Obchody 71. rocznicy Sprawy Elbląskiej [ZDJĘCIA]

2020-07-17 14:11:56(ost. akt: 2020-07-17 14:36:19)

Autor zdjęcia: kk

W nocy z 16 na 17 lipca 1949 roku wybuchł pożar w Zakładach Mechanicznych im. Gen. Świerczewskiego. To właśnie on zapoczątkował wydarzenia nazywane "sprawą elbląską" — najbardziej odczuwalny w Elblągu akt stalinowskiego terroru.

W miniony piątek przy Skwerze Ofiar Sprawy Elbląskiej władze miasta i mieszkańcy uczcili pamięć ofiar stalinowskich prześladowań. W obchodach uczestniczyli m.in. Marian Pilarz — świadek tamtych wydarzeń, posłanka Elżbieta Gelert, senator Jerzy Wcisła, biskup elbląski Jacek Jezierski, wójt gminy Zygmunt Tucholski, dyrektor Biura Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Edward Pietrulewicz, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku i inni.

Historię minionych wydarzeń przypomniał wiceprezydent Elbląga Michał Missan: — Mija 71 lat od tragicznych wydarzeń znanych szerzej pod nazwą sprawy elbląskiej. Za tym określeniem kryją się brutalne stalinowskie represje, które w lipcu 1949 roku dosięgnęły społeczność Elbląga. Był to czas, kiedy nasze miasto podnosiło się ze zniszczeń wojennych i przybywali tu z różnych stron Polacy doświadczeni II wojną światową — zaczął. — Sztandarowym miejscem powojennej odbudowy Elbląga były wówczas Zakłady Mechaniczne, które przygotowywały się do rozpoczęcia wielkiej produkcji przedprzemysłowej. Wtedy właśnie w nocy z 16 na 17 lipca 1949 roku wybuchł pożar gotowej już hali produkcyjnej. Próby zbadania przyczyn tego pożaru były pretekstem do zapoczątkowania przez władze komunistyczne represji i brutalnych przesłuchań — przypominał Michał Missan.

Wiceprezydent zaznaczył, że w trakcie wspominanych wydarzeń ucierpieli nie tylko pracownicy Zakładów Mechanicznych i ich rodziny, ale również osoby niezwiązane z największym elbląskim zakładem. — Pod zarzutem sabotażu aresztowano ponad sto osób. W różny sposób prześladowano około tysiąca mieszkańców. Władze i propaganda wykorzystały pożar do napiętnowania polskich reemigrantów z Francji, starając się wskazywać na ich winę. Polscy reemigranci przybywali do Elbląga w latach 1945-1949, według szacunków było ich około 1800, głównie z terenów przemysłowych Francji. W oczach komunistów nie liczyło się więc, że chcieli wrócić do Polski i mieli za sobą doświadczenie w pracy w przemyśle ciężkim. Podejrzany był już sam kierunek, z którego przybywali — mówił Missan.

W procesie głównym na karę śmierci skazano reemigrantów Andrzeja Skrzesińskiego i Alojzego Janasiewicza oraz Francuza Jeana Bastarda. Wyroków jednak nie wykonano. Na wieloletnie więzienie skazano innych mieszkańców: Stefana Czyża (dożywocie), Adama Basistę (15 lat), Bolesława Jagodzińskiego (15 lat), Bolesława Bobulisa (12 lat), Edwarda Dawidowicza (12 lat), Józefa Olejniczaka (11 lat). Podczas śledztwa zmarł Henryk Zając, którego martwego znaleziono w celi. W 1956 roku wszystkich skazanych uniewinniono po długim czasie więziennej odsiadki.

— Ofiarami prześladowań mogły być także przypadkowe osoby niezwiązane w żaden sposób z zakładem. To sprawiło, że w mieście zapanował wówczas powszechny strach o rodzinę, najbliższych i przyjaciół — dodał wiceprezydent Elbląga.

Antoni Czyżyk, przewodniczący elbląskiej Rady Miasta również zwracał uwagę na okrucieństwo, z jakim przeprowadzane było śledztwo. — Urząd Bezpieczeństwa upatrywał w pożarze aktu sabotażu i torturami wymusił od niewinnych ludzi przyznanie się do podpalenia i szpiegostwa — przypominał. — Brutalne przesłuchania skutkowały fałszywymi zeznaniami, a te z kolei doprowadziły do surowych wyroków. Po dziś dzień nie zostały wyjaśnione kulisy sprawy elbląskiej, a winni tej bestialskiej zbrodni nie zostali ukarani. Naszą powinnością jest zachowanie pamięci o wydarzeniach tamtych lat i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom młodych elblążan — spuentował Czyżyk.

Michał Missan nie zapomniał o jednym z oskarżonych Józefie Olejniczaku, którego nie ma już wśród nas. — Pragnę oddać hołd wszystkim ofiarom sprawy elbląskiej. Nasza społeczność przywołuje tamte wydarzenia, które są gorzką lekcją funkcjonowania systemu stalinowskiego. Wspominamy też zmarłego we wrześniu ubiegłego roku Józefa Olejniczaka, który jeszcze kilka lat temu brał udział w uroczystościach rocznicowych — mówił wiceprezydent miasta. I dodał: — Poza tragicznymi wydarzeniami z 1949 roku Zakłady Mechaniczne Zamech zapisały też piękną kartę w historii elbląskiego przemysłu. Cieszę się, że w czerwcu tego roku najbardziej znany wśród elbląskich zakładów przy ogromnym poparciu mieszkańców, zyskał swoje upamiętnienie w postaci Ronda Zamech. W ten sposób pokazujemy, jak my współcześni elblążanie troszczymy się o pamięć i jesteśmy dumni z osiągnięć naszego miasta.


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pm #2949718 | 82.145.*.* 18 lip 2020 06:30

    Urząd Bezpieczeństwa to konkretni ludzie którzy tam pracowali. Nazwiska proszę upublicznić.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz