Lubię tworzyć czarne charaktery [ZDJĘCIA]

2021-04-05 14:00:00(ost. akt: 2021-04-02 13:33:36)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Patrycja Milewicz, bardziej znana, jako Pink Kirin, to pochodząca z Elbląga charakteryzatorka, której pasja zmieniła się w pracę. Opowiedziała nam o tym, jak wyglądała jej droga do sukcesu i jakie charakteryzacje lubi robić najbardziej.
— Jak odkryła Pani charakteryzację w swoim życiu? Jakie były początki tej pasji?
— Mój początek był dość niespodziewany. Nigdy nie pomyślałabym, że to się tak potoczy. Zaczęło się od zwyczajnego zaproszenia na Halloween. Przebrania obowiązkowe. Jako fanka horrorów wybrałam stare, dobre zombie. Początki były kulawe: wata, guma arabska, ręcznik papierowy i najtańsze farbki. Spodobało mi się, chciałam to zrobić lepiej, efektowniej. Tak żeby wyglądało straszniej. Po pierwszym lateksie wciągnęło mnie całkowicie. Zaczęłam się uczyć profesjonalnych metod w domu, jednocześnie studiując pedagogikę wczesnoszkolną.

— No właśnie, czy to jest pasja czy może Pani zawód?
— Pasja, która przerodziła się w zawód. Zdecydowanie. Wszystkiego uczyłam się sama. Nikt mi nie pomagał. Wszelkie moje wzloty i upadki publikowałam na prywatnym profilu na Facebooku. Moi znajomi stwierdzili, że powinnam założyć fanpage, żeby dzielić się moimi postępami z szerszym gronem, bo moje prace zaczęły mieć ręce i nogi. Dzięki temu zostałam zauważona i moje hobby przerodziło się w najlepszą przygodę w moim życiu i jednocześnie pracę.

— Proszę pochwalić się swoimi osiągnięciami w tej dziedzinie, które są, trzeba przyznać, spore.
— Wielokrotnie byłam zapraszana do pokazów umiejętności charakteryzatorskich na ogólnopolskie targi charakteryzacji i makijażu The Makeup Day. Byłam wsparciem charakteryzatorskim w wielu polskich produkcjach takich jak „Gwiezdny szeryf” Grupy Filmowej Darwin. Wykonywałam także profesjonalne prostetyki do bollywoodzkiego filmu kręconego w Polsce „Vijay 61”. Brałam także udział w kampanii #najlepiejrobicswoje, banku ING. Zostałam wybrana do 9 najciekawszych twórców w Polsce. Chętnie biorę udział w niszowych produkcjach. Uczę także charakteryzacji w Akademii Mistrzów Makijażu w Gdyni.

— Proszę opowiedzieć o tej pracy. Co jest w niej najtrudniejsze, co najwspanialsze?
— Zawsze staram się skupić na pozytywnej stronie tego co robię. Każde niepowodzenie jest kolejną lekcją, dzięki której mogę podnieść swoje umiejętności. Najwspanialszy i najtrudniejszy zarazem w tym wszystkim jest wieczny rozwój. Charakteryzacja, to bardzo dynamiczna branża. Co roku wychodzą nowe sposoby na wykonywanie doklejek. Nowe materiały, narzędzia ułatwiające pracę. Trzeba mieć to na uwadze, ciągle się samodoskonalić i poprawiać swój warsztat, inaczej wypadnie się z obiegu. To jest trening nie tylko umysłu, ponieważ trzeba adaptować się do nowych metod, ale także i trening fizyczny. Praca z rzeźbą wymaga siły nawet w palcach. Plasteliny charakteryzatorskie są twarde jak kamień, matryce gipsowe są niekiedy bardzo ciężkie. Podczas odlewania powstaje w nich czasami duże ciśnienie i trzeba dużo siły, żeby uwolnić prostetyk z matrycy. To są takie trudniejsze szczegóły blednące przy fakcie, że można stworzyć wszystko. Najpiękniejsze w charakteryzacji jest to, że ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.

— Jakie charakteryzacje Pani wykonywała?
— Jako miłośniczka horrorów, w mojej pracy skupiam się raczej na mroczniejszej stronie kreacji. Dobrze czuję się w czarnych charakterach. Lubię wykonywać swoje autorskie pomysły. Charakterystyczne stały się u mnie ozdoby na głowę, które również wykonuje sama. Zrobiłam tez parę znanych postaci takich jak Davy Jones z „Piratów z Karaibów”, Newborna z „Obcy- przebudzenie”, Pingwina z „Batmana”, nawet Hadesa z bajki „Herkules”. W ciągu tych wszystkich lat zdążyłam zrobić dużo prac, dlatego zapraszam do obejrzenia ich na mój fanpage Pink Kirin- FX na Facebooku.

— Jest jedna charakteryzacja, która najbardziej zapadła w Pani pamięci?
— Dyplomatycznie powiem, że do każdej pracy podchodzę z sercem i zamiłowaniem. Pamiętam każdą i do każdej mam sentyment. Mam jednak kilku swoich faworytów. Pierwszym jest Fałn z egipskim zacięciem. To była moja pierwsza charakteryzacja całej postaci, nie tylko twarzy, ale także stroju czy nawet ozdób na dłonie. Wykonałam największe rogi w historii swoich rogów. Kolejna pracą jest postać Cthulhu. Pierwszy mój tak rozległy odlew. Wychodził poza twarz, wchodząc na głowę. Macki były niesamowicie ciężkie. A dumna jestem z serii 7 grzechów głównych. Przedstawiłam symbolikę używając odlewu czaszki na swojej twarzy, dodając elementy charakterystyczne dla każdego przedstawionego grzechu.

— Co oznacza Pani pseudonim?
— Mój pseudonim był swego rodzaju żartem (śmiech). Biorąc pod uwagą tematykę moich prac pomyślałam, że byłoby zabawnie nazwać się „różową żyrafą”. Różowy — kolor, który kojarzy się z cukierkowym światem i kirin — żyrafa po koreańsku (ulubione zwierzę, ulubiony język). Gra słów z moim twistem.

— Pandemia wpłynęła na rozwój Pani pasji?
— Na pasję jako taką, nie. Teraz się cieszę, że uczyłam się pierwszych charakteryzacji na sobie. Pozwala mi to dalej się rozwijać, nawet podczas całkowitego lockdownu. Moja twarz jest dla mnie dostępna okrągłą dobę. Kiedy tylko chcę. Wpłynęło to jednak na zawodową sferę. Charakteryzacja, to kontakt z twarzą i ciałem drugiego człowieka. Niekiedy trzeba podejść bardzo blisko. Oczywiście zawód ten charakteryzuje się wysoką dbałością o bezpieczeństwo swoje i modela, bo mamy do czynienia z różnego rodzaju klejami, farbami czy zmywaczami, które nakładane są na skórę aktora. Jednak same utrudnienia związane z ograniczeniem odległości czy maseczki uprzykrzają pracę. Dotychczas Halloween był dla mnie bardzo pracowity. Pracowałam przy dużej ilości zamówień na imprezy związane z tym dniem. W tym roku miałam pierwszy wymuszony urlop halloweenowy.

— Jakie ma Pani plany, marzenia na przyszłość?
— Największym moim marzeniem jest wzięcie udziału w jakiejś produkcji Marvela lub praca przy filmie Obcego. Chcę się też cały czas kształcić, zrobić kurs profesjonalnej charakteryzacji w Londynie. Można powiedzieć, że rozwój jest moim planem na przyszłość. Bycie aktywnym twórcą i bycie najlepszym w tym fachu.

Karolina Król