Święta spędzą samotnie

2021-04-02 20:00:00(ost. akt: 2021-04-02 12:53:49)

Autor zdjęcia: www.pixabay.com

Jest wielu seniorów, którym doskwiera samotność i pandemia nie jest powodem takiego stanu. Różne sytuacje życiowe doprowadziły ich do miejsca, w którym się znajdują. Jak radzą sobie w życiu codziennym i jak spędzą święta? Sprawdźmy.
Gabriela Zimirowska, prezes Regionalnego Centrum Wolontariatu zdradziła nam, jak w tej chwili wolontariusze pomagają starszym osobom.

— Kiedy napływa kolejna fala pandemii, dostajemy dużo więcej telefonów od seniorów z prośbą o pomoc w robieniu zakupów czy wyprowadzeniu psa — opowiada pani Gabriela.

— Niestety, mamy też coraz więcej seniorów, którzy są chorzy na covid. I do nich też już jeździmy. To, co rok temu wydawało nam się niemożliwe, teraz jest dla nas normą. Odnotowujemy tylko, kto jest zakażony, a kto nie. Przecież oni też muszą coś jeść, a nie wszyscy są tak obeznani z internetem, żeby zamówić sobie zakupy, albo, idąc dalej, znaleźć sklep czy aptekę, które wszystko dowożą za darmo.

Gdzie najczęściej zarażają się seniorzy?

Jak zauważa nasza rozmówczyni, niestety w szpitalach i przychodniach.

— Jeden z naszych podopiecznych, pan Sławek, który ma 85 lat, 18 lat temu trafił do Centrum Wolontariatu jako senior wolontariusz. Bardzo nam pomagał. Rozwoził gazetki, towarzyszył seniorom podczas spacerów. Od jakiegoś czasu sam zaczął wymagać naszego wsparcia. Niedawno poszedł do szpitala z podejrzeniem zawału, a wyszedł z koronawirusem. Wszedł z sercem, wyszedł z koroną. Seniorzy boją się iść do szpitala. To wiemy z własnego doświadczenia, z rozmów z nimi. Teleporady w przypadku seniorów też nie do końca zdają egzamin. I przez to wszystko starsze osoby nie leczą się tak, jak powinny.


Na szczęście Centrum Wolontariatu otrzymuje niezbędną pomoc, aby móc bez większych problemów właśnie pomoc nieść najbardziej potrzebującym.

— W tej chwili realizujemy rządowy program „Wspieraj seniora”. Dzięki niemu mamy zapewnione dofinansowanie pomocy najstarszym elblążanom. Mamy osoby, które są wokół nas, które jeżdżą i wnoszą zakupy. Są takie domy, w których mieszkają seniorzy, którzy wychodzą z mieszkań na chwilkę, żeby się przewietrzyć i szybko wracają, z troski o swoje zdrowie. Oni się boją, bo są sami, a ich strach skupia się na tym, że nawet nie będzie miał kto zauważyć, że ich nie ma. Nasza praca codziennie rano polega na tym, żeby obdzwonić wszystkich i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

Idą święta. Starsze osoby podchodzą do nich tradycyjnie. Co to oznacza?

— Przed świętami zakupy są większe. Seniorzy mają wpojoną zasadę takiego magazynowania. Trzeba mieć bardzo dużo jedzenia w domu. To nie ważne, że święta trwają zaledwie dwa dni — śmieje się nasza rozmówczyni. — W święta seniorzy, którzy są pod opieką elbląskiego wolontariatu, w większości zostaną sami. Większość ich rodzin mieszka albo poza granicami kraju, albo gdzieś na drugim końcu Polski.

— Święta na pewno będą wyglądały gorzej niż wcześniej — opowiada pani Barbara, jedna z podopiecznych elbląskiego wolontariatu. — Od dwóch lat jest nam ciężej, ponieważ mam niedowład prawej strony ciała. Dwa lata temu miałam wylew. Mam wiekowego męża, starszego ode mnie. Jest po koronawirusie i nie bardzo ma siły. Dzięki pomocy wolontariuszki, pani Karoliny, możemy jakoś funkcjonować. Mamy dzięki niej zapewnione zakupy, zabiera nam śmieci, pomaga jak może.

— Nawet gdyby pandemii nie było, to bylibyśmy sami na święta — kontynuuje nasza rozmówczyni. — Mam tylko siostrę w Warszawie, ale ona pracuje, syn na kwarantannie. Ludzie zdrowi nie zdają sobie sprawy, jakie mają szczęście. My przygotowujemy się do świąt na tyle, na ile pomaga nam zdrowie. Dopóki człowiek jest samodzielny, jest panem siebie.


— Mam dwie córki: jedna mieszka w Wielkiej Brytanii, druga w Szczecinie — opowiada nam pani Jadwiga. — Nie spotkam się z żadną z nich w święta. Poza tym, ja jestem schorowana, więc boję się zakażenia. Po prostu się boję. Mam 73 lata i muszę o siebie dbać.

Pani Jadwiga bardzo rzadko wychodzi. Wtedy, kiedy musi iść do lekarza. — Wystarczają mi zakupy raz w tygodniu. I dzięki wolontariuszom mam wszystko, czego potrzebuję.

Jak spędzi święta? — Będą może trochę smutne — wyznaje. I dodaje: — Do kościoła też nie chodzę. Tam jest za dużo ludzi, a ja staram się przestrzegać tych zasad: dystans i maseczka. Szczerze mówiąc, ja najlepiej czuję się we własnym domu. Jestem samotnikiem i jest mi z tym dobrze. Marzy mi się, żeby pojechać sobie do Stegny, pochodzić z kijkami dla zdrowia, dla kondycji, dotlenić się.

Karolina Król
k.krol@dziennikelblaski.pl