Czy placówka to dobre miejsce dla dziecka? Pytamy rodziców

2021-05-01 17:00:00(ost. akt: 2021-04-30 09:42:21)

Autor zdjęcia: pexels

Niektórzy rodzice za nic w świecie nie oddaliby dziecka do żłobka. Inni wymieniają za to same ich zalety. A co z przedszkolem? Zdania są podzielone, ale wymagania bardzo zbliżone. Na co zwracamy uwagę, wybierając idealne miejsce dla naszego malucha?
Córka Kasi miała 11 miesięcy, gdy mama zdecydowała się oddać ją do żłobka.
Co pomogło w wyborze odpowiedniej placówki?

— Na pewno opinie innych rodziców, położenie żłobka, warunki, jakie w nim panują, a także kadra i podejście pracowników do dzieci. Dużym atutem były też zajęcia edukacyjno-rozwojowe dla maluchów — wylicza mama 2,5-letniej dziś Martynki.

— Okazało się, że mój wybór był strzałem w dziesiątkę, a mała naprawdę świetnie się rozwija. Myślę, że może to być w pewnej mierze również zasługa żłobka. Martynka już od roku nie ma problemu z załatwianiem swoich potrzeb na nocnik czy korzystaniem z toalety. Jest bardzo kontaktowa i otwarta na ludzi. Co więcej, mała już sylabizuje, maluje, rysuje, wycina, tańczy, śpiewa i zna na pamięć setki piosenek i wierszyków! — chwali córkę Kasia.

I zaznacza: — To jeszcze nie wszystko. Martynka samodzielnie je posiłki, nie spędza czasu przed telewizorem czy z telefonem w rączkach. Przeszła sporo infekcji, ale nabrała też odporności. Żłobek daje mojej córce pewny plan dnia i poczucie stabilizacji, a mi? Na pewno więcej czasu dla siebie i możliwość połączenia macierzyństwa z pracą — zauważa 29-letnia mama.

Kasia nie ukrywa, że dostrzega ogromny progres w rozwoju swojego dziecka w porównaniu do rówieśników, których rodzice nie zdecydowali się skorzystać z usług żłobka.

— Martyna jest bardzo samodzielna, opiekuńcza, zdyscyplinowana i mówi pełnymi zdaniami. Jest bardzo uważna i kontaktowa, a nie zawsze tak było. Mam pewność, że moja córka jest w pełni gotowa, by iść do przedszkola.

Czy taka sytuacja może mieć jakieś minusy?

— Tak jak wspominałam, dzieci, które na co dzień przebywają w swoim towarzystwie, łapią od siebie różne infekcje, ale z drugiej strony, stają się bardziej odporne. Sporym minusem, zwłaszcza na początku, jest separacja dziecka z mamą — mówi Kasia. I przyznaje: — Miałam wyrzuty sumienia, wysyłając Martynkę do żłobka. Ciągle myślałam o tym, jaka jest jeszcze malutka i że powinnam być z nią. Z drugiej jednak strony dziś widzę wiele zalet żłobka i cieszę się, że udało mi się zagłuszyć ten głos niepewności w głowie.

Pozostaje jeszcze brak stuprocentowej kontroli nad tym, co dzieje się z dzieckiem, gdy to nie my się nim zajmujemy.

— Powierzamy malucha w tak naprawdę obce, choć sprawdzone opiniami innych rodziców, ręce. I niestety, jeżeli na czymś nam zależy, to trzeba czasem powtórzyć to paniom w żłobku nawet kilkanaście razy. My tak walczyłyśmy ze smoczkiem. Wiadomo, że czasem prościej po prostu podać go dziecku, ale mi bardzo zależało na tym, by już go Martynie nie podawano. Udało się. Ale za to odpieluszkowanie w żłobku szło bardzo opornie. Ostatnio wyszło nawet na jaw, że panie nadal zakładały jej pieluchę do spania, mimo że dziecko jest już w stu procentach odpieluszkowane od listopada — opowiada Kasia.

Te drobne uwagi nie zmieniają jednak pozytywnego nastawienia 29-latki do placówki, którą wybrała.

— Kiedy z uwagi na pandemię przez jakiś czas byłyśmy zamknięte w domu, widziałam, że Martynka robi się apatyczna. Brakowało jej zajęć, towarzystwa innych dzieci i wydawała się zdezorientowana. To chyba najlepszy dowód na to, że żłobek pozytywnie wpływa nie tylko na rozwój jej umiejętności, ale i dobry humor — podsumowuje Kasia.

Opinie moich innych rozmówczyń nieco różnią się od tego, co usłyszałam od mamy Martynki.

— Moim zdaniem jedynym plusem korzystania z usług żłobka, jest możliwość szybszego powrotu matki do pracy — twierdzi Monika, której córka kończy właśnie dziewięć miesięcy.

— Nie uważam, że oddanie tak małego, nawet kilkunastomiesięcznego dziecka do żłobka może mieć korzystny wpływ na przykład na jego integrację z innymi dziećmi czy rozwój samodzielności, bo to jeszcze nie ten etap. Dla mnie oddanie dziecka do tego typu placówki byłoby ostatecznością. Wolałabym już ograniczyć wydatki i zrezygnować z pewnych udogodnień tak, by utrzymać się z jednej pensji. Dzięki temu mogłabym być przy dziecku przynajmniej przez pierwsze dwa-trzy lata jego życia i uważam, że to na pewno nie byłby stracony czas — przyznaje 32-latka.

Podobnego zdania jest Ania.

— Uważam, że najlepsze, co może dać matka dziecku, to bycie przy nim do trzeciego roku życia — mówi bez wahania mama niespełna 3-letniego Krzysia.
— Naprawdę widać, gdy dziecko zaczyna interesować się zabawą z rówieśnikami i kiedy zaczyna ich potrzebować w swoim otoczeniu. U nas ten moment nadszedł, gdy Krzyś miał 2,5 roku i wiem, że dopiero teraz jest gotowy na przygodę z przedszkolem — zauważa Ania.

Ale dodaje: — Są sytuacje, w których rodzice muszą oddać dziecko do żłobka ze względu na powrót do pracy czy konieczność jej znalezienia i to jest zupełnie zrozumiałe. Cieszę się, że ja mogłam spędzić z synem ten najpiękniejszy czas, który już nigdy się przecież nie powtórzy. Jeżeli miałabym wybierać jeszcze raz, nie zmieniłabym zdania i została z Krzysiem do momentu, aż pójdzie do przedszkola.

Fot. pexels


Ania już zaczyna rozglądać się za odpowiednią placówką dla swojego synka.

— Podobają mi się te przedszkola, które są aktywne w mediach społecznościowych — relacjonują ważniejsze momenty, wstawiają zdjęcia z zajęć i atrakcji, które oferują. Mam wrażenie, że dzięki temu ma się pewną kontrolę nad tym, co robi nasze dziecko, gdy nie mamy go na oku — zauważa mama 3-latka.

Co jeszcze jest ważne? — Biorę pod uwagę przedszkola, w których dziecko uczy się poprzez zabawę i ma szansę poznać jakiś język obcy. Ważna jest dla mnie odpowiednia kadra i pewność, że oddaję Krzysia w dobre ręce.

Kiedy wybierzemy dobrą placówkę, plusy związane z pobytem dziecka w przedszkolu, same się mnożą.

— To, na które się zdecydowałam, nigdy mnie nie zawiodło — mówi Agnieszka, kolejna mama, z którą rozmawiam.

Syna i córkę Agnieszki dzieli kilka lat różnicy. — Najpierw do przedszkola trafił mój syn — miał wtedy 3,5 roku i okazało się, że mój wybór był bardzo dobry. To upewniło mnie w tym, że bez obaw do tej samej placówki mogę posłać moją córkę. Maja trafiła do tego samego przedszkola co jej brat, gdy miała niecałe trzy latka — opowiada 35-letnia elblążanka.

— Córka stała się bardziej otwarta i nie jest już tak nieśmiała, jak wcześniej. Widzę też ogromne postępy w jej rozwoju. Poza tym zyskała wiele nowych koleżanek, z którymi bardzo lubi spotykać się popołudniami na placu zabaw. Dużo więcej też robi sama wokół siebie. Nie chce, żeby jej pomagać przy ubieraniu czy sprzątaniu w swoim pokoju. I uwielbiam, jak bawiąc się, zaczyna śpiewać nową piosenkę — relacjonuje Agnieszka.

A minusy?

— Chyba nie ma — odpowiada. — Aspekt społeczny przy rozwoju dzieci w wieku przedszkolnym jest dla mnie najważniejszy. Bo gdzie indziej nauczyłaby się żyć wśród innych dzieci, jak nie w przedszkolu? — zastanawia się moja rozmówczyni.
I po chwili odpowiada: — Rodzice, nawet gdy nie pracują, nie są w stanie dać dziecku tego, co da mu przedszkole. To tam maluch dowiaduje się, że czasem trzeba zawalczyć o swoje, ale też uczy się wielu rzeczy, które pomogą mu w przyszłości i na pewno przydadzą się w szkole.

A jakie zdanie na temat przedszkoli mają bardziej doświadczone mamy?

— Trzeba szukać i znaleźć dobrą placówkę, a w międzyczasie uważnie obserwować zachowanie dziecka, bo wiele może ono zdradzić na temat miejsca, do którego uczęszcza — mówi 60-letnia Krystyna, mama trójki dzieci, która w przeszłości pracowała jako przedszkolanka.

— Kiedyś wybór był bardziej ograniczony, nie było internetu i nie można było poczytać sobie opinii na temat danej placówki, dlatego nawet mi, pomimo mojego doświadczenia, przydarzyła się nieprzyjemna niespodzianka — opowiada pani Krystyna.

Ponad dwadzieścia lat temu dokonała niewłaściwego wyboru, co na szczęście szybko zauważyła.

— Jedna z moich córek, która zwykle była otwarta i radosna, paniką reagowała na poranne wyjście do przedszkola. Wracała zachmurzona, z grymasem na twarzy i bez apetytu. Po mojej interwencji wyszło na jaw, że zmuszano ją do jedzenia, czego w naszym domu nigdy nie praktykowaliśmy. To był dla mnie ważny sygnał ostrzegawczy, po którym zabrałam dziecko z tego przedszkola — relacjonuje moja rozmówczyni.

— Oczywiście udało mi się znaleźć dobre przedszkole i to na tyle dobre, że pojawił się kolejny problem — córka nie chciała z niego wychodzić — śmieje się pani Krystyna.

Dziś ma dla młodych mam kilka rad.

— Przy wyborze odpowiedniej placówki kierujmy się opiniami innych rodziców, sprawdźmy też, czy dane przedszkole jest aktywne w mediach społecznościowych — z perspektywy czasu widzę, że to naprawdę ułatwia życie. No i nie bójmy się metody prób i błędów. Jeżeli widzimy, że z jakichś względów nasze dziecko nie odnajduje się w danym przedszkolu, nie ignorujmy sygnałów, które nam wysyła — sprawdźmy to i w miarę możliwości spróbujmy z innym miejscem — poleca pani Krystyna.

I dodaje: — Idealne przedszkole poznamy po uśmiechu naszego dziecka — po tym, jak opowiada o tym, co je dziś spotkało i nie może doczekać się kolejnego poranka, bo wie, że znowu zobaczy się ze swoją ulubioną panią i rówieśnikami. Dobre przedszkole uczy współpracy, odpowiedzialności, empatii i wrażliwości. Kiedy maluch jest szczęśliwy, lepiej rozwijają się jego umiejętności i już codziennie będzie zaskakiwał nas nową piosenką, czy wierszykiem, a później już tylko kolejnymi piątkami w szkole.

Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl