Sport dla bogatych? Nie tylko! [ROZMOWA]

2020-09-05 12:00:00(ost. akt: 2020-09-05 09:38:48)

Autor zdjęcia: pixabay

Wróciłem kilka dni temu z Mistrzostw Polski juniorów. Takiej masy młodych ludzi jeszcze nie było. Dzieciaki z całej Polski grają w golfa — mówi Wacław Laszkiewicz, dziś jeden z najlepszych trenerów golfa w Polsce. Jednym z jego podopiecznych 17-letni Krzysztof Sosnowski z Pasłęka.
Wacław Laszkiewicz pochodzi z Opola, ale miłość do żony i do pięknego nadmorskiego miasta, sprawiła, że na stałe zamieszkał w Gdyni.

Ponad pięćdziesiąt lat swojego życia poświęcił sportom wyczynowym. Uprawiał judo, podnosił ciężary, skakał ze spadochronem, nurkował, a w strzelaniu sportowym otarł się nawet o kadrę olimpijską.

— Kiedyś jedną z konkurencji było strzelanie do sylwetki biegnącego dzika i to w tej dyscyplinie zostałem zaliczony do przygotowań na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Moskwie w 1980 roku — wspomina Wacław Laszkiewicz. — Przygotowywaliśmy się wspólnie z kolegami, ale ja koniec końców nie pojechałem, bo odkryłem wówczas w sobie talent trenerski i przygotowywałem mojego przyjaciela do udziału w igrzyskach. Zawsze wolałem uczyć niż samemu się bić o najlepsze miejsce — zauważa.

W golfa zaczął grać, dopiero kiedy skończył 48 lat.
— Powiem szczerze, że śmiałem się kiedyś z golfa. Uważałem, że to jakaś niepoważna gra — faceci w śmiesznych butach chodzą po polu i za wszelką cenę wbijają piłkę do dołka. Moje myślenie zmieniło się, kiedy sam doświadczyłem emocji, które temu towarzyszą — przyznaje Wacław Laszkiewicz. — Nigdy się tak nie denerwowałem, nawet w sytuacjach bojowych, jak przy tym małym dołku. Gdy studiowałem w akademii PGA (Polish Golf Association — międzynarodowa organizacja, która zrzesza zawodowych golfistów i zawodowych trenerów, Wacław Laszkiewicz ukończył ją w pierwszej grupie Polaków, nabywając międzynarodowe uprawnienia trenerskie — przyp. red.), trzeba było zaliczać grę, aby przechodzić do następnego etapu szkolenia. Jeżeli miałem sytuację, że z 50 centymetrów nie trafiłem do dołka, a było to sprawą zaliczenia, to naprawdę ta adrenalina skakała — wspomina trener.

I dodaje: — Te emocje można zaobserwować podczas turniejów. Widać, jak ludzie się ekscytują, kiedy piłka wpadnie w końcu do dołka, a jakie mają miną, kiedy gracz do niego nie trafi nawet z małej odległości. Tam są emocje, bo gdyby ich nie było, to turnieje rozgrywane na całym świecie nie cieszyłyby się taką popularnością. Może trudno w to uwierzyć, ale ekscytacja jest nieprawdopodobna, a emocje kapitalne.

Adrenalina to jednak nie wszystko, co zachwyciło naszego rozmówcę i zmieniło jego opinię na temat golfa.
— Podczas gry poznajemy nie tylko samego siebie, ale wielu ciekawych ludzi — mówi Wacław Laszkiewicz. — To powoduje, że golf jest kapitalną rozrywką, ciekawą formą rekreacji, a także, jak widzimy na najlepszych turniejach profesjonalistów, dobrym źródłem dochodu. Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o Tigerze Woodsie, który jako gwiazda golfa zarabia krocie — przypomina nasz rozmówca.

Laszkiewicz po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu, 10-letniej służbie w wojskach desantowych i 20 latach trenowania sportowców w Wojskowym Klubie Sportowym “Flota Gdynia”, w którym był szefem szkolenia trenerów, a później jego dyrektorem, niewątpliwie miał już doświadczenie w szlifowaniu sportowych talentów. Wkrótce został trenerem dyscypliny, która początkowo go bawiła.

Obecnie zgłaszają się do niego młodzi golfiści z całego kraju.
— Moi zawodnicy od lat zdobywają czołowe miejsca w Polsce, są w kadrze narodowej i reprezentują nasz kraj. Pewnie gdzieś tam chodzi po świecie ta informacja i zawodnicy przyjeżdżają do mnie na konsultacje — informuje Wacław Laszkiewicz.

Obrazek w tresci

Wacław Laszkiewicz z podopiecznymi: od lewej Krzysztof Sosnowski (obecnie 6. zawodnik w Polsce, członek Kadry Narodowej juniorów), Maksymilian Biały (wielokrotny medalista mistrzostw Polski, członek Kadry Narodowej), Wacław Laszkiewicz, Maria Żrodowska (wielokrotna mistrzyni Polski, członkini Kadry Narodowej, stypendystka uniwersytetu w USA), Jakub Dymecki (wielokrotny medalista mistrzostw Polski, członek Kadry Narodowej, stypendysta uniwersytetu w USA)

Czy wojskowe doświadczenie pomaga w prowadzeniu treningów?
— Bardzo. Sport i wojsko są ze sobą od dawien dawna związane, przecież założycielem Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego w Warszawie był marszałek Piłsudski. Wojsko ma niezwykle efektywny system szkolenia — prosty, rzeczowy, stawiający na jasno określone cele i zdecydowaną organizację treningu. Nie ma marudzenia, trzeba wykonywać zadania i koniec kropka. Oczywiście w moim wykonaniu zawsze z dozą humoru i serdecznego, ale konkretnego podejścia do zawodnika — odpowiada.

I wyjaśnia: — Młodym trzeba też zwrócić uwagę na kontakt z naturą. To niewątpliwy atut tej dyscypliny. Obcowanie z przyrodą, przyzwyczajanie się do tego, że nawet jak pada deszcz i jest zimno to gramy. Tylko w czasie burzy następuje natychmiastowe wstrzymanie gry. Musimy pokonywać trudne warunki, liczy się wynik i walka z samym sobą, ale trzeba dostrzegać też całe piękno otaczającej nas przyrody... przelatujące żurawie, bociany, sarnę wychodzącą rano z lasku i to, co nazywam oddechem pola, takim czystym, rześkim, pachnącym świeżo skoszoną trawą.

Natura, emocje, adrenalina — wszystko się zgadza, ale co z krążącym od lat przekonaniem? Czy golf nie jest zarezerwowany tylko dla bogatych?
— My te mity obalamy. Tak się składa, że podróżowałem trochę po świecie i widziałem zarówno golf amerykański, jak i szkocki, angielski, hiszpański, czy turecki. Uprawiają go masy, amatorskim golfem rekreacyjnym zajmują się miliony ludzi i jest to golf dla wszystkich — przekonuje Wacław Laszkiewicz. — Tam oczywiście stopa życiowa jest nieco wyższa niż u nas, ale to już się wyrównuje. W Polsce golf też staje się powolutku taką dyscypliną powszechną. Jest coraz więcej pól, a w związku z tym i ceny nieco spadają — tłumaczy trener.

Jak zauważa pan Wacław, golfa upodobały sobie środowiska biznesowe, dlatego może kojarzyć się z rozrywką dla elit. Podejście do tej dyscypliny zmienia się.
— Wróciłem kilka dni temu z Mistrzostw Polski juniorów i powiem, że takiej masy młodych ludzi jeszcze nie było. Dzieciaki z całej Polski naprawdę dostrzegają walory golfa i uprawiają tę dyscyplinę, a ich rodzice wcale nie są osobami zamożnymi — podkreśla rozmówca.

Pięć lat temu Wacław Laszkiewicz zdobył tytuł Trenera Roku PGA. Jego podopieczni cieszą się ogromnymi sukcesami.

Czy można już mówić o kuźni talentów Laszkiewicza?
— Uciekam od takich sformułowań, ale fakty są takie, a nie inne. Udało mi się w ciągu dziesięciu lat wychować wielu mistrzów Polski i reprezentantów kraju. Ci najlepsi zdobyli stypendia na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i już tam studiują — mówi trener. — To jest ciężka praca z młodzieżą, ale czy kuźnia? No staramy się. Niebawem wspomogą mnie młodzi trenerzy, których przygotowuję, żeby moją szkołę trochę poszerzyć i coś z tego na pewno będzie — skromnie przyznaje pan Wacław.

Czy czujne oko trenera zawsze wychwyci potencjał młodego gracza?
— To trzeba po prostu sprawdzić, ale czujne oko musi działać. Nie ukrywam, że potrafię wyłapać talent, ale talent to nie wszystko, później jest praca. Nigdy nie rezygnuję z kogoś, kto chce. To jest najważniejsza rzecz. Ktoś może nie posiadać predyspozycji, ale jego motywacja i chęć trenowania może wszystko zmienić. Praca jest najważniejszą rzeczą, a jeżeli ktoś pracuje, to na pewno znajdę do niego klucz — zapewnia trener.

Jak się współpracuje z młodymi ludźmi, którzy za wszelką cenę bronią własnego zdania, odpowiada: — Uparty i krnąbrny zawodnik to dobry zawodnik. To właśnie największy potencjał, trzeba do niego znaleźć klucz i tę krnąbrność wykorzystać.
Jak sam przyznaje, największą satysfakcję daje mu radość, którą obserwuje u osób, które przez własną ciężką pracę osiągają sukces. To jednak nie wszystko...
— Fajne jest te wewnętrzne poczucie, że jestem komuś potrzebny, że czekają na mnie zawodnicy i uczniowie. Cieszę się, że mogę służyć wiedzą i radą sportowcom i amatorom, a będąc wykładowcą akademii PGA, uczę też przyszłych trenerów. Wydaje mi się, że mam, co im przekazać — przyznaje nasz rozmówca.

Jednym z podopiecznych Wacława Laszkiewicza jest pochodzący z Pasłęka 17-letni Krzysztof Sosnowski. — Bardzo ładnie spisał się tydzień temu na Mistrzostwach Polski. Zdobył szóste miejsce, a rok temu był szesnasty — mówi trener. — Krzysztof przyjeżdża do mnie na treningi, ale ja często bywam też w Pasłęku. Odbywają się tam bardzo prestiżowe zawody juniorskie. Za organizacją jednego z największych przedsięwzięć sportowych juniorów w Polsce, Turnieju „Kram”, stoi Zbyszek Przybysz, który jest doskonałym przykładem sponsora i miłośnika golfa, który sam gra z całą rodziną, ale daje też możliwości młodym graczom i czynnie ich wspiera. Właśnie takich osób potrzebuje polski golf — zauważa Wacław Laszkiewicz.

Kamila Kornacka

Już jutro rozmowa z podopoiecznym Wacława Laszkiewicza — Krzysztofem Sosnowskim.


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl