Piękne wspomnienia sprzed 34 lat

2020-06-06 14:00:00(ost. akt: 2020-06-05 09:44:44)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

W 1986 roku w Elblągu odbyły się pierwsze oficjalne mistrzostwa Polski seniorów w kick-boxingu w formie semi-kontakt. Imprezę, która zakończyła się sukcesem gospodarzy (3 złota), wspomina Piotr Pańczuk, jeden z jej uczestników.
Bieżnia przy stadionie Agrykola w Elblągu w przeddzień mistrzostw Polski w kick-boxingu - mocno zbudowany mężczyzna przebiega kolejne okrążenie. Na pewno nie jest to lekkoatleta. To zawodnik z klubu taekwondo AZS Olsztyn o nazwisku Myrcik. Nie chce z bratem bliźniakiem walczyć w najcięższej kategorii, więc postanawia zejść kategorię niżej. Jeszcze kilka okrążeń i może będzie zrobiona waga. Wystarczy tego biegania – czas wejść na wagę. Uff, pierwszy stres z głowy. Braci czeka niespodzianka, bo jeden z nich w kolejnym dniu zostanie mistrzem Polski.
Mamy rok 1986, maj, Elbląg, hala Agrykola przy ul. Kościuszki - to tu odbędą się pierwsze oficjalne mistrzostwa Polski seniorów kick-boxing w formie semi-kontakt. Organizatorem mistrzostw jest klub Polonia z Pasłęka, gdzie wcześniej były organizowane ogólnopolskie turnieje w tej dyscyplinie sportowej, która nad Wisłą dopiero zdobywała popularność.

Nic więc dziwnego, że jeden z przechodniów, widząc w Elblągu plakaty reklamujące mistrzostwa, zapytał: „A co to kick-boxing?” „To takie połączenie karate z boksem” – odpowiedział mu zagadnięty sportowiec, tak się złożyło, uczestnik historycznych mistrzostw..

W hali widać grupę rozgrzewających się zawodników, a z głośnika leci przebój zespołu Europe „The final countdown”. Kilku kick-boxerów siedzi w szpagacie, część z nich skacze na skakankach, jeszcze inni rozgrzewają się indywidualnie, ale jeden z nich wyróżnia się szczególnie. Jest wysoki, ponad 190 centymetrów wzrostu, a mimo to wykonuje szybkie i dynamiczne techniki, przecinając powietrze z lekkością zawodnika wagi lekkiej. To Arnold Goliszewski, członek kadry narodowej karate Wuko, który w Elblągu zaliczy debiut w kick-boxingu. Jego koledzy z Elbląskiego Klubu Karate (EKK) są w dobrym humorze. I prawidłowo, bo mistrzostwa to będzie ich sukces.
W końcu dźwięk gongu oznajmia rozpoczęcie mistrzostw. Zawodnicy reprezentują różne style: są przedstawiciele karate, taekwondo, jak również typowi kick-boxerzy.
Najpierw kat. 57 kg. Po ciężkich pojedynkach w finale spotykają się dwaj dobrze sobie znani przeciwnicy – Piotr Siegociński z Politechniki Warszawskiej, gdzie trenerem jest Andrzej Palacz (jeden z prekursorów tego sportu w Polsce), a po przeciwnej stronie Bogdan Rutkowski reprezentujący Klub Taekwondo Lublin. Piotrek kilka miesięcy wcześniej został mistrzem świata w tej kategorii wagowej, Siegociński to zawodnik kompletny, fenomenalny refleks, bardzo precyzyjny, wyróżniają go szybkie techniki ręczne, jak również kopnięcia.
Natomiast Bogdan Rutkowski nie jest tak utytułowany, ale również bardzo dobrze wyszkolony.

Wyróżniają go techniki nożne oraz kopnięcia z wyskoku, którymi mógłby zawstydzić co niektórych mistrzów z klasztoru Shaolin.
Pierwsze punkty zdobywa Piotr – szybkie ciosy proste pozwalają zdobyć przewagę, jednak Rutkowski wykonuje obrotówkę z wyskoku dochodzącą do głowy przeciwnika. Siegociński automatycznie zdobywa kolejne punkty, ale rywal rewanżuje się bocznym kopnięciem w tułów. Walka bardzo wyrównana, obaj zawodnicy zdobywają kolejne punkty. Korzystając z małej przerwy Piotr poprawia kask (firmy Top-Ten) i decyduje się na kopnięcie okrężne. Brawo! Zdobywa kolejne dwa punkty i ostatecznie to Siegociński zostaje mistrzem Polski. Jednak Rutkowski również jest zadowolony ze srebrnego medalu, bowiem wie, że stoczył świetną walkę.
Kolejny mistrz zostanie wyłoniony w kategorii 63 kg, jednak wszyscy kibice czekają na walkę Zdzisława Sobolewskiego z EKK (69 kg), który zmierzy się z Cezarym Podrazą (Niwka Sosnowiec), późniejszym mistrzem świata w formie full-contact. Jak może wyglądać pojedynek dwóch idealnie wyszkolonych zawodników cechujących się ogromną szybkością i idealną techniką? Zadecydują szczegóły – wola walki, może jakaś nieprzewidywalna akcja lub doping kibiców. Sobolewski zaczyna od precyzyjnych podcięć, później techniki ręczne, których nie powstydziliby się bokserzy ze Startu Elbląg. Jednak rywal dysponuje tym sam zakresem technik, a poza tym wyróżnia się rutyną zdobytą na międzynarodowych turniejach. Koledzy z elbląskiego klubu krzyczą: „Zdzisiek, kakato geri” (wysokie kopnięcie spadające z góry). Była to najlepsza walka tych mistrzostw - obaj zawodnicy walczyli jak o życie, a nie o medale. Ostatecznie jednym punktem wygrywa Sobolewski! Co za walka! Elblążanin został mistrzem Polski! Z gratulacjami podbiega Krzysztof Kuca, kolega klubowy, późniejszy mistrz Polski w formie kata (Wrocław 1990). Tuż za nim do szczęśliwego zwycięzcy dołącza reszta kolegów z elbląskiego klubu.
Kolejna kategoria to 70-74. O złoto walczą 19-letni Artur Maliszewski z Polonii Pasłęk i Jacek Hofman, specjalista od taekwondo ze Stoczniowca Gdańsk.

Artur to jeszcze junior, ale już pokazał się w kilku turniejach, jednak Jacek to człowiek najlepiej kopiący w tych zawodach. Jego kopnięcia są szybkie, silne i może uderzyć w każdej pozycji.
Maliszewski jest dobrym taktykiem i ma świetne wyczucie dystansu, wie, że tę walkę może wygrać tylko charakterem i właściwą taktyką. No i tak też zrobił! Po dramatycznej walce Artur Maliszewski wygrywa z Hofmanem, dzięki czemu Polonia Pasłęk ma pierwszego mistrza Polski seniorów.
W kategorii do 79 kg złoty medal zdobywa Maciej Morawski (EKK), po czym nadchodzi walka, na którą czekają wszyscy, bo w kat. 84 kg o złoto będzie walczył Arnold Goliszewski. Jego techniki ręczne z kopnięciami zasypują rywala – lewy, prawy prosty, dochodzą głowy przeciwnika i jeszcze dwie szybkie kombinacje ręczne. W efekcie Goliszewski zdobywa trzeci medal dla Elbląskiego Klubu Karate.
Ostatnia walka mistrzostw w kategorii powyżej 84 kg. O złoto walczy olsztyński taekwondoka Myrcik – to jeden z wcześniej poznanych bliźniaków. Walka jest dramatyczna, bo obaj rywale swoje ważą, jednak głośny doping kolegów z Olsztyna pozwala na zdobycie ostatecznego punktu. I tak Myrcik zostaje mistrzem Polski w wadze powyżej 84 kg.

Koniec mistrzostw, więc elbląscy karatecy świętują sukces, bo tak należy ocenić zdobycie aż trzech złotych medali. Nie wszyscy jednak są szczęśliwi, niektórzy mają pretensje do sędziów, a innym marzy się full-contact, gdzie walkę można rozstrzygnąć przez nokaut. W 1986 roku w naszym kraju ta forma jest jeszcze zakazana.
Pisząc ten materiał chciałem Państwu przypomnieć początki tego sportu w naszym kraju, tym bardziej że na szczególną uwagę zasługuje sukces elbląskich karateków.
Zawodnicy, którzy zdobywali medale w kick-boxingu, o pieniądzach mogli tylko marzyć, kierowali się czystą pasją do tego sportu. Dziś o niektórych z nich zapomniano, dlatego postanowiłem przypomnieć kilka wyjątkowych postaci, które w tamtym czasie tworzyły historię tego sportu.
Piotr Pańczuk

CO TO JEST TEN KICK-BOXING?
Jest to sport walki, w którym stosuje się zarówno bokserskie ciosy pięścią, jak i kopnięcia. W połowie lat 70. XX wieku amerykańscy karatecy - sfrustrowani zasadami walki, które nakazywały zadawanie markowanych ciosów lub ciosów z ograniczona siłą - domagali się, by ciosy nie były markowane lub żeby można było uderzyć z pełną siłą. Pojawiają się próby walk w rękawicach bokserskich i ochraniaczach na stopy. Z czasem rozwijają się trzy podstawowe formy kick-boxingu: full-contact, semi-contact oraz light-contact. Semi-contact to forma nastawiona na szybkość. Walka jest przerywana i punktowana po każdym czystym trafieniu i to w tej formie w 1986 roku w Elblągu odbyły się mistrzostwa Polski. W tym czasie full-contact był zabroniony w naszym kraju. Zawodnicy musieli na niego poczekać jeszcze dwa lata.