La mamma è sempre la mamma! [ROZMOWA]

2020-05-26 16:00:00(ost. akt: 2020-05-26 14:45:20)
Antonio Calabrese od 10 lat mieszka w Polsce, a od roku w Elblągu. Ze swojej rodzinnej Graviny wyjechał, gdy miał niespełna osiemnaście lat.

Antonio Calabrese od 10 lat mieszka w Polsce, a od roku w Elblągu. Ze swojej rodzinnej Graviny wyjechał, gdy miał niespełna osiemnaście lat.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Za swoimi dziećmi gotowa jest wskoczyć w ogień, ale spróbuj się jej przeciwstawić, to popamiętasz! Włoska matka stała się już symbolem. Jak radzi sobie jej syn, który, wbrew utartym stereotypom, opuścił rodzinny dom, gdy był jeszcze nastolatkiem?
— Kiedy opuściłeś rodzinę, byłeś młodym chłopakiem. Dlaczego postanowiłeś wyjechać do Londynu?
— Pamiętam, że było lato i zbliżały się moje osiemnaste urodziny. Muszę przyznać, że moje oceny w szkole nie były zbyt dobre. Skupiałem się na zarabianiu pieniędzy, a nie nauce. Zacząłem pracować w kuchni, gdy miałem zaledwie dwanaście lat. Powiedziałem mamie, że planuję wyjechać na dwutygodniowe wakacje do Anglii z moim przyjacielem, który pracował w tej samej restauracji. To był ostatni raz, kiedy ją okłamałem. Prawda jest taka, że kolejny raz, mama zobaczyła mnie dopiero po dwóch latach, kiedy dostałem wezwanie do wojska. Naprawdę chcecie wiedzieć, jak wygląda wkurzona włoska matka? Bez uprzedzenia przyjechałem do domu, zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i już z balkonu usłyszałem moją mamę krzyczącą, że nie ma już syna i że jeżeli zadzwonię jeszcze raz, to wezwie policję. W międzyczasie na dół zszedł mój tata, by otworzyć drzwi i tak udało mi się wejść do środka. Tam, zamiast przytulenia, którego się spodziewałem, dostałem od mamy w twarz.

— Ale w końcu cię przytuliła?
— Oczywiście! Moment radości nie trwał jednak długo, bo za chwilę dowiedziała się, że wróciłem tylko dlatego, że musiałem odbyć służbę wojskową. Pamiętam, jakby to było wczoraj… Mamę pytającą z wściekłością, czy przyjechałem tylko po to, by znów ją zaraz opuścić. Niestety, tak właśnie zrobiłem. Po rocznej służbie spędziłem z mamą tylko tydzień, po czym spakowałem się po kryjomu i wróciłem do Londynu. Po tym, jak spotkałem się z wieloma różnymi kulturami, mogę potwierdzić, że włoskie matki naprawdę mają specyficzne podejście do swoich dzieci. W momencie, kiedy ich dziecko przychodzi na świat, staje się ich własnością.

— Po latach nadal trudno jest się jej pogodzić z tym, że nie ma cię przy sobie?
— Tak, bo nadal postrzega mnie jako swoją własność. Wyobrażacie sobie, jak trudno jest oddać 60-kilogramowy diament? Tak właśnie czuła się moja mama. Teraz, po ponad dwudziestu latach, gdy mieszkam za granicą, sytuacja nieco się poprawiła. Myślę, że przywykła do myśli, że straciła swój cenny skarb, ale jak mówimy we Włoszech – la mamma è sempre la mamma (mama jest zawsze mamą – przyp. red.). Więź, która istnieje między nami, jest nienaruszalna. Przyznam, że dla mnie opuszczenie rodzinnego domu też nie było łatwe. Musiałem nauczyć się prać, prasować, gotować, oszczędzać, płacić rachunki, a nawet robić zakupy… Jednym słowem, musiałem stać się niezależny, co dla 99 procent włoskich dzieci wcale nie jest proste. One uwielbiają być rozpieszczane, a ich matki zrobią wszystko, by ich dzieci były szczęśliwe.

— Teraz utrzymywanie kontaktu na odległość nie jest dużym wyzwaniem, ale jak radziliście sobie w czasach, gdy nie było jeszcze takich możliwości?
— Nigdy nie byłem fanem rozmów telefonicznych i wysłuchiwania mojej rodziny zarzucającej mnie pytaniami dotyczącymi daty powrotu. Byłem jednak zobligowany do kontaktowania się z mamą minimum raz w tygodniu i wtedy przydawały się oferty rozmów zagranicznych, które pozwalały na kilkaset minut rozmowy. Później pojawiły się komunikatory internetowe i video rozmowy, wreszcie mogliśmy się zobaczyć. Niechętnie jednak pokazywałem swoją twarz, bo zwykle, kiedy dzwonili w niedzielę, wracałem właśnie z imprezy. Nigdy nie byłem idealnym synem. Mam wrażenie, że jestem urodzonym problemem. Mimo wszystko nigdy nie zwątpiłem w to, że mama mnie kocha, a gdy miałem kłopoty, zawsze była pierwszą osobą, do której się zwracałem.

Obrazek w tresci

— Mama jest silną postacią we włoskiej rodzinie, jaką rolę pełni zatem tata?
— Włoska rodzina funkcjonuje inaczej niż jakakolwiek inna na świecie. Matka dba o twoją edukację, uczy cię dobrych manier i zasad. Ojciec pilnuje, byś się jej słuchał. Może właśnie dlatego uciekłem, bo nigdy nie lubiłem trzymać się reguł. Pamiętam, że tata walczył ze mną o to, bym został we Włoszech. Robi to tak naprawdę do dziś, zawsze, kiedy ich odwiedzam, próbuje mnie zatrzymać. Mama jest honorowa i, mimo że tęskni, nigdy nie prosiła mnie, żebym został. Może dlatego, że zna mnie na wylot i wie, że gdyby to robiła, efekt byłby odwrotny.

— Czego nauczyła cię ta rozłąka?
— Będąc od lat tak daleko od domu, uświadomiłem sobie, ile znaczą dla mnie rodzice. Zawsze, mimo dzielących nas kilometrów, czuję się tak, jakby byli blisko. Dystans może pozbawić nas przytulenia, czy buziaka, ale nie wpływa na to, co jest w naszych sercach.

Kamila Kornacka


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl