Patrzy na świat oczami kota [ROZMOWA]
2020-09-12 09:00:00(ost. akt: 2020-09-11 14:58:19)
Pożeraczka kotów Sonia, kura mająca się za jastrzębia i mieszczuch Beret, który, by przeżyć, musi stawić czoła wszystkiemu, co go przeraża. Akcja "Kocura" toczy się na podelbląskiej wsi, a historia jego bohaterów wiele mówi o nas samych.
Niepozornie wyglądająca 163-stronicowa książka intryguje już przy pobieżnym wertowaniu kartek. Historia, która okazuje się niebywale wciągająca, opatrzona została trochę niepokojącymi obrazami wyjątkowej sopockiej artystki — Wilgi Badowskiej.
Autorem „Kocura” jest pochodzący z Gdyni były łobuz, który sześć lat swojego życia spędził stojąc na bramce w agencji towarzyskiej. Z zawodu jubiler, który zastąpił tworzenie biżuterii pisaniem książek, by zaspokoić twórczy apetyt, w swojej czwartej książce patrzy na świat oczami kota.
Bruno Kadyna nie wahał się, czasem nawet w okrutny sposób, pokazać, jak ludzkie decyzje wpływają na zwierzęcy świat.
Inspiracją była dla niego podelbląska wieś, chociaż to, co przedstawił w swojej książce, dzieje się pewnie na większości terenów polskiej prowincji.
Inspiracją była dla niego podelbląska wieś, chociaż to, co przedstawił w swojej książce, dzieje się pewnie na większości terenów polskiej prowincji.
— Współczuję wiejskim zwierzakom. Myślę, że traktowane są niezmiennie od wieków. Ludzie na wsiach mają tyle pracy, że nie zaprzątają sobie głowy psami i kotami.
Dziś są, jutro ich nie ma — przyznaje Bruno Kadyna. — Nie wiem skąd takie podejście, na pewno ma na nie wpływ brak czasu i wychowanie. Z drugiej strony jednak wydaje się, że na wsi wrażliwość w stosunku do zwierząt powinna być teoretycznie większa — dodaje gdyński pisarz.
Dziś są, jutro ich nie ma — przyznaje Bruno Kadyna. — Nie wiem skąd takie podejście, na pewno ma na nie wpływ brak czasu i wychowanie. Z drugiej strony jednak wydaje się, że na wsi wrażliwość w stosunku do zwierząt powinna być teoretycznie większa — dodaje gdyński pisarz.
„Kocur” pokazuje realia życia wiejskich zwierząt z perspektywy Bereta, kota, który prosto z wygodnej kanapy trafił do zupełnie innego, przerażającego świata. — Miałem zamiar napisać książkę dla dzieci. Jednak troski życiowe wpływają na nastrój i zwyczajnie nie byłem w stanie — mówi nasz rozmówca.
Trudno było wejść w kocią skórę?
— Zadaniem pisarza jest wczuć się w postać najlepiej jak to możliwe. Jestem kociarzem od zawsze, sam mam dwa koty, więc obserwacje dały najwięcej. Musiałem jednak trochę poczytać o tym, jak koty zbierają dane i jak zachowują się w sytuacjach stresowych — odpowiada autor powieści. I dodaje ze śmiechem: — Na szczęście żaden kot nie zweryfikuje i się nie wypowie czy zrobiłem to dobrze.
— Zadaniem pisarza jest wczuć się w postać najlepiej jak to możliwe. Jestem kociarzem od zawsze, sam mam dwa koty, więc obserwacje dały najwięcej. Musiałem jednak trochę poczytać o tym, jak koty zbierają dane i jak zachowują się w sytuacjach stresowych — odpowiada autor powieści. I dodaje ze śmiechem: — Na szczęście żaden kot nie zweryfikuje i się nie wypowie czy zrobiłem to dobrze.
Okazuje się, że część bohaterów miała swoje pierwowzory w prawdziwym życiu.
— Sonia pożeraczka kotów istniała naprawdę. Mieszkała u moich teściów pod Elblągiem, u których notabene zwierzęta są traktowane dobrze, na inne do nich podejście bym nie pozwolił. Koty same przychodziły do Soni, a ona pieściła je i lizała z takim uczuciem, że w końcu wgryzała się w ich brzuchy. Później na podwórku można było znaleźć niezjedzone przez nią resztki — relacjonuje autor „Kocura”.
— Sonia pożeraczka kotów istniała naprawdę. Mieszkała u moich teściów pod Elblągiem, u których notabene zwierzęta są traktowane dobrze, na inne do nich podejście bym nie pozwolił. Koty same przychodziły do Soni, a ona pieściła je i lizała z takim uczuciem, że w końcu wgryzała się w ich brzuchy. Później na podwórku można było znaleźć niezjedzone przez nią resztki — relacjonuje autor „Kocura”.
To pierwsza książka Bruno Kadyny, której akcja dotyczy czworonożnych bohaterów. Trzy poprzednie dotykają ludzkich problemów, z którymi pośrednio lub bezpośrednio, spotyka się każdy z nas.
— „Wpływ” to historia uzależnienia, w której zawarłem elementy paranormalne. „Metalowa Dolna” to opowieść o stałym bywalcu piwnicznej siłowni, któremu przyszło zmierzyć się z żałobą i… czymś jeszcze. A „Ciężki bagaż” to opowieść o gangsterskim światku — opowiada pisarz.
Dlaczego autor, który wydaje się wyjątkowo pogodną osobą, sięga po tak trudne tematy?
— Zawsze zależało mi na tym, by pisać coś śmiesznego i pozytywnego, a wychodzi, jak wychodzi... Moje teksty są raczej przygnębiające, a do smutasów nie należę — zdradza Bruno Kadyna. — Staram się bacznie obserwować codzienność, ludzkie emocje i przeżycia — dodaje.
— Zawsze zależało mi na tym, by pisać coś śmiesznego i pozytywnego, a wychodzi, jak wychodzi... Moje teksty są raczej przygnębiające, a do smutasów nie należę — zdradza Bruno Kadyna. — Staram się bacznie obserwować codzienność, ludzkie emocje i przeżycia — dodaje.
Skąd jednak inspiracje do tworzenia tekstów dotyczących przestępczego półświatka?
— Kiedyś sam się trochę o niego otarłem. Sześć lat stałem na bramce w agencji towarzyskiej. Siłą rzeczy jako małolata ciągnęło mnie do tego świata. Sporo widziałem, trochę krwi się polało, ale w końcu odciąłem się, bo poczułem, że nie tędy droga — mówi Bruno Kadyna.
— Kiedyś sam się trochę o niego otarłem. Sześć lat stałem na bramce w agencji towarzyskiej. Siłą rzeczy jako małolata ciągnęło mnie do tego świata. Sporo widziałem, trochę krwi się polało, ale w końcu odciąłem się, bo poczułem, że nie tędy droga — mówi Bruno Kadyna.
Jak to się stało, że łobuz wziął się za pisanie? Zaczął od czytania.
— Najpierw były komiksy, później apetyt rósł w miarę jedzenia. Jako dzieciak rozczytywałem się w horrorach i science-fiction, dalej nadszedł czas na trudniejszą literaturę. Po dwudziestce poleciał Kafka, którym się zachwycałem — przypomina sobie autor. — Pierwsza wersja „Metalowej Dolnej” powstała jeszcze, kiedy stałem na bramce we wspomnianej agencji — informuje gdynianin.
— Najpierw były komiksy, później apetyt rósł w miarę jedzenia. Jako dzieciak rozczytywałem się w horrorach i science-fiction, dalej nadszedł czas na trudniejszą literaturę. Po dwudziestce poleciał Kafka, którym się zachwycałem — przypomina sobie autor. — Pierwsza wersja „Metalowej Dolnej” powstała jeszcze, kiedy stałem na bramce we wspomnianej agencji — informuje gdynianin.
Debiutancka książka Bruno Kadyny pojawiła się na rynku 5 lat temu, rok 2018 przyniósł dwie kolejne publikacje. Na początku sierpnia 2020 ukazał się „Kocur”, a już za kilka miesięcy spodziewać się możemy następnej powieści autora.
— To dopiero będzie dołujące… — śmieje się pisarz. — Akcja dzieje się na statku, a głównym tematem znów jest uzależnienie. Będzie to druga część „Wpływu”, ale obie książki traktować można niezależnie — zdradza nasz rozmówca.
Dołujące, czy nie, opinie czytelników są jednoznaczne — historie, których autorem jest Bruno Kadyna, są tak wciągające, że zapomina się o całym świecie. Tyczy się to nie tylko czytających, ale i samego pisarza.
— Kiedy siadam do pisania, to tak wkręcam się w ten wykreowany świat, że jak już w nim jestem i ktoś wchodzi i pyta, czy chcę obiad, to doceniam, ale wolałbym, gdyby wsunął mi go pod drzwiami bez słowa — mówi pisarz.
Sam proces powstawania powieści można porównać do ciężkiej, rzemieślniczej pracy. — Czasami jedno zdanie lub myśl tak mnie męczą, że muszę przelać je na papier. Rzadko znam zakończenie własnych historii, czasem nie wiem nawet, jak się rozwiną. Mam tylko zarys, zaczynam pisać i otwierają się różne ścieżki, a ja jestem sam często zaskoczony, w którą stronę to idzie — opowiada pisarz.
I dodaje: — Kiedy już napiszę, to czytam i redaguję tak długo, aż nie uznam, że jest wystarczająco dobrze. Wiele osób może nie widzi całej tej pracy. Widzą prosty język i myślą, że każdy mógłby tak pisać. Ja jednak wiem, że tak nie jest. Wbrew pozorom najtrudniej jest napisać coś prostego, ale niewielu potrafi to docenić.
Bohaterowie jego książek wydają się mieć wiele wspólnego z tym, co mówi o sobie samym. Bruno Kadyna uspokaja jednak: — Jeden z moich ulubionych pisarzy, Erich Maria Remarque, zapytany o to, czy kreuje bohaterów na podstawie własnych doświadczeń, odpowiedział, że tworzy ich takimi, jakim sam chciałby być. Ja tak nie robię. Moi bohaterowie bywają okrutni, a ja wierzę, że trzeba być dobrym człowiekiem.
Bruno Kadyna
urodzony w 1981 roku w Gdyni, gdzie mieszka do dziś. Zadebiutował w 2015 powieścią „Metalowa Dolna”. W 2018 ukazały się dwie jego książki — „Wpływ” i „Ciężki bagaż”. Sierpień 2020 przyniósł „Kocura”, a jeszcze w tym roku ukazać się ma „Mały kapeć”.Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl
Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez