Nie zgadzają się z zaostrzeniem prawa aborcyjnego [ZDJĘCIA]

Na Wyspę Spichrzów około godziny 19 zjechało się kilkanaście odpowiednio oznaczonych przez protestujących aut. Nie zabrakło również policyjnego radiowozu.

Przewodnicząca Elbląskiego Strajku Kobiet poleciła uczestnikom wydarzenia, by poruszali się po mieście zgodnie z przepisami ruchu drogowego i zapowiedziała, że planowana na dziś trasa liczy 18 kilometrów.

— Jest bardzo zimno, więc stwierdziliśmy, że tym razem sobie pojeździmy. Nie wiem, dlaczego ludzie twierdzą, że smrodzimy, bo znam takich, którzy w ogóle nie chodzą pieszo, ale jeżdżą wyłącznie samochodami i jestem przekonana, że to właśnie oni piszą tego typu komentarze — mówiła Iza Daciuk.

I zapewniała, że mimo wszystko, warunki pogodowe nie są jej straszne: — Protestuję od ponad 4 lat, potrafiłam spać pod sejmem.

Dlaczego według przewodniczącej ESK liczba uczestników biorących udział w protestach maleje? — Elbląg jest zastraszony, a przecież nie robimy nic niezgodnego z prawem. Nie wiem, czemu ludzie są tak mało odważni. Nieprawdą jest, że osoby, które wychodzą z nami to zwolennicy aborcji na żądanie. Każdy wychodzi i mówi, czego chce — jeżeli chce kompromisu, niech wyjdzie i mówi o kompromisie. Nie musi w stu procentach identyfikować się z naszymi postulatami — przekazuje Izabela Daciuk.

— Może liczba protestujących się zmniejszyła, ale liczba ludzi, którzy nie zgadzają się z wyrokiem TK, się nie zmniejszyła, a wręcz z każdym dniem się zwiększa — mówi jeden z uczestników strajku. — Ja nie zgadzam się z ograniczeniem moich i nie tylko moich praw bez konsultacji społecznej. Był kompromis, który doskonale zdawał egzamin przez 30 lat, a nagle ktoś postanowił to zmienić. To zaglądanie ludziom do łóżek — wypowiadam się z perspektywy swojej i moich najbliższych — chodzi też o fałszywą propagandę. Jeżeli widzę panią Godek, która pokazuje dziecko z zespołem Downa, które nie potrzebuje opieki 24 godziny na dobę i jest w stanie samo funkcjonować — nie trzeba go karmić, podawać płynów, nie robią mu się odleżyny — to jest to troszeczkę marginalizowanie tego problemu. Są płody skazane na śmierć 12 lub 24 godziny po urodzeniu i zmusza się kobiety do kontynuowania ciąży ze świadomością, że dziecko, które przyjdzie na świat, nie ma szans na przeżycie. To jest naprawdę wielka tragedia — mówi elblążanin.

I dodaje: — Państwo nie wspiera odpowiednio rodzin, w których urodziły się dzieci właśnie w takiej tragedii. Do tego profilaktyka, która w Polsce po prostu kuleje — np. badania prenatalne — finansowanie ich z własnej kieszeni to też tragedia. Ten rząd sprawdza się w trzech kwestiach — trzeba zamknąć albo coś, albo kogoś, albo czegoś zakazać i to jest ich sposób rządzenia, nie widzą innej drogi.

Czy regularne strajki przyniosą oczekiwany efekt? — Nie wiem, ale trzeba to robić — odpowiada uczestnik spotkania. — Jeżeli dzisiaj nie zaprotestujemy, to jutro mogą podjąć wobec nas jeszcze bardziej radykalne kroki.

Protestujący przejechali m.in. ul. Tysiąclecia, al. Grunwaldzką, Rawską, Mickiewicza, Traugutta, Browarną, Brzeską, Konopnicką, Legionów, Królewiecką i Kościuszki. Przejażdżka zakończyła się przy cmentarzu na ul. Agrykola.

22 października 2020 roku — przypomnijmy — Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis, znajdujący się w ustawie antyaborcyjnej z 1993, który pozwala na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją.
27 stycznia 2021 roku Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie tego wyroku, który został następnie opublikowany w Dzienniku Ustaw.

Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl