Brakuje łóżek w szpitalu wojewódzkim

— Nie jesteśmy szpitalem covidowym, co nie oznacza, że nie trafiają do nas pacjenci zakażeni koronawirusem — mówi Elżbieta Gelert, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. — Zdarza się, że pacjenci przychodzą bez objawów i dopiero po trzech, czterech dniach okazuje się, że dana osoba jest zakażona.

Co wtedy trzeba zrobić? Zakażonego pacjenta trzeba odizolować od reszty, wyczyścić i zdezynfekować pomieszczenia. — W związku z tym ciągle nie mamy wystarczająco dużo miejsca do tego, żeby leczyć ludzi — informuje dyrektor. — Ciągle musimy oddziały ograniczać łóżkowo. Na przykład mamy trzydzieści łóżek, za pięć minut jest trzech pacjentów covidowych i musimy zamykać dane sale. Oczywiście my próbujemy wywozić tych pacjentów do szpitali covidowych, ale to chwilę trwa. W rezultacie ta sytuacja powoduje, że w poszczególnych oddziałach jest ciągle zdecydowanie mniej miejsca, niż powinno być.

SOR także jest mocno oblegany. Jak informuje Elżbieta Geleret, tam także zaczyna brakować łóżek. — Staramy się pracować planowo — dodaje. — Ludzie przecież czekają na zabiegi.

— Muszę przyznać też, że ludzie bardzo się boją. Obawy dotyczą tego czy są miejsca, czy będzie można przyjść, czy w szpitalu się nie zarażą — zauważa dyrektor.

Elżbieta Gelert poinformowała, że gdy pandemia się rozpoczynała, to personel szpitala bardzo chorował. — Ciągle była obawa, nie przyjmowaliśmy ludzi. W tej chwili zaszczepiło się 92 proc. załogi i tej obawy już u nas nie ma. Widać, że personel nie choruje, że jest. Te szczepienia rzeczywiście są potrzebne. Tylko właśnie miejsc dla pacjentów nam niestety brakuje.

K