Kontuzja to nie koniec świata [ROZMOWA]

2020-05-23 09:00:00(ost. akt: 2020-05-26 14:47:46)
Zdjęcie z jednego z meczu piłkarek ręcznych Startu Elbląg

Zdjęcie z jednego z meczu piłkarek ręcznych Startu Elbląg

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Wioleta Janaczek w 2011 roku zaczęła swoją przygodę ze Startem Elbląg, gdzie szybko okazało się, że jest jedną z lepszych zawodniczek. Niestety poważna kontuzja pokrzyżowała jej plany zawodowe. Nie była jednak w stanie rozstać się ze sportem. Dziś zaszczepia swoją pasję do piłki ręcznej.
— Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem?
— Sport w mojej rodzinie był od zawsze. Mama trenowała lekkoatletykę, a brat jeździł na gokartach. Od małego byłam sprawna fizycznie. Muszę przyznać, że nie było drzewa, na które bym nie weszła. Pod koniec trzeciej klasy szkoły podstawowej udałam się na testy sprawnościowe do szkoły sportowej. Oczywiście testy przeszłam wzorowo i od czwartej klasy uczęszczałam do szkoły sportowej. Tak zaczęła się moja przygoda z piłką ręczną.

— Zostałaś zawodniczką, zaczęłaś grać zawodowo...
— W szkole podstawowej nie myślałam, że będę grała zawodowo. Życie natomiast napisało inny scenariusz. W liceum trafiłam do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gliwicach. Była to jedyna taka szkoła w Polsce, także czułam się bardzo wyróżniona. Od tego momentu rozpoczęła się moja kariera sportowa. Moja przygoda z piłką ręczną nie skończyła się z końcem liceum. Kontynuowałam przygodę z handballem w AZS AWF Katowice. W tym czasie również studiowałam wychowanie fizyczne. Po 3 latach podpisałam kontrakt z AZS AWFiS Gdańsk, z którym zdobywałam wiele medali. Grałam na tyle dobrze, że dostąpiłam zaszczytu reprezentowania naszego kraju na arenie międzynarodowej. Kolejnym etapem w mojej karierze była gra w AZS Politechnika Koszalińska. Później przyszedł czas na założenie rodziny. Po przerwie związanej z macierzyństwem przeniosłam się do EKS Start Elbląg. To właśnie tutaj w 2014 roku z powodu poważnej kontuzji musiałam zakończyć karierę sportową.

— Co się stało?
— Było to podczas jednego z meczów, grałyśmy w Szczecinie. Rzucałam na bramkę, ktoś mnie popchnął i tak niefortunnie upadłam, że coś mi strzeliło w kolanie. Myślałam, że to łąkotka i grałam dalej. Ale po meczu kolano ogromnie spuchło. Szybki rezonans i niestety okazało się, że mam całkowicie zerwane więzadła krzyżowe tylne, przesuniętą kość piszczelową oraz luźne więzadła krzyżowe przednie. To był dla mnie ogromny cios.

Obrazek w tresci

— Po skończonej karierze sportowej nie rozstałaś się ze sportem na dobre, postanowiłaś kontynuować tę pasję dalej, tylko w innej formie...
— Tak, otrzymałam propozycję z KS Meble Wójcik o utworzeniu akademii piłki ręcznej dla grup młodzieżowych. Akademia została nazwana APR HANDBALLOWY ELBLĄG, ja natomiast pracuję jako trenerka tych grup. Oprócz prowadzenia Akademii Piłki Ręcznej w listopadzie 2019 roku utworzyłam również Amatorską Piłkę ręczną kobiet – Forever Young.

— Jesteś mamą, żoną, trenerką i ciągle szukasz jeszcze dodatkowych zajęć. Skąd masz tyle energii? Jak znajdujesz na to wszystko czas?
— Całe moje dotychczasowe życie było, jest i będzie związane ze sportem. Oprócz prowadzenia szkółki oraz Forever Young, na co dzień pracuję jeszcze w szkole. Forever Young w tym roku wzięła udział w rozgrywkach amatorskiej ligi piłki ręcznej w Gdańsku. Ja póki co pauzowałam, ale przyznam szczerze, że szykuję się na następny sezon. Nawiązując dalej do pytania, kiedy dzieci były mniejsze, troszkę ciężko nam — mi i mężowi było zorganizować to wszystko, ale teraz, gdy dzieci nie potrzebują już niani na pełen etat, jest o wiele łatwiej. Nasze dzieci złapały bakcyla i również trenują piłkę ręczną. Bardzo im wraz z mężem kibicujemy. A jak będzie w przyszłości? Czas pokaże. Pytasz skąd mam tyle energii? Ona po prostu we mnie jest. Nie potrafiłabym siedzieć w domu i nic nie robić. Rodzina bardzo mnie we wszystkim wspiera i pomaga. Dlatego mam czas na wszystko. Poza tym praca jako trenerka dzieci daje mi dużo satysfakcji i pozwala spełniać się zawodowo. Staram się przekazywać jak najwięcej wiedzy i umiejętności moim zawodnikom i zawodniczkom. Uwielbiam spędzać czas na hali i patrzeć jak ją chłoną. Cieszę się jak małe dziecko z wygranego meczu.

— Sport jest ważny w życiu każdego człowieka?
— Oczywiście, powinien! Uczy dyscypliny, zaangażowania w to, co robimy. Odpowiedzialności za siebie i za innych, współpracy w grupie, systematyczności, zdrowego stylu życia i przestrzegania zasad fair play. Poza tym młodemu człowiekowi pozwala na prawidłowy rozwój psychofizyczny.

— Przed epidemią źle nie było, firma dobrze prosperowała. Jak sytuacja wyglądała, gdy zamknięto niemal wszystko związane ze sportem?
— Przed epidemią klub funkcjonował jak każdy inny. Treningi prowadzone były codziennie, a w weekendy odbywały się mecze ligowe. Po ogłoszeniu epidemii, zamknięciu szkół i hal sportowych, zawieszone zostały zajęcia sportowe zarówno dla seniorów, jak i dzieci oraz młodzieży z akademii APR Handballowy Elbląg. To ciężki czas dla wszystkich. I dla nas, i dla naszych podopiecznych.

— Jak widzisz przyszłość?
— Powoli będziemy wracać do normalności. Planowane są zajęcia w grupach 6-osobowych zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Sportu. Z niecierpliwością czekamy na otwarcie hal, żebyśmy mogli wrócić do normalności.

— Największe sukces?
— Jeśli chodzi o to, co osiągnęłam w swojej karierze, to wicemistrzostwo Polski. Mam też dwa brązowe medale mistrzostw Polski oraz złoty medal Akademickich Mistrzostwo Świata. Oprócz tych sukcesów zdobyłam również 8 złotych medali Akademickich Mistrzostw Polski i jeden Puchar Polski.

na


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl