Jak pandemia wpływa na ojców?

2021-04-03 14:00:00(ost. akt: 2021-04-01 14:14:04)

Autor zdjęcia: www.pixabay.com

Pandemia, zamknięcie w domach i dużo więcej czasu spędzonego z dziećmi dla jednych jest spełnieniem marzeń, dla drugich natomiast, może okazać się sytuacją stresującą. O to, jak znoszą kwarantanny i częstsze zabawy z dziećmi zapytaliśmy ojców z Elbląga.
— Jestem ojcem dwójki dzieci — trzyletniej Melanii, która, przyznam, daje popalić oraz pięcioletniej Apolonii, która też daje popalić, chociaż nie tak jak Mela — śmieje się Konrad. — Jestem również mężem cudownej Natalii, która na szczęście nie daje mi popalić. Razem z żoną należymy do pokroju ludzi raczej spokojnych, dzieci natomiast są żywiołowe i oprócz uczęszczania do przedszkola, wymagają codziennej dawki dodatkowego ruchu, najlepiej na zewnątrz, w celu zredukowania nadwyżki energii, która w nich drzemie. Oczywiście nie jest to możliwe codziennie, ze względu choćby na pogodę, ale dzięki dużej powierzchni posiadanego pokoju, chociaż częściowo im się to udaje.

Jak zauważa Konrad, te wszystkie czynniki i trudny okres związanym z pandemią i narzuconymi restrykcjami, nie był łatwy, szczególnie dla dzieci. — Zdarzył się okres dwóch tygodni, gdzie zmuszeni byliśmy do pozostania w domu i całkowitej izolacji — opowiada nasz rozmówca. I dodaje: — Początkowo uczyliśmy się jak żyć w zamknięciu. Było planowanie dnia, co robimy dziś, jutro, pojutrze, planowanie każdej godziny i obowiązków, chociaż zdarzały się przypadki nerwowej atmosfery, szczególnie wśród dzieci i głównie w połowie trwania kwarantanny. Wtedy te nerwy trzeba było studzić na różne sposoby. Staraliśmy się z żoną wymyślać różnego rodzaju zabawy i nowe zajęcia.

Dla Konrada, jako ojca, okres kwarantanny nieszczególnie wniósł coś nowego do życia. — Mimo pandemii chodziłem do pracy i żyłem jak zawsze. Na szczęście wykonywana przeze mnie praca i obowiązki, które mam na co dzień, pozwalają mi na spędzanie z moją rodziną, szczególnie z dziećmi wystarczającej ilość czasu. Przeznaczamy go na zabawę oraz rozmowy.

Dla Bartosza, naszego kolejnego rozmówcy, choć sytuacja jest dość nietypowa, to zdecydowanie jest znośna. — Na początku było dziwnie, ale po pewnym czasie poukładałem sobie wszystko w głowie i doszedłem do wniosku, że pewnych rzeczy nie zmienimy i musimy sobie jakoś radzić — opowiada. — Ważna była organizacja dnia codziennego. Rano zamiast wyjścia do pracy — praca zdalna przy komputerze, a reszta dnia spędzona tak jak zwykle na obowiązkach, czyli pomocy dziecku w pracy domowej i tego typu rzeczach. W miarę możliwości starałem się z całą rodziną wychodzić na świeże powietrze, aby uniknąć całodziennego siedzenia w domu. Ważne było też to, że moje dzieci mogły uczęszczać na treningi sportowe.

Czy pandemia i zamknięcie na ludzi sprawiło, że jako ojciec, Bartosz bardziej skupił się na swoich dzieciach? — Myślę, że tak. Miałem dla nich więcej czasu i to na pewno jest pozytywny aspekt tej sytuacji, ponieważ nie zawsze był czas na to, aby spokojnie usiąść z dziećmi i zagrać na przykład w gry planszowe. Jeśli chodzi o podejście do dzieci, to jest ono takie jak zawsze — jestem dla nich zawsze, o każdej porze dnia i nocy i mogą na mnie liczyć.

Mimo wszystko, każdy z nas powinien mieć też trochę czasu dla samego siebie. Bartosz wie co zrobić, żeby odpocząć. — Odprężam się głównie wieczorem przed telewizorem i to jest czas dla mnie. Siadam wygodnie i oglądam jakiś film. Relaksem dla mnie jest też wieczorny zestaw ćwiczeń fizycznych, staram się cztery razy w tygodniu wieczorami ćwiczyć.

— Uważam, że tę sytuację znoszę całkiem dobrze — opowiada pan Dariusz. I dodaje: — Lubię spędzać czas z rodziną, zabawy z dziećmi i rozmowy z żoną. To sprawia mi przyjemność. Mam malutkie dziecko, więc dla siebie raczej czasu nie mam, ale przyznam, że nie jest mi jakoś szczególnie przykro z tego powodu.


Magdalena Kowalska, psycholog, praktyk terapii Brainspotting, która obecnie prowadzi Gabinet Wsparcia Psychologicznego w Iławie, spróbowała wyjaśnić, jak mogą wyglądać relacje ojciec — dziecko w tych trudnych dla nas czasach. — Biorąc pod uwagę fakt, że mężczyźni czują się podwójnie odpowiedzialni za byt i przetrwanie swojej rodziny, stres, który może ich aktualnie dosięgać w związku z pandemią, może wymykać się spod kontroli — mówi. — Odcięcie od świata i własnej przestrzeni podczas kwarantanny, myśli o zagrożeniach związanych z pracą, finansami, zdrowiem, czy przyszłością, mogą przekładać się na relacje z bliskimi, a najbardziej mogą to odczuć te najwrażliwsze istoty, czyli dzieci.
Jak zauważa pani Magdalena, istotne jest to, że nie potrzeba tu kłótni, czy braku uwagi, aby dzieci poczuły, że coś jest nie tak. — Jeśli stres manifestuje się na tyle mocno, że skutkuje poważniejszymi kryzysami emocjonalnymi, jak stany depresyjne lub lękowe, dzieci to bardzo szybko wyczują. Będą reagować wtedy własnym samopoczuciem i zachowaniem. Są w końcu jak nasze lustrzane odbicia, z tym, że obraz, który widzimy, może być przykryty nieco innymi emocjami, jak rozdrażnienie, czy wybuchowość, a to z kolei prowadzi do błędnego koła kłótni.
Jak radzi psycholożka, bardzo istotnym jest więc, aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne w tym trudnym czasie. Znaleźć efektywny bufor emocjonalny lub skorzystać z pomocy specjalisty. Ponadto, przyjrzeć się relacjom i podwójnie się o nie zatroszczyć, angażując się w nie na tyle, na ile to możliwe. Czas spędzany z dziećmi, w pełnym zaangażowaniu i uważności, może sam w sobie przynieść dużo ulgi i odwrócić uwagę od codziennych trudności, ocalając i wzbogacając przy tym tę najważniejszą relację.

Karolina Król