobie radę na ślizgawkach. Założyłam więc panczeny, weszłam na lodowisko i chciałam się odbić z czuba. Efekt był taki, że wywaliłam się jak długa i po prostu wstyd mi było, bo już byłam przecież panią nauczycielką, a tu taki blamaż – wspominała ze śmiechem pani Helena.

Historii związanych z karierą sportową elbląskiej łyżwiarki jest wiele. Jedną z nich przypomniał Jerzy Kuczyński, dziennikarz sportowy Dziennika Elbląskiego. – Tuż po zdobyciu cennego medalu w Squaw Valley znalazła się pani wśród Polonusów, wówczas, będąc u jednego z nich, rozbiła pani bank tak, że powstał wielki szum na terenie całej Ameryki. Jak to było? – zapytał. – Po zdobyciu medalu zapraszano nas do różnych miejsc. Każdy chciał zrobić sobie z nami zdjęcie, między innymi Polka, która miała kasyno w Reno, do którego zaprosiła całą naszą ekipę. Po występie zespołu cyrkowego i przyjęciu, właścicielka powiedziała, że możemy korzystać z tych różnych urządzeń, dzięki którym można coś wygrać lub przegrać. Nie bardzo się kwapiłam, bo miałam tylko 50 dolarów kieszonkowego, a trzeba było przecież kupić jakieś prezenty dla rodziny – zaczęła Helena Pilejczyk. – Większość ekipy rozpoczęła sprawdzanie tych urządzeń. W końcu jeden z Polonusów zapytał, dlaczego nie gram, powiedziałam mu, że trochę mi żal pieniędzy. Kiedy dowiedziałam się, że najmniejsza kwota, jaką można postawić, to 5 centów, wymieniłam 1 dolara i znalazłam się przed jednorękim bandytą. W pewnym momencie zaczęła ta maszyna szumieć, zaczęły się sypać te pięciocentówki. Wszyscy się zbiegli, bo Polka rozbiła bank. No i proszę sobie wyobrazić, że wygrałam 50 dolarów. Fama poszła po całej Ameryce, gdzie pojechałyśmy, to pytali, która to rozbiła ten bank – wspominała sportsmenka.

Zasłużonej Mistrzyni Sportu jeszcze raz gratulujemy wszystkich sukcesów i niezwykłej pogody ducha.

Kamila Kornacka