Z kanapy prosto na siłownię [ROZMOWA]

2020-04-18 09:00:00(ost. akt: 2020-04-17 18:26:50)
Krzysztof Ferenc

Krzysztof Ferenc

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Cierpliwość, otwartość i uśmiech to jego klucz do sukcesu. Krzysztof Ferenc od lat pomaga innym nie tylko zmienić swoje ciało i zbudować pewność siebie, ale też inaczej spojrzeć na życie. Teraz możecie oglądać go w programie „Kanapowcy”.
— Jak wspominasz swoje rodzinne miasto — Elbląg? Odwiedzasz je czasami?
— Piękne chwile spędzane z rodziną i przyjaciółmi… Czas młodzieńczych błędów, sukcesów, pierwszych miłości oraz sportu. Zawsze kochałem Elbląg, jest piękny! Nie zapomniałem, gdzie się urodziłem, zawsze powtarzam, skąd pochodzę i chętnie wspominam moje miasto. To się nigdy nie zmieni, mimo że po tym, jak wyjechałem na studia, już nigdy do niego nie wróciłem.

— Sport zawsze zajmował szczególne miejsce w twoim życiu. Kiedy zauważyłeś, że może być nie tylko pasją, ale i sposobem na życie?
— Od małego ruch był dla mnie bardzo ważny. Miłość do piłki nożnej, później do karate Shotokan, taekwondo i kulturystyki. Po cichu liczyłem, że moja praca zawodowa w przyszłości będzie związana ze sportem. Gdy dostałem się na AWF, byłem już pewny, że tak się stanie, no i stało się! Była to najlepsza decyzja w moim życiu, bo, jeśli pasja jest twoją pracą, a praca pasją, to jesteś szczęśliwym człowiekiem.

— Od kilkunastu lat pracujesz jako trener osobisty. Jakie predyspozycje pozwalają odnieść sukces w tej profesji?
— Wydaje mi się, że w tym zawodzie należy być cierpliwym, otwartym oraz uśmiechniętym. Trzeba lubić ludzi, dawać im energię oraz tę energię od nich czerpać, potrafić głęboko zmotywować do ciężkiej pracy. To się albo ma, albo nie. Nie każdy może być trenerem osobistym. Musisz mieć charyzmę i po prostu być sobą. Wydaje mi się, że dużo dały mi również pięcioletnie studia magisterskie i nie mam tu na myśli tylko wiedzy teoretycznej, ale też praktyczną. Ponadto trzeba się wciąż szkolić i traktować cele naszych podopiecznych jako nasze wspólne, wtedy łatwiej jest je nam zrealizować.

— W programie „Kanapowcy” pomagasz piątce mężczyzn zmienić swoje życie. Jak myślisz, czy w naszym społeczeństwie sporo jest osób o podobnym trybie życia? W dotychczas opublikowanych odcinkach dajesz im nieźle w kość, ale oni nie pozostają ci dłużni. Jak radzisz sobie z ich humorami?
— Niestety w polskim społeczeństwie, jak i w ogóle w społeczeństwie, jest wciąż dużo za dużo ludzi, którzy mają problemy z otyłością i brakiem ruchu, a ich styl życia jest właśnie „kanapowy”. Tyczy się to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Wydaje mi się jednak, że faceci częściej do kanapowego trybu życia, braku ruchu i niezdrowego jedzenia dokładają papierosy i alkohol, nie oznacza to jednak, że panie nie stosują takich praktyk.

Uczestnicy programu prowadzili fatalny tryb życia, który każdego z nich doprowadziłby do utraty zdrowia, a być może nawet życia. Ich nawyki nie tylko źle wpływały na ich organizmy, ciało, sylwetki, ale sprawiały, że czuli się fatalnie również psychicznie. Byli zmęczeni, słabi, leniwi oraz przygnębieni. Jak to mówią, w zdrowym ciele zdrowy duch, dlatego robiliśmy wszystko, żeby zadbać na nowo o ich ciała, sylwetki, formę, bo zaraz za tym przyszło genialne samopoczucie — zarówno to fizyczne, jak i psychiczne, i nowe, zupełnie inne, lepsze życie.
Jak wspomniałem, trener musi być cierpliwy, ale panowie są też cierpliwi w stosunku do mnie, bo wszyscy rozumiemy, że pracujemy na jeden wspólny sukces — chcemy zmienić ich dotychczasowe życie. W związku z tym musieli przywyknąć do dostawania w kość i do tego, że czasem nimi mocniej potrząsnę. Nie ma drogi na skróty, a ja za nich pracy nie wykonam.

Obrazek w tresci

— A czy ciebie nauczył czegoś ten program?
— Udział w programie i praca dla TTV to przede wszystkim ogromne wyróżnienie, dla mnie osobiście jest to spory sukces życiowy. Ponadto wielkie doświadczenie, nie tylko w pracy z osobami, które potrzebują trenerskiej pomocy, ale również telewizyjne, wspaniała przygoda, nauka. Na początku programu postanowiłem również, że skoro chłopaki się ambitnie odchudzają, to ja zrobię coś dla siebie — zupełnie zrezygnuję z alkoholu. tak zostało po dziś dzień. Jestem totalnym abstynentem, z czego się bardzo cieszę.

— Może masz jakieś rady dla naszych czytelników, którzy chcieliby zmienić swoje złe nawyki? Jakie są pierwsze kroki, które powinni wykonać?
— Uważam, że zawsze powinno się zacząć od wykonania kompletu badań, a następnie skupić się na jedzeniu. Jeśli zaczniemy odpowiednio oraz zdrowo jeść i wejdzie nam to w krew, to zrobiliśmy ogromny krok do sukcesu. Następnie lub jednocześnie z nauką zdrowego jedzenia, rezygnować z nałogów — papierosów, alkoholu i cukru, ograniczyć stres, zadbać o sen. Kolejny krok to wprowadzenie do naszego życia ruchu.

Na początku mogą to być spacery, szybkie marsze, marszobiegi. Następnie treningi z obciążeniem naszego ciała, później trening siłowy czy zajęcia grupowe. Warto oddać się w ręce doświadczonego trenera osobistego, który zajmie się nami kompleksowo, a do tego przypilnuje oraz solidnie zmotywuje, a gdy będzie taka potrzeba, opierdzieli!


Kamila Kornacka